CISZA PRZED BURZĄ | ALLISON

434 46 3
                                    

-Odbierz, odbierz. Proszę... Odbierz.- Szeptałam do telefonu. Nie mogłam się dzwonić do żadnego z moich przyjaciół. Stiles, Isaac, a teraz Lydia. Zażenowana, westchnęłam słysząc kolejny sygnał. 

Po drugiej stronie słuchawki, usłyszałam jakiś szmer.

- Halo? Lydia?!- Praktycznie wykrzyczałam te słowa, podniecona, że w końcu ktoś odebrał. 

-Coś się stało?- Zapytała przyjaciółka.- Jesteśmy na komisariacie i właśnie znaleźliśmy trop, który może doprowadzić nas do Lucy. 

Zawahałam się z odpowiedzią. Byli teraz wszyscy razem, planując i szukając mojej przyjaciółki, nie pytając się mnie, czy również pragnę dołączyć? Poczułam się olana i niewtajemniczona w całą sprawę. 

- Daj mi Stiles'a, myślę, że on powinien usłyszeć to pierwszy.- Odpowiedziałam chowając urazę na bok. 

Przez chwilę po drugiej stronie panowała cisza, a następnie przyciszone głosy. 

- Allison?- Odezwał się męski głos. 

Stiles był lekko spanikowany, co dało się słyszeć nawet przez telefon. Teraz zapewne cały czas zaciska lewą lub prawą dłoń w pięść.Zawsze tak robił gdy się stresował lub buzowały w nim emocje. Martwiłam się, czy przypadkiem moja wiadomość jeszcze bardziej go nie zdołuje lub co gorsza... ponownie przeżyje atak paniki.

- Słuchaj, najpierw się uspokój. Oddychaj głęboko i niczym się nie martw okej? Pamiętaj, że jesteśmy z tobą.- Powiedziałam wpierw słowa otuchy, chcąc zniwelować jakoś następne.- Scott uciekł. 

Po drugiej stronie zapanowała cisza. Nawet nie wiedziałam czy przyjaciel mojego chłopaka oddycha. 

Stiles odchrząkną i zapytał:

- Jak to uciekł?

Po głosie już wiedziałam, że panikował, ale udawał twardziela.

- Przyszedł do mnie godzinę temu, by mnie chronić przed siłami zła, czymkolwiek są. I podczas rozmowy...- Nie chciałam wdawać się w szczegóły.- Zaczął się przemieniać w wilkołaka, zranił mnie, po czym zaczął wariować. 

Stiles oddychał coraz głośniej.

- Jesteś ranna? - Zapytał poważnym tonem.

Zerknęłam na swoją koszulkę przesiąkniętą krwią. Rany się już goiły, nie były głębokie ani niebezpieczne. 

- Nie. Nic mi nie jest, Stiles...- Urwałam by opanować łzy czające się  w oczach.- On po prostu zaczął zachowywać się jak zwierze, ale chyba mnie poznawał... bo uciekł przez okno, wprost do lasu. Nie chciał mnie znowu skrzywdzić... i..

Nagle zamiast głosu Stiles'a usłyszałam  głos Isaac'a i Derek'a, mówiące naraz to samo zdanie.

- Do lasu?!- Musiałam być na głośnomówiącym, co tak naprawdę ułatwiało mi sprawę, przekazania okropnej informacji wszystkim. Nie chciałam powtarzać tego całego... zdarzenia. 

Pokiwałam głową, po czym przypomniałam sobie, że przecież mnie nie widzą i powiedziałam tylko ciche potwierdzenie.  Przez wszystkie spanikowane głosy, usłyszałam  najgłośniejszą furie w głosie Isaac'a.

- Tam, do cholery, jest Lucy! - Krzyknął. 

Serce przestało mi bić. Lucy i Scott, który nie był sobą... w jednym miejscu. Zasłoniłam ręką usta, wyobrażając sobie tą scenę. On nie może do niej dotrzeć przed nami, a jeśli Lucy była gdzieś w lesie, a my nie wiedzieliśmy gdzie, szanse, że znajdziemy ją pierwsi... są bardzo małe. 

- Za pięć minut spotkajmy się pod szpitalem, dokładnie pod oknem, gdzie porwano Lucy. - Rozkazałam nieczułym i obojętnym głosem. Wszyscy po drugiej stronie przytaknęli i się rozłączyli.

Moje serce zaczął pokrywać lód. Zimny, ogromny i nie do rozbicia, wiedziałam co to oznacza. Wszystkie instynkty łowcy, zaczęły mi się wyostrzać, a ja postanowiłam, że nie pozwolę by komuś tej nocy stała się krzywda. Odnajdę Scott'a i powstrzymam go, przed zabiciem kogokolwiek.  Przy okazji postaram się uratować jego samego, przed śmiercią z rąk kogokolwiek. 

Do pełni zostały dwa dni, wiec nie rozumiem, skąd takie nagłe przemiany u Scott'a. Być może mogło to spowodować zatrucie Tojadem przemieszaną z czymś ledwo wykrywalnym. 

Musiałam skontaktować się z Dr.Deaton'em, on mógł mi pomóc najwięcej w tej sprawie.

Stanęłam przed szafą pełną ubrań i wszystkie odsunęłam na prawy bok, a to co ujrzałam spowodowało szybsze bicie serca. Mój łuk i strzały.

Sięgnęłam po nie, delikatnie dotykając czarnego łuku, który idealnie pasował do mojej dłoni, a następnie wyciągnęłam go z szafy, przekładając przez ramię.

Złapałam telefon z łóżka, który wcześniej tam rzuciłam i wybrałam numer Deaton'a.

- Odkrył pan coś nowego w związku z dziwacznym zachowaniem Scott'a? - Zapytałam i wyjaśniłam mu całą nową sytuację, która zaszła przed chwilą. Złapałam za drzwi swojego pokoju, wychodząc rozejrzałam się po raz ostatni, nie wiedząc czy jeszcze do niego wrócę. 

KOCHANI SZYKUJCIE SIĘ NA DUŻY PRZEŁOM WYDARZEŃ PODCZAS TEGO WEEKENDU! 

SERDECZNIE ZAPRASZAM DO GWIAZDKOWANIA I KOMENTOWANIA JEŚLI MOJE FF WAM SIĘ PODOBA!

LUCY ZNIKŁA

ISAAC DOSTAJE FURII 

STILES PANIKUJE

LYDIA STARA SIĘ PRZYDAĆ W TYM WSZYSKIM

SCOTT UCIEKŁ W MORDERCZEJ POSTACI

 ALLISON IDZIE NA ŁOWY?

NEXT BĘDZIE Z LYDIĄ


Writewithme.com ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz