6.

3K 253 154
                                    

Skończyło się na tym, że James nieźle oberwał od Syriusza za to, że pozwolił Remusowi wyjść na zewnątrz dzień przed pełnią.

- Ale ja naprawdę nie wiedziałem. - jęknął. - Poza tym, byłem zajęty. - założył ręce na piersi.

- Oh, więc teraz już nie interesujesz się przyjacielem? - rzucił Black.

- Syriuszu, uspokój się. Nie jesteś moją matką! - Remus próbował się wtrącić.

- A jeśli ktoś by się domyślił? 

- Łapo. Jesteś królową dramatu. - stwierdził Rogacz.

- Nie wytrzymam z wami. - fuknął Lupin i położył się na swoim łóżku. - Przecież nic mi nie jest!

- Syriusz akurat ma rację. Nie powinieneś wychodzić.

- Oboje jesteście niemożliwi. - westchnął.

- Czy to źle, że się martwimy.

-N-no nie... - Remus odwrócił się na bok i przygryzł wargę.

Podobało mu się, że Syriusz się martwił. Ciągle powtarzał sobie, że to źle, że nie powinien. Próbował zrobić wszystko, żeby tylko nie być zakochanym w przyjacielu.

- Cholera nie wytrzymam dłużej! Remus co się z tobą dzieje? - James praktycznie wybuchł.

- Jelonku, spokojnie. O czym ty w ogóle mówisz? - Syriusz usiadł na swoim łóżku.

- Powiedz mi jeszcze, że tego nie widzisz. Remus coś ukrywa. I nie udawaj, że tak nie jest Lunatyku. Mów w tej chwili co się dzieje. - na jego twarzy była widoczna troska.

W dormitorium zapadła niezręczna cisza.

- J-ja nie mogę. - Lunatyk usiadł po turecku, jego policzki płonęły czerwienią. - To głupie...

- Remus. Jeśli masz jakiś problem, to to nie jest głupie. - powiedział Syriusz.

- U-uwierz, że jest... - nogi zrobiły mu się jak z waty. 

Przyjaciele patrzyli na niego wyczekująco.

- Przecież wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć. - Rogacz próbował go uspokoić widząc, jak bardzo się zestresował.

Syriusz przytaknął.

- T-tego chyba n-nie...

- Oj, no dalej Remi. - Łapa usiadł obok niego i objął go ramieniem. Remus natychmiastowo się odsunął.

- Nie! - zdenerwował się. - Nie będę wam o tym mówił!

- My chcemy tylko pomóc! - Syriusz znów przesunął się bliżej.

- Merlinie, nie musicie krzyczeć... - westchnął James, ale dwójka jego przyjaciół go zignorowała.

- Nie możecie pomóc! Rozumiesz?! Nie da się!

- Skąd mogę to wiedzieć, skoro nie mam pojęcia o co chodzi!

- Może chodzi o to, że zakochałem się w pieprzonym Syriuszu Blacku! - wydarł się na całe dormitorium. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Zakrył usta dłonią. - Ja nie... Znaczy...

- Ty się... CO?! - Black nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. - Ale my... My się tylko przyjaźnimy...

- Ja... ja chyba, może wyjdę... - stwierdził James. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.

...Przepraszam... - jęknął Lunatyk. Ledwo mógł wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowa. - N-nie mam n-na to wpływu... - zaczął się jąkać. - P-próbowałem się t-tego p-pozbyć, al-lę nie potrafię...

Po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Ukrył twarz w dłoniach, kiedy nagle znalazł się w objęciach Syriusza.

- Tak bardzo cię przepraszam... - cicho płacząc wtulił się w niego. Tak bardzo tego teraz potrzebował.

Pierwsze co Syriuszowi przyszło na myśl to deja vu. Czy nie tak było ostatnio z Evans? Potem pojawiło się uczucie odpowiedzialności. Czy powinien go przytulać? Czy nie dawał mu tym jakiejś fałszywej nadziei? Razem z tą myślą odepchnął go ostrożnie od siebie. Remus spojrzał na niego swoimi smutnymi oczami pełnymi łez. W Syriuszu coś pękło.

- Chyba... Chyba zapomniałem coś zrobić... - wymruczał z braku lepszej wymówki i szybkim krokiem wyszedł z dormitorium zostawiając Remusa sam na sam z poczuciem winy.

- Lily? Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - James usiadł obok Lily na kanapie w pokoju wspólnym.

- To już zależy. - posłała mu pytające spojrzenie.

- Chodzi o Remusa. Myślę, że za kilka minut będzie bardzo potrzebował wsparcia.

~
Wiem, że o połowę krócej niż zwykle i przepraszam, ale chciałam,  aby rozdział się w końcu pojawił. dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem 💜

Podejrzenia |HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz