Rozdział 24 (zakończenie)

377 26 10
                                    

Perspektywa Soni

Walczyliśmy z Frisk, a raczej z Charą. Sans był wyczerpany. Ja byłam pełna DETERMINACJI i nie czułam zmęczenia. Blastery moje i Sansa atakowały Chare.
W pewnym momencie stało się coś strasznego. Chara trafiła Sansa.

- Nie! - podzielam do niego.
- musisz ją pokonać... dla Tori... dla Papsa... dla wszystkich... dla mnie.
- Obiecuję.

Po tych słowach Sans zamienił się w proch.

- Oh... Czyżby coś nie poszło po twojej myśli?
- Tak ci się zdaje?

W duchu mocno poprosiłam o pomoc. Nagle za mną pojawiła się wielką ściana Gaster Blasterów. Na mój sygnał wszystkie wystrzeliły w Chare. Nie spodziewała się tego i nie uniknęła ataku.

Po tym jak zginęła wykorzystałam moc DETERMINACJI, która uzyskałam przejmując duszę Kariny, i trafiłam do miejsca gdzie były 2 przyciski.

Continue

Reset

-Teraz wszystko się skończy. Nie wiem co ze mną będzie. Wszyscy wrócą do normalnego życia. Nie chcę zapomnieć tego co przeżyłam,przyjacół których poznałam. Eh... Miejmy nadzieję że nie zapomnę.

Powoli wyciągnęłam rękę do przodu i wybrałam RESET.

Obudzilam się na łożu z kwiatów.
- Udało się! Pamiętam. Wszystko pamiętam!

- Następny człowiek? Nic ci się nie stało moje dziecko?!
- Nie. Nic mi nie jest.

Zastanawiałam się czemu nie ma chwasta.

- Jestem Toriel. A ty?
- Sonia. 
- Ładne imię.
- Dziękuję.

Poszliśmy do domku Toriel. Tak się cieszę że znowu żyje. Boję się spotkania z Frisk.

Zanim się obejrzałam byliśmy juz u Tori.

- To jest Frisk – powiedziała po chwili Toriel – jest człowiekiem tak jak ty!

Frisk podbiegła do mnie i mnie przytuliła.

- Przepraszam... - wyszeptała tak aby Tori nie słyszała.
- To nie twoja wina... -  szepnęłam równie cicho.
- No dobra. Pokarze ci twój nowy pokój. - powiedziała Toriel do mnie.

Poszłam za nią do góry. Resztę dnia spędziłam w pokoju. Wszystko przebiegało tak samo jak za pierwszym razem. Nadszedł dzień spotkania z szkiele-braćmi.

- Dzisiaj mam zamiar zabrać cię na zakupy, a przy okazji przedstawić ci Sansa oraz Papyrusa. – zwróciła się do mnie.

- Zgoda, a gdzie oni są? – zapytałam dobrze wiedząc gdzie.

- Sans czeka przed drzwiami, a Papyrusa znajdziemy po drodze do miasta.

- Okej, to idziemy?

- Tak, za mną!

Zeszłyśmy na dół. Był tam długi korytarz, a na końcu wielkie wrota. Toriel otworzyła wrota, a ja stanęła obok niej. Sans spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pewnie jest ciekawy czy pamiętam tamtą linie czasu. Chwilę go przytrzymam w niepewności. Stałam jak gdyby nigdy nic.

- Witaj Sans! Co tam u ciebie? – Zapytała miło Toriel.

- a dobrze – odpowiedział Sans – ostatnio czuje się taki ożywiony!

Zaczęliśmy chichotać.

- hey! a to kto to?

- Jestem Sonia.- powiedziałam uśmiechając się miło.

Powoli podeszłam do szkieleta. Był zdezorientowany, z resztą Tori też była. Tylko Frisk się nie dziwiła.

- A ty jesteś Sans. Sans szkielet. -  przytuliłam go. - Mój Sans szkielet.
- więc pamiętasz.
- Jak mogłabym zapomnieć?

Tak... Koniec opowieści "Inna, ale taka sama...". Bardzo dziękuję osobą które wspomagały mnie głosami i miłymi komentarzami oraz swoimi radami. Jeżeli ktoś by chciał przeczytać coś jeszcze mojego autorstwa zapraszam na moje konto. Niedługo będę pisać opowiadanie Sans x Frisk. Mam nadzieję że opowiadanie się podobało i moja praca nie pójdzie na marne. To Bayo!

Undertale - " Inna, ale taka sama... "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz