1.

6K 351 275
                                    

        Za parę minut Hogwarts Express miał odjechać. James, Syriusz i Remus nerwowo rozglądali się za Peterem. Peron powoli robił się pusty, a irytacja Huncwotów z każdą chwilą rosła.

- Nie wiem jak wy, ale jak wsiadam. - stwierdził Syriusz. - Nie zamierzam spóźnić się przez tego idiotę.

- Poczekajmy jeszcze chwilę. - Remus od dłuższego czasu próbował ich ułagodzić, chociaż on też powoli miał dość.

        W końcu już nawet Lunatyk się poddał i weszli do pociągu chwilę przed odjazdem.

- Świetnie, - burknął James - teraz już na pewno nie znajdziemy wolnego miejsca.

        Wpadł rozgoryczony do przypadkowego przedziału. Śmiechy automatycznie ucichły, a dzieciaki znajdujące się w nim wybiegły z piskiem. 

- Brawo James. - Syriusz poklepał przyjaciela po ramieniu wchodząc do przedziału. - Właśnie wystraszyłeś pierwszoroczniaków.

- Jeśli chcesz to możesz iść do Snape'a. Nikt Cię tu nie trzyma. - James rozwalił się na kanapie. Syriusz zrobił to samo na drugiej.

- A ja gdzie mam niby usiąść? - Remus spojrzał na nich z założonymi rękami.

- Oj, przepraszam Luniaczku. - Syriusz zgiął nogi, a on zajął zwolnione miejsce.

- Myślicie, że Peter się spóźnił? - zapytał Remus.

- Myślę, że siedzi teraz w innym wagonie i zapomniał, że mieliśmy się spotkać na peronie.

- Wow, to ty w ogóle myślisz? - Skomentował Syriusz z udawanym podziwem.

- Tak. W przeciwieństwie do ciebie. - parsknął.

- Zawsze spotykaliśmy się wszyscy razem przed pociągiem. - Remus zaczął głośno myśleć całkowicie ich ignorując.

        Kiedy Rogacz i Łapa nadal się przegadywali Lunatyk próbował zrozumieć dlaczego Petera nie było na peronie. Doszedł do wniosku, że skoro pochodzi z rodziny czarodziei, to na pewno by się nie spóźnił. Wystarczyło użyć kominka by znaleźć się w pobliskim pubie. 

- Czy Peter kontaktował się z wami w czasie wakacji? - zapytał Remus najwyraźniej wchodząc w sam środek kłótni i jednocześnie ją kończąc.

        Patrzyli na siebie przez chwilę po czym krótkim kiwnięciem głowy przypieczętowali zakończenie wojny.

- Pisaliśmy do niego, ale stwierdziliśmy, że jest czymś zajęty. Nie odpowiadał na listy. - wyjaśnił krótko Syriusz. - Myślisz, że coś mu się stało?

- Nie, to nie to... - zamyślił się. - Wydaje mi się, że on nas unika.

- Unika? - powtórzył James i uniósł podejrzliwie brew.

- Tak mi się wydaje. Zachowywałem się dość podobnie zanim wam powiedziałem o moich problemach z pełnią. - podrapał się nieswojo po karku. 

- I czym on niby miałby być? Wampirem? - Syriusz roześmiał się promiennie. Usiadł i trącił Remusa łokciem. - Nie jesteś trochę przewrażliwiony?

-Może masz rację. - uśmiechnął się lekko i wyjął książkę z torby.

        Jakiś czas później każdy znalazł sobie jakieś zajęcie. Rogacz siedząc głową w dół bawił się zniczem, a Łapa leżał ze zgiętymi nogami i przeglądał jakiś mugolski magazyn. Lunatyk ciągle się wiercił z książką nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji do czytania.

- Długo jeszcze zamierzasz się tak wiercić? - spytał Syriusz ze zniecierpliwieniem. 

- To nie moja wina, że ta kanapa jest taka twarda. - mówiąc to przekręcił się po raz setny.

- Nie wytrzymam z tobą. - mruknął siadając. Chwycił go za ramiona i oparł go o swoje kolana. - Lepiej? 

- Uh, tak. - ułożył się wygodnie. - Dziękuję. Tak jest dużo lepiej.

        Prawda była taka, że przez kolejne rozdziały nie rozumiał nic z tego co przeczytał. Był zbyt rozproszony leżeniem najlepszemu przyjacielowi na kolanach. Mimo wszystko. To nadal był Syriusz Black! Casanova Hogwartu. Oblał się rumieńcem i szybko zganił za takie myśli, bezskutecznie próbował z powrotem skupić na książce. Widział, że James przypatruje się całemu zajściu z drwiącym uśmieszkiem. Remusa zdziwił tylko brak komentarza z jego strony.

        Nagle Huncwoci usłyszeli głośne krzyki na korytarzu. Chwilę później do ich przedziału wpadła rudowłosa dziewczyna. Z donośnym trzaskiem zasunęła za sobą drzwi. Ledwo stała na nogach.

- Evans!

       James w jednym momencie podniósł się z siedzenia i pomógł jej usiąść. W normalnej sytuacji dziewczyna nawrzeszczałaby na niego za chociażby dotknięcie jej, ale teraz była cała roztrzęsiona i nie miała na to siły.

- Lily, co się stało? - zapytał James siedząc tuż obok niej. Wszyscy trzej Patrzyli na nią wyczekująco.

- J-ja... - ledwo mogła wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowa. - Ja się chyba p-pokłóciłam z Severusem...

        James wewnętrznie skakał z radości. Nigdy nawet nie liczył na taką okazję. Nie odezwał się jednak i przytulił Lily do siebie. Dziewczyna wtuliła się w jego pierś i powoli zaczęła uspokajać. Syriusz i Remus spojrzeli na nich znacząco. Czyżby w tym roku w końcu miało się im udać?

        Rudowłosa w końcu doszła do siebie. Odsunęła się powoli od Jamesa i chrząknęła znacząco.

- Dziękuję... Wiesz, nie myślałam, że mogłbyś być taki... miły.

        Uśmiechnęła się do niego delikatnie próbując jednocześnie pokazać, że to co powiedziała miało być komplementem.

- Pójdę już. - dodała po chwili krępującej ciszy i wstała z miejsca. Dokładnie w tym momencie pociąg skręcił przez co Lily runęła w dół. Rogacz w ostatniej chwili ją złapał.

- Nie ma za co. Nie musisz znowu dziękować. - roześmiał się i odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy.

        Zrobiła się czerwona jak burak. Skłamałaby mówiąc, że chciała powiedzieć coś innego. Stali tak dobrą chwilę patrząc sobie w oczy. Wtedy pociąg wjechał na kolejny zakręt i przewrócili się oboje. W nowej pozycji Evans praktycznie siedziała Potterowi na kolanach.

- Przepraszam. - jękneli jednocześnie podnosząc się z posadzki.

- To ja już, ten. - wyszła szybkim krokiem.

- Robicie postępy. - stwierdził Syriusz. -Może w tym roku doczekamy się małych Potterów.

        Resztę podróży spędzili na planach wkurzenia Filcha i sukcesach związanych z Quidditchem.

        Wysiadając z pociągu zrobili spore zamieszanie znów rozglądając się za Peterem. Nie znaleźli go.

        W Wielkiej Sali również nie znaleźli przyjaciela. Podczas kolacji Syriusz i James wymknęli się, żeby zastawić pułapki na Filcha. Remus musiał zostać. Jako prefekt musiał zaprowadzić pierwszaków do Wieży Gryffindoru i wyjaśnić im zasady panujące tam. Gdy wszyscy wstali, by udać się do dormitoriów Lunatykowi kilka razy zdawało się widzieć przebiegającego szczura.


Podejrzenia |HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz