Na początku chciałam tylko życzyć wesołych świąt i miłego spędzenia czasu z bliskimi wszystkim, którzy przyszli tutaj jeszcze przed Wielkanocą. Smacznego jajka! c;
Syriusz z trudem podniósł powieki. W pierwszej chwili był zdezorientowany. W pokoju panował mrok. Próbował wstać z ziemi, ale jego ręce były przywiązane za plecami. Zajęło chwilę, by jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Obok siebie dostrzegł zarys sylwetki Jamesa, był przywiązany w takiej samej pozycji, jak on. Nerwowo rozglądał się po pustym pomieszczeniu, nigdzie nie dostrzegł Remusa.
- Któż to się obudził? - do pomieszczenia ktoś wszedł.
Black rozpoznał ten głos, jeszcze zanim dziewczyna użyła zaklęcia Lumos, którym oświetliła pokój.
- Kto by pomyślał, że tak to się skończy - podeszła do niego i przejechała różdżką wzdłuż jego twarzy. - Pomyśl tylko ile rzeczy mogłabym z tobą zrobić.
- Bellatrix. Mów, co zrobiliście z Remusem - warknął. Jego głos zabrzmiał ochryple. Jak długo tutaj był?
- Hmm, masz na myśli tego chuderlawego, który tak rozpaczliwie chciał byś zamknięty z wami - zarechotała. - No wiesz. Nie mogliśmy pozwolił, żeby wilkołak był zamknięty razem z wami. On jest gorszy Syriuszu, wiesz o tym.
Chłopak nie chciał dawać jej satysfakcji. Już i tak miała przewagę.
- Gdzie jest Evans?
- Ktoś tu jest zbyt ciekawski. Ale jeśli musisz wiedzieć to żyje, jeszcze. Kto by pomyślał, że taka brudna krew tyle zniesie. Chłopcy dobrze się nią zajęli.
- Przysięgam, jeśli zrobisz im coś...
- To co Syriuszu? Nic nie możesz zrobić. Już wybrałeś swój los. A mogłeś być z nami. Z rasą panów. Niedługo wszyscy uklękną przed nami.
- Już do końca ci odbiło, co?
- Nie zapominaj się. Taki jesteś honorowy? Każda twoja obelga przysparza kłopotów tobie i im. Życzę wam miłej zabawy - wychodząc zamknęła drzwi na klucz.
- Cholera - mruknął. - James? James? Śpisz?
- Nie odkąd tu weszła - podniósł głowę. - Spadamy stąd.
- Niby jak, geniuszu? Nie mamy różdżek i jesteśmy związani, jeśli jeszcze nie zauważyłeś.
- Jesteś idiotą, Black. Zmieniaj się, raz, raz.
- Co ty... Och. No tak - Syriuszowi chwilę to zajęło, ale jakiś czas później miał cztery łapy.
Bez trudu oswobodził się z więzów, które teraz były dla niego za duże. Podszedł do Rogacza i ostrymi zębami rozerwał jego więzy.
- Myślisz, że możemy stąd tak po prostu wyjść? - zapytał Syriusz, kiedy znów znalazł się w ludzkiej postaci.
- Nie mamy wyboru - James otworzył drzwi, które głośno skrzypnęły.
- W takim razie idziemy.
***
Znajdowali się w jakiegoś rodzaju podziemiu o architekturze labiryntu. Jak na razie nie trafili na nikogo, co można było jednocześnie uznać za wadę i zaletę.
- Tu chyba nie powinno być tak pusto - mruknął James.
W tym momencie piętro wyżej dało się słyszeć wybuch.
- Cholera, myślisz, że Remus i Lily tam są? - Syriusz z obawą spojrzał w sufit.
- I tak nie mamy pojęcia, jak tam wejść. Na razie musimy przeszukać cały dół.
CZYTASZ
Podejrzenia |Huncwoci
FanfictionLunatyk, Glizdogon, Łapa oraz Rogacz są na siódmym roku w Hogwarcie. James nadal szaleje za Lily, Syriusz nadal buntuje się rodzicom, Remus nadal co miesiąc przemienia się wilkołaka, a Peter nadal... Właściwie Peter nie jest już taki sam. A co by by...