Podczas kolacji Lily pogrzebała tylko łyżką w budyniu. Zbyt wiele myśli plątało się jej po głowie, by mogła cokolwiek zjeść.
- Lily! - naskoczyła na nią Dorcas. - Co ty tutaj jeszcze robisz? Wszyscy już dawno wyszli!
- Remus cię szuka. - dodała Ann. - Wiesz, jakby jesteś prefektem. On sam nie daje sobie rady z ogarnięciem pierwszaków.
- Hmm? - rudowłosa próbowała przekalkulować, co właśnie usłyszała od przyjaciółek. - Oh, tak. Pierwszaki. Dzięki dziewczyny! - przytuliła je mocno, a potem pobiegła w stronę wieży Gryffindoru.
Głowę Lily zaprzątał Snape. Dziewczynie bardzo nie podobały się zainteresowania przyjaciela. Czy my jesteśmy jeszcze przyjaciółmi? Myślała intensywnie. Przecież nie mogłaby zadawać się z kimś kto interesuje się czarną magią. Jednak to nie było dla Lily najgorsze. Severus nie był bowiem jedyną osobą, którą Lily zaprzątała sobie głowę. Chodziło jeszcze o Jamesa. Co on sobie o mnie pomyśli? Zachowałam się, jak ostatnia dziwka. Powtarzała sobie. Ostatnie lata skutecznie go odtrącałam, a teraz pierwszego dnia szkoły przykleiłam się do niego... A on tego nie wykorzystał... Uświadomiła sobie po chwili. Nie próbował mnie pocałować... Nie rzucał żadnych głupich komentarzy... Stanęła jak wryta w połowie schodów. A jeśli on naprawdę coś do mnie czuje? I co jeśli ja też czuję coś do niego...? Na ostatnie pytanie nie pozwoliła sobie odpowiedzieć. Szła dwa razy szybciej niż wcześniej. Nie myślała już o tym.
Zastała Remusa siedzącego na kanapie w Pokoju Wspólnym. Nikogo innego tam nie było. Jak zwykle pewnie wszyscy się teraz rozpakowywali.
- Prze...praszam. - powiedziała zdyszana. - Kom...pletnie zapomniałam...
Huncwot odsunął się na drugą część kanapy i poklepał miejsce obok siebie. Lily usiadła dając sobie chwilę na złapanie powietrza.
- Gdzie James? - spytała próbując brzmieć obojętnie.
- James? - Lupin uniósł brew i popatrzył na nią zza książki. - Pytasz o naszego Rogacza? - był coraz bardziej zaskoczony, a Lily czerwona.
- T-tak... J-ja po prostu chciałam w-wiedzieć czy się t-tutaj nie napatoczy... - zaczęła się jąkać, a Remus z trudem rozróżniał słowa.
Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Wybacz Lily, ale chyba nie myślisz, że Ci w to uwierzę. - uspokoił się i spojrzał na nią poważnie. - Czy ty coś do niego czujesz?
Rudowłosa wlepiła wzrok w podłogę i bez słowa kiwnęła głową. Popatrzyła na Lunatyka zakłopotana.
- Proszę, nie mów mu... - zrobiła minę smutnego szczeniaczka.
- Lily! James szaleje za tobą od... ZAWSZE!
- Ciszej! - syknęła i zakryła mu usta dłonią. - Jeszcze nas ktoś usłyszy. - rozejrzała się po pokoju i steierdziwszy, że nikt nadal nikt się nie pojawił zabrała dłoń. - Ja po prostu nie mogę mu powiedzieć...
- Dlaczego? Nic z tego nie rozumiem.
- Wy faceci nic nie rozumiecie. - wywróciła oczami. - Odpychałam go tyle czasu... Jakby to wyglądało? On pewnie i tak nic do mnie nie czuje. Próbuje się popisać przed całym Hogwartem... - z jej oczu poleciała łza. - Obiecaj, że o niczym mu nie powiesz.
- Nie powiem. - przytulił ją, a ona odwzajemniła uścisk. - Ale ty obiecaj mi, że prędzej czy później zrobisz to sama.
- No... dobrze. - wymamrotała ocierając łzy.
CZYTASZ
Podejrzenia |Huncwoci
FanfictionLunatyk, Glizdogon, Łapa oraz Rogacz są na siódmym roku w Hogwarcie. James nadal szaleje za Lily, Syriusz nadal buntuje się rodzicom, Remus nadal co miesiąc przemienia się wilkołaka, a Peter nadal... Właściwie Peter nie jest już taki sam. A co by by...