Powoli zbliżamy się do końca, bo jest to już przedostatni rozdział opowiadania. Dziękuję, że dalej ze mną jesteście.
Remus był prawie pewny, że to już koniec. Kręciło mu się w głowie i nadal czuł na szyi różdżkę, która tkwiła w dłoni nieprzytomnej Bellatrix.
- Będziecie musieli się aportować - mruknął Regulus.
Widząc chęć protestu na twarzach gryfonów przewrócił oczami.
- Jesteście w trakcie egzaminów. Chyba czegoś się już nauczyliście. Poza tym, chyba nie macie innego wyjścia.
- Remus i James nie zaczęli jeszcze egzaminów - Syriusz parzył bratu prosto w oczy. - Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Użyjecie teleportacji łącznej. No chyba, że chcecie tu zostać - skierował spojrzenie na Petera. - Ty i tak zostajesz, Pettigrew.
Peter tylko posłusznie kiwnął głową.
- Dlaczego chcesz nam pomóc? - Lily zrobiła kilka kroków w stronę młodszego Blacka.
- Bo wie, że się pozabijamy - Syriusz nie dawał za wygraną.
- On rośnie w siłę - Regulus przeciwstawił się bratu. - To nigdy nie miało tak wyglądać.
- Łapo, nie mamy czasu - ponaglił ich James. - Zrobimy to.
- Oszaleliście? - Remus nie wierzył w to co słyszy. - Czy wy wiecie czym grozi teleportacja bez licencji? Nie mówiąc już o teleportacji łącznej. Rozszczepienie nie brzmi zachęcająco.
- Remusie. Musi się udać - Lily już wyciągnęła rękę do Jamesa.
- Cholera, idą tu - Regulus kątem oka widział czarne postacie biegnące w ich stronę. - Peter, idziemy - po tych słowach rzucił się biegiem w przeciwnym kierunku.
- Do zobaczenia w Hogsmeade - Lily aportowała się razem z Jamesem, zanim ten zdał sobie sprawę co się dzieje.
Pokrzykiwania śmierciożerców były coraz głośniejsze. Syriusz wyciągnął dłoń do Remusa.
- No dalej, Lunatyku - uśmiechnął się Black. - Postaram się nie uszkodzić twojej ślicznej buzi.
Remus zarumienił się i złapał go za rękę.
- Nie zabij nas.
Zawsze myślał, że teleportacja polega na znikaniu w jednym miejscu a pojawianiu się w drugim. Właściwie tak było, ale nikt nie wspomniał mu wcześniej o drodze pomiędzy. Kurczowo zacisnął dłoń wbijając paznokcie w skórę Syriusza.
Zanim zdążył pomyśleć o czymkolwiek jeszcze byli na miejscu, a właściwie pomiędzy dwoma budynkami w wiosce. Przynajmniej nikt ich nie widział.
- Remus, w porządku? - Syriusz położył dłonie na jego ramionach.
- T-tak - jego głos zadrżał.
Nagle poczuł zmęczenie. Sam nie wiedział czy było ono spowodowane aportacją czy pobytem u Blacków.
- Hej - Syriusz objął go i oparł o siebie. - Chyba teraz nie zaśniesz? I tak nieźle ci poszło jak na pierwszy raz.
- Nie było aż tak źle - położył głowę na jego klatce piersiowej. Wcześniej nie zauważył różnicy wzrostu między nimi.
- A co z twoją śliczną buzią? - Black chciał rozczochrać chłopakowi włosy ale ostatecznie przygładził je kojąco.
Remus parsknął tylko śmiechem i uniósł głowę do góry, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Wszystko zdawało się być takie naturalne i właściwe. Nie było w tym żadnej niezręczności. Syriusz odpowiedział uśmiechem na śmiech Lunatyka.
CZYTASZ
Podejrzenia |Huncwoci
FanfictionLunatyk, Glizdogon, Łapa oraz Rogacz są na siódmym roku w Hogwarcie. James nadal szaleje za Lily, Syriusz nadal buntuje się rodzicom, Remus nadal co miesiąc przemienia się wilkołaka, a Peter nadal... Właściwie Peter nie jest już taki sam. A co by by...