Rozdział 6

1.7K 89 0
                                    

{DEREK}

-No teraz to żeś wymyślił - zakpił Scott z mojego wujka. Co ja takiego złego zrobiłem ze musze mieć takiego psychopate w rodzinie.
- Jesteś tego taki pewny? - zapytałem. Niby nie znam tej Nicole ale pewność Petera w stosunku jej nad naturalności lekko mnie zaciekawiła.
- Ona jest potulna jak baranek. Nikogo by nie skrzywdziła - odezwał się Stiles, lecz chyba nie był zbyt pewny swych słów. - no może czasem ale to nie oznacza ze jest wilkołakiem czy jeszcze jakimś innym dziwadłem. Bez urazy. Oprócz ciebie Peter, ty jesteś dziwny. - Stiles tym stwierdzeniem nabył sobie u mnie punktów.
- Zignorowuje twoja wypowiedź chłopcze. Pewny jestem ponieważ odzyskałem większość wspomnień.
- Przecież Talia... - przerwał mi.
- Tak zablokowała mi je ale cześć sobie przypomniałem. Ale przypuszczam że to miało być zamierzone.
- Co pamiętasz? - zapytał Scott z determinacją.
- A więc. Pamiętam jak pewnego dnia jakoś parę dni po urodzeniu Nicole, jej matka przyszła do naszego domu. Wiedziała że Talia jest wilkołakiem wiec mogła jej pomóc.
- Pomóc w czym? - przerwał Stiles. Czy każdy zawsze musi sobie przerywać?
- Czy ktoś może mu powiedzieć żeby się zamknął? Ciągle traikoczesz jak stara baba na rynku. Daj mi skończyć. A więc Nicole urodziła się wilkołakiem. Co ma po ojcu, matka jak Scott i Stiles widzą jest człowiekiem. Talia miała rzucić zaklęcie na częściowa likwidację jej mocy, jednak gdy zostanie ugryziona nie koniecznie przez alphe, jej moc powróci. Ponad to nie będzie musiała uczyć się kontroli i nie będzie tak bardzo zdezorientowana nowa sytuacja. Ba, będzie zachowywać się jakby pamiętała ze gdyby nie zaklęcie dorastała by jako wilczyca. Koniec możesz wrócić na swój bazar.
- Czy Nicole wie o swoim ojcu? Kim on jest?
- Scott pomyśl przez chwile. Nie wie o wilkołakach a więc nie wie o swoim ojcu. No nic ja się zbieram mam pewną rzecz do załatwienia. - powiedział po czym wyszedł z loftu w którym pozwoliłem mu mieszkać. Niestety był dobrym źródłem informacji. Niestety bo mnie doprowadza do szału.
- Co zamierzacie z tym zrobić? - zapytałem się dwóch zdezorientowanych nastolatków. - Ja-a... czekam w samochodzie Stiles.
Scott wyszedł po czym zostałem sam z Stiles.
- Myślisz ze... - urwał w połowie zdania. Domyślam się o co chce zapytać.
- Powinniście przywrócić jej świadomość o jej mocy.
- Tak, tez tak myślałem ze powiesz... ale Scott nie da rady tego zrobić. - popatrzył na mnie swoimi brązowymi oczami. Znam go trochę i wiem o co mu chodzi.
- Stiles, ja jej nie znam. Jak mam to zrobić hm? Hej mam na imię Derek, moja matka rzuciła na ciebie zaklęcia a gdy Cię ugryzę przemienisz się w wilkołaka.
- Nie no masz rację... ale wiesz. W pewnym sensie był byś jej alpha. - jego słowa mnie zainteresowały. Moje stado rozpada się na kawałki. Wiec tak jakby nowa beta była by mile widziana. Nie, nie mogę wsiąść na siebie tej odpowiedzialności. Erica i Boyd zginęli... nie mogę teraz...
- Derek halo! Powiedz coś martwię się. Od 5 minut tak patrzysz przez to okno. Na melancholie ci się zebrało czy jak? - wyrwał mnie z zamyśleń.
- Niech Pan martwiący się o mnie da mi czas do namysłu. - odwróciłem się w jego stronę po czym zobaczyłem jak się oddala.

{PETER}
Sprawy które mam do załatwia a raczej sprawa związana jest z Nicole. Oj i to jak bardzo. Doskonale widziałem gdzie mieszka wiec poszedłem w tym kierunku. Widziałem z daleka ze jest na zewnątrz domu i słucha muzyki przez słuchawki. Nie za bardzo interesuje mnie co ona robi przed domem a nie w nim.
{NICOLE}
Słucham na słuchawkach piosenek zespołu Green Day, właśnie usłyszałam pierwsze brzmienia 21 Guns gdy zobaczyłam czyjąś sylwetkę przed sobą.
- Witaj, Nicole.
To on. Ten który był we śnie.

My Alpha |Derek Hale| Where stories live. Discover now