Z dedykacją dla HarmonyDestroy która dała mi pomysł na rozdział.
Perspektywa Soni
Siedziałam w salonie. Sans gdzieś poszedł. Powiedział że da mi coś dziki czemu będę mogła się bronić. Przyznam, trochę tu niebezpiecznie. Zwłaszcza że gdzieś może się na mnie czcić ten kwiot. (specjalnie źle napisane xd)
Gdy ja tak rozmyślałam, przyszedł Sans. Wyglądał jak by nad czymś mocno myślał. Ciekawe, nad czym?
- I Co? Coś znalazłeś?
- nie...
- Co taki zamyślony?
- myślę, co Ci dać... a raczej czy dać ci to, co znalazłem... - powiedział i poszedł na górę.Ciekawe co znalazł? Czemu nie chce mi tego dać?
Perspektywa Sansa
Poszłem na górę i położyłem się na łóżku. Jeżeli jej tego nie dam może zginąć w jakimś ataku tego chwasta lub jakiegoś intruza. Jak jej to dam... *znów przed oczami ma ten dzień*
Nie mogę jej narazić na ten ból... Ale bez tego, może umrzeć...Po namysłach postanowiłem że jej to dam ale tylko jak się zgodzi.
Zeszłem na dół. Sonia siedziała i rozmawiała z Papsem.
- Soniu, możemy pogadać?
- Dobra. Przepraszam Paps.-wstala i podeszła do mnie.Chwyciła ja za rękę i zaprowadziłem do mojego "mini laboratorium".
- posłuchaj, ja swoje moce zdobyłem przez to że mój ojciec wstrzyknął mi to- wyciągnąłem strzykawki z kieszeni - mogę Ci to wstrzyknąć ale...
- Ale? ...
- ale to cholernie boli, tylko przez chwilę, ale boli. nie chcę żebyś cierpiała, ale bez tego... może cię ktoś zabić, bo nie masz żadnej ochrony... wybór należy do ciebie.
- Będę dzielna. Nie martw się. Podaj mi to.Zdziwiłem się. Ja, jakbym wtedy wiedział że to tak boli, nie przyjął bym tego. No ale cóż... Wyjąłem z kieszenie strzykawke i przyczepilem igłę. Pomału przybliżyłem igłę do jej ramienia.
- na pewno tego chcesz?Perspektywa Soni
Bałam się trochę że będzie mnie mocno boleć, ale trudno. Pokiwałam głową na znak że się zgadzam. Sans jeszcze przez chwilę patrzył na mnie, a następnie wbił mi igłę w kość (nie pytać jak). Poczułam jak wszystko zaczęło mnie piec. Czułam, jakbym się paliła. Zaczęłam cicho jęczeć. A potem krzyczeć. Faktycznie, cholernie bolało.
Perspektywa Sansa
Odłożyłem strzykawke i podzielam do Soni. Jej oczodoł zapalił się na na ciemno-fioletowy a jej (ten bialy punkcik w oku nwm jak to nazwać) zmieniał kolory z błękitnego na fioletowy.
Przytuliłem ją mocno, otarł jej fioletowe łzy i głaskałem po czaszce.
- cii... zaraz przejdzie. zaraz będzie po wszystkim...
Sonia przestała krzyczeć. Płakała wtulona we mnie. Jej oczodoł zgasł. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Teleportowalem nas do pokoju i położyłem Sonie na łóżku. Z wykończenia zasnęła. Usiadłem obok łóżka. Założyłem kaptur i próbowałem zasnąć.
I następny rozdział gotowy! No i nie posłucham się "kogoś"...
![](https://img.wattpad.com/cover/79595080-288-k836577.jpg)
CZYTASZ
Undertale - " Inna, ale taka sama... "
FanfictionAutor okładki: @Shinam-Chan Bardzo mi pomagasz, dzięki ^^ To moje pierwsze opowiadanie w życiu! Mam nadzieje że moja praca nie pójdzie na marne ^^