Rozdział 14

1K 65 3
                                    



{DEREK}

Gdy zobaczyłem jak Nicole płacze... coś ukuło mnie w środku. Pragnąłem przytulić ją, być jej tarczą, aby nie stało się więcej nic co mogło by ją zranić.

Złożyłem delikatny pocałunek na jej głowie, po czym wyszedłem przez okno. Zacząłem o tym wszystkim myśleć... nie wyobrażam sobie co może teraz czuć Nicole. Jej matka nie chciała jej urodzić?

To moja wina że się rozpłakała, niepotrzebnie naciskałem aby opowiedziała mi o reacjaach matki z Anną.

*następnego dnia*

{Nicole}

Weszłam do szkoły. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę szafek, z racji tego że miałam 3 min. do dzwonka. Usłyszałam z daleka znajomy głos gdy wyciągałam nie potrzebne książki z torby i wymieniłam je książkami na aktualną lekcje. Nie zdziwiło mnie to (przynajmniej nie tak bardzo) gdy usłyszałam coś czego normalny człowiek by nie usłyszał. Jednak ja nie jestem normalna... już nie jestem.

- Dziękuje dyrektorze. Zapoznam się oczywiście z rozpiską sal lekcyjnych. - dziewczyna o łagodnym głosie zwróciła się do dyrektora po czym lekko, niemal bezgłośnie zachichotała co sprawiło że wiedziałam kim jest właściciel uroczego śmiechu.

Od razu pobiegłam w stronę gabinetu dyrektora.

Szczupła brunetka w okularach o lekko zakręconych końcówkach w białej sukience w czarne paski czytała otrzymany przed sekundą swój plan lekcji. Szybko podbiegłam do niej i przytuliłam niczym dziecko ściska mamę która kupiła w sklepie słodkości.

- Nie wierzę, nie wierzę! - kołysałam się wraz z Shannon na środku korytarza co zwracało na nas uwagę innych uczniów.

- Mam ci dać nową ksywkę? Boa? - zaśmiała się po czym sama zaczęła mnie dusić.

- Ok, ok no już - odsunęłam się od niej. - Jak dobrze że jesteś! - złapałam ją za rękę.

- Szczęście w nieszczęściu. - skrzywiłam się - Jak ja niby wytrzymam z taką wariatką jak ty?

- W dwójkę raźniej - zaśmiałyśmy się obie. - No nic mam angielski muszę się zbierać, co ty masz?-zapytałam się przyjaciółki po czym wyrwałam jej z rąk kartkę, przez co o mało jej nie rozerwałam.

-Mocniej. - zaszydziła zdobionąc jednak opryskliwą uwagę w stłumiony chichot.

- Masz biologie tak jak Stiles. Jak będziesz potrzebowała pomocy czy cokolwiek to do niego - powiedziałam biegnąc pod klasę od angielskiego.

- Ale jak on wygląda? - krzyknęła za mną.

Miałam szczęście że Stiles wychodził z męskiej ubikacji. Pociągnęłam go za koszule i wskazałam palcem od góry aby Shannon mogła zobaczyć.

- A pani to zapłaciła mi za bycie modelem? - odezwał się.

- Płacę ci moją ofiarnością do twoich wygłupów. - odpowiedziałam po czym pokonałam szybko schody nie chcąc się spóźnić na lekcje.

-Dobrze wiedzieć - wyszeptał Stiles.







Piszę to oczekując na 1 odc 6 sez. Ktoś czeka ze mną może?

Jak zawsze kom, gwiazdki <33



My Alpha |Derek Hale| Where stories live. Discover now