Nadchodzą

331 35 6
                                    

Kotki moje drogie, witam was serdecznie i dziękuję ze tyle ze mną wytrzymałoście. Wkurwilam was do bólu, dawałam słodkie momenty jak i powody do płaczu. Do dziś dostaje groźby znalezienia mnie na wakacjach i stopnia dupy jeśli Isaac i Lu się nie odnajdą w związku. Hahaha

Przed nami wielki finał. Zostały 2 ostatnie ( i pewnie najdłuższe rozdziały) przed zakończeniem części 1. Z nienawidzicie mnie jeszcze bardziej, ale może dam wam powody do kochania 😁

Wiem, strasznie długo przedłużałam cała fabułę, ale w nowej serii obiecuje coś zupełnie pięknego, prostego w czytaniu i bardziej trzymającego w napięciu.

Dodatkowo chce wam wspomnieć słówko o zajebistej opowieści, którą czytałam ostatnio i ze smutkiem stwierdzam, że po zakończeniu, brakuje mi jej . Jak nie cierpię romansów ten mnie mile zaskoczył i porwał w inny świat! Porywacze opisy, ciekawe dialogi i niesprawiedliwy świat jaki nas otacza. Wszystko to spowodowało, że opowieść mnie wciągnęła i nie puściła, do ostatnich rozdziałów.

 nani_snowtain !!- autorka książki Księżniczka i Żebraczka, czyli porywającego romansu, moją dobra przyjaciółka i świetna pisarka, porwie was w zajebisty świat !
Polecam gorąco !

KSIĘŻNICZKA I ŻEBRACZKA 😍😍😍

________________

|Allison|

Stałam samotnie na wyznaczonym przez Scott'a miejscu trzymając w prawej dłoni idealnie dopasowany łuk. Strzały w pokrowcu ciężyły mi na plecach, ale czułam się z nimi pewniej. Wiedziałam że mogę sama się obronić i nie potrzebowałam wcale nadprzyrodzonych zdolności. Śmiało moglam stwierdzić, że byłam w tym momencie przykładem dla ludzi, zwyczajnych ludzi, którzy myślą, że nie poradzą sobie w tym świecie. Jeśli znają prawdę siłach nadprzyrodzonych, uczą się walczyć by przetrwać- będą silniejsi niż ja. Jeśli chowają się po kontach, nie mają szans.

- Gotowa? - U mego boku pojawił się Scott z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jak ja tęskniłam za naszymi wspólnymi chwilami, gdzie jedyne co się liczyło to my.

- Nie, praktycznie to wcale nie, ale myślę, że dam radę. Wszyscy damy, prawda? - Zerknęłam w jego żółte, wilcze oczy. Był już gotowy by się zmienić całkowicie. Dotknęłam lekko jego policzka, uśmiechając się.

Scott przymknął na chwile oczy i głęboko odetchnął. Kiwną głową i rzekł:

-My zawsze dajemy rade, Allison. Ty i ja, zawsze. - Przykrył moją rękę, spoczywajacą na jego policzku, swoja. - Spójrz na nich.- Wolnym ruchem wskazał wszystkich naszych przyjaciół, pochowanych na stanowiskach. Zatrzymał się na Lucy zerknąc na nią.- Ona jest silna i zdeterminowana, wiem że to za dużo by wymagać na niej użycia czegoś nad czym nawet nie panuje... - Urwał patrząc mi głęboko w oczy.- Da sobie radę. Spójrz na Lydie, wiem że wyglada na wystraszoną, ale wiem ze jest silniejsza niż ja. - Zerknęłam na moja przyjaciółkę, stała bezpieczna w pobliżu Derek'a.- Stiles... tu chyba nawet nie musze Ci tłumaczyć. Bede przy nim cały wieczór, jak i zarówno przy tobie.

Uśmiechnęłam się do niego pomimo ciężkiej sytuacji. Matko, przy nim nie dało się być choć trochę zmartwionym. Dodawał otuchy każdemu przyjacielowi. To tak jak w stadzie, alfa zawsze pomaga swoim betom. Dba o dobro stada na każdym kroku. On to wszystko robił, a nawet nie był alfą.

Westchnęłam, jeszcze chwile rozmawialiśmy o tym gdzie zabierze mnie gdy to się skończy. Śmiałam się cicho, tylko dla niego, ale w środku wciąż bylam zdenerwowana. Ktoś zginie, a ja nie mogę na to pozwolić. Nie mogę ich stracić.

|Isaac|

Zapach strachu, który pochodził od Lucy, zaczynał mnie irytować. Warknąłem cicho za jej plecami, a dziewczyna zerknęła na mnie lekko się odwracając.

- Isaac, o co ci chodzi? - Jej głos pomimo lekkich drgań, wydawał się miły i spokojny. Wiedziałem, że było zupełnie inaczej.

Spojrzałem na nią z góry, uśmiechając się arogancko.

- No nie wiem...

- Isaac... - Spojrzała na mnie wielkimi, zielonymi oczyma, a jej wzrok łapał mnie za serce. Kazał mi być cholernie miłym, kochanym i robić wszystko by ją zadowolić, wszystko by jej oczy były uśmiechnięte.

- O nic księżniczko, skup się na zadaniu. - Odparłem, wzdychając ciężko. - Będę tu by ci pomóc.

Lu patrzyła na mnie jeszcze długą chwilę, a ja miałem wrażenie, że padane przed nią na kolana by być bliżej niej, by móc ją objąć i pocieszyć. Uśmiechnąłem się ponownie, ukazując wszystkie zęby. Dziewczyna wywróciła oczami, odwracając się ode mnie.

- Jak mam wejść komuś do głowy kiedy nie wiem jak panować nad swoimi zdolnościami i nie wiem kim są moje ofiary. - Szepnęła, stojąc do mnie tyłem.

Podszedłem o krok bliżej do niej i lekko dotknąłem jej ramienia.

- Lu, dasz radę. Tylko w to uwierz.

Dziewczyna szykowała się by coś jeszcze mi odpowiedzieć, ale urwała w połowie zdania.
Ostry dźwięk przeszył powietrze niczym miecz. Nie był głośny czy taki jak krzyk Lydii, który powodował krwotok uszu. Był denerwujący i odbijał się echem w mojej czaszce.

- Znam ten dźwięk. Tylko nie wiem skąd...

Też go znałem, wiedziałem że już go słyszałem i to dosyć niedawno. Jedynym problemem jaki miałem w tym momencie, pomimo zagrożenia, to brak koncentracji. Zupełnie mój umysł się posypał, jak gdybym nagle stracił wszystkie zmysły i możność logicznego myślenia. Węch nagle mnie zawiódł, juz nie czuje przerażenia Lucy ani zapachu lasu. Mój wzrok nie widział dalej niż pierwsze drzewo za dziewczyną stojącą przedemną, a słuch... nie wyłapałem lotu ptaka, który właśnie usiadł na najniższej gałęzi w pobliżu nas. Straciłem moce wilkołaka, a to oznaczało tylko jedno.

- Nadchodzą.

Writewithme.com ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz