Remus powoli się ocknął. Z trudem podniósł się z poduszki, był w skrzydle szpitalnym. Jak długo? Dlaczego? Ostatnie wydarzenia uderzyły go jak pociąg towarowy. No tak, dlatego.
- W końcu do nas wróciłeś - James też nie spał. Leżał oparty o stos poduszek.
- Ile godzin spałem? - ziewnął Remus.
- Godzin? - James uniósł brew. - Nie było cię dwa dni.
- D-dwa dni?
- Słuchaj, może powinieneś się położyć...
- James, z tego co pamiętam, to ty byłeś poszkodowany.
- No tak, bo widzisz... Pomfrey cię zbadała i...
- Lunatykuuu! - Syriusz wpadł do szpitala i od razu znalazł się przy łóżku Remusa. - Jak się czujesz? Merlinie, tak strasznie cię przepraszam, nie pomyślałem, że mogłoby....
- Stop! - krzyknął Remus. Syriusz zamilkł. - Co się do jasnej cholery dzieje?
James i Syriusz posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Czy ja umieram? - zapytał niecierpliwiąc się.
- Remusie... - zaczął Black ale poczuł suchość w gardle widząc zaniepokojoną minę na twarzy chłopaka. - Proszę, nie nienawidź mnie.
- Łapo - Remus wziął go za rękę - co zrobiłeś?
- Ja, no... - spojrzał mu w oczy. - Możliwe, że wcale nie jestem taki dobry w aportowaniu, jak myślałem... Nastąpiły pewne komplikacje, chociaż szło dobrze....
- Nie masz nerki - przerwał mu James. - Przepraszam, ale nie mogłem tego słuchać.
- Że co...? - Remus popatrzył na nich z przestrachem.
- James, zabiję cię....
- Chyba zaraz zwymiotuję... - Lupin instynktownie objął się rękami. - To się nie dzieje naprawdę...
Poczuł, jak trzęsą mu się dłonie. Zacisnął powieki, nie panikuj. Nie panikuj. Powoli wypuścił powietrze i otworzył oczy. Dwójka przyjaciół patrzyła na niego ze zmartwieniem.
- Pomfrey mówiła, że można to wyleczyć.
- Dobra. Już mi lepiej.
- Gniewasz się? - zapytał Syriusz.
- Gniewam? A powinienem?
- Ehh, no...
- Łapo. Nie gniewam się - Remus pchnął go w ramię. - Tylko... To dziwne i... - niespodziewanie Syriusz przytulił go.
- Przepraszam.
Tkwili tak przez chwilę, aż James nie zdecydował się odezwać.
- Nie żebyście mi przeszkadzali, ale ja też tu jestem.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem - mruknął Syriusz odsuwając się.
Remus się zaczerwienił.
- Uhh. Jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć?
- Sami nic nie wiemy - westchnął Rogacz.
- Żadnych wiadomości o Peterze, Regulusie...
- Przecież Dumbledore już wie, prawda? - Remus ułożył się na poduszce.
- Teoretycznie. Niewiele może zrobić. Ministerstwo nie przejmie się zniknięciem kilkoro uczniów, których nikt nie szuka. Nie będą chcieli wzniecać fałszywych alarmów.

CZYTASZ
Podejrzenia |Huncwoci
FanfictionLunatyk, Glizdogon, Łapa oraz Rogacz są na siódmym roku w Hogwarcie. James nadal szaleje za Lily, Syriusz nadal buntuje się rodzicom, Remus nadal co miesiąc przemienia się wilkołaka, a Peter nadal... Właściwie Peter nie jest już taki sam. A co by by...