Skończyło się na tym, że James nieźle oberwał od Syriusza za to, że pozwolił Remusowi wyjść na zewnątrz dzień przed pełnią.
- Ale ja naprawdę nie wiedziałem. - jęknął. - Poza tym, byłem zajęty. - założył ręce na piersi.
- Oh, więc teraz już nie interesujesz się przyjacielem? - rzucił Black.
- Syriuszu, uspokój się. Nie jesteś moją matką! - Remus próbował się wtrącić.
- A jeśli ktoś by się domyślił?
- Łapo. Jesteś królową dramatu. - stwierdził Rogacz.
- Nie wytrzymam z wami. - fuknął Lupin i położył się na swoim łóżku. - Przecież nic mi nie jest!
- Syriusz akurat ma rację. Nie powinieneś wychodzić.
- Oboje jesteście niemożliwi. - westchnął.
- Czy to źle, że się martwimy.
-N-no nie... - Remus odwrócił się na bok i przygryzł wargę.
Podobało mu się, że Syriusz się martwił. Ciągle powtarzał sobie, że to źle, że nie powinien. Próbował zrobić wszystko, żeby tylko nie być zakochanym w przyjacielu.
- Cholera nie wytrzymam dłużej! Remus co się z tobą dzieje? - James praktycznie wybuchł.
- Jelonku, spokojnie. O czym ty w ogóle mówisz? - Syriusz usiadł na swoim łóżku.
- Powiedz mi jeszcze, że tego nie widzisz. Remus coś ukrywa. I nie udawaj, że tak nie jest Lunatyku. Mów w tej chwili co się dzieje. - na jego twarzy była widoczna troska.
W dormitorium zapadła niezręczna cisza.
- J-ja nie mogę. - Lunatyk usiadł po turecku, jego policzki płonęły czerwienią. - To głupie...
- Remus. Jeśli masz jakiś problem, to to nie jest głupie. - powiedział Syriusz.
- U-uwierz, że jest... - nogi zrobiły mu się jak z waty.
Przyjaciele patrzyli na niego wyczekująco.
- Przecież wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć. - Rogacz próbował go uspokoić widząc, jak bardzo się zestresował.
Syriusz przytaknął.
- T-tego chyba n-nie...
- Oj, no dalej Remi. - Łapa usiadł obok niego i objął go ramieniem. Remus natychmiastowo się odsunął.
- Nie! - zdenerwował się. - Nie będę wam o tym mówił!
- My chcemy tylko pomóc! - Syriusz znów przesunął się bliżej.
- Merlinie, nie musicie krzyczeć... - westchnął James, ale dwójka jego przyjaciół go zignorowała.
- Nie możecie pomóc! Rozumiesz?! Nie da się!
- Skąd mogę to wiedzieć, skoro nie mam pojęcia o co chodzi!
- Może chodzi o to, że zakochałem się w pieprzonym Syriuszu Blacku! - wydarł się na całe dormitorium. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Zakrył usta dłonią. - Ja nie... Znaczy...
- Ty się... CO?! - Black nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. - Ale my... My się tylko przyjaźnimy...
- Ja... ja chyba, może wyjdę... - stwierdził James. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.
...Przepraszam... - jęknął Lunatyk. Ledwo mógł wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowa. - N-nie mam n-na to wpływu... - zaczął się jąkać. - P-próbowałem się t-tego p-pozbyć, al-lę nie potrafię...
Po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Ukrył twarz w dłoniach, kiedy nagle znalazł się w objęciach Syriusza.
- Tak bardzo cię przepraszam... - cicho płacząc wtulił się w niego. Tak bardzo tego teraz potrzebował.
Pierwsze co Syriuszowi przyszło na myśl to deja vu. Czy nie tak było ostatnio z Evans? Potem pojawiło się uczucie odpowiedzialności. Czy powinien go przytulać? Czy nie dawał mu tym jakiejś fałszywej nadziei? Razem z tą myślą odepchnął go ostrożnie od siebie. Remus spojrzał na niego swoimi smutnymi oczami pełnymi łez. W Syriuszu coś pękło.
- Chyba... Chyba zapomniałem coś zrobić... - wymruczał z braku lepszej wymówki i szybkim krokiem wyszedł z dormitorium zostawiając Remusa sam na sam z poczuciem winy.
- Lily? Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - James usiadł obok Lily na kanapie w pokoju wspólnym.
- To już zależy. - posłała mu pytające spojrzenie.
- Chodzi o Remusa. Myślę, że za kilka minut będzie bardzo potrzebował wsparcia.
~
Wiem, że o połowę krócej niż zwykle i przepraszam, ale chciałam, aby rozdział się w końcu pojawił. dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem 💜
CZYTASZ
Podejrzenia |Huncwoci
FanficLunatyk, Glizdogon, Łapa oraz Rogacz są na siódmym roku w Hogwarcie. James nadal szaleje za Lily, Syriusz nadal buntuje się rodzicom, Remus nadal co miesiąc przemienia się wilkołaka, a Peter nadal... Właściwie Peter nie jest już taki sam. A co by by...