Nieznajomy
*mówi do telefonu*
-Minęły trzy godziny, mamy 19:30. Są już nieźle wstawieni. Martwi mnie to, że Jeffrey nie pije. Teraz będzie mi trudniej.Jeff
Moje nogi umierają. Czemu Ashey lubi tańczyć, przez nią nawet nic nie wypiłem.
Udałem się przed salę balową i odpaliłem papierosa. Po kilku minutach wyrzuciłem go na trawe i przydeptałem. Wziąłem do ust miętówke i wróciłem do budynku. Jednak po przejściu przez próg poczułem czyjąś dłoń na ramieniu i usłyszałem cieche;
-Nie tak prędko.Ashley
Siedziałam przy stole i czekałam aż Jeff wróci. Gdy zobaczyłam, że klamka sie rusza skierowałam się w stronę drzwi, aby się za nimi ukryć. Jeff zawsze mnie w ten sposób straszył, czas na rewanż.
Drzwi się otworzyły, usłyszałam skrzypiącą podłoge, ale mojego męża brak.
Muszę zobaczyć o co chodzi -pomyślałam. Szybkim ruchem wyskoczyłam zza drzwi. Jeff stał jak wryty i patrzył mi w oczy. Za nim dostrzegłam jakiegoś bambusa ze strzykawką skierowaną w szyję chłopaka. Nie ruszałam się, cały czas patrzyłam na niego i nie wiedziałam co z sobą zrobić.
Substancja ze strzykawki dostała się do organizmu Jeffa, ten powoli zsuwał się na ziemię.
-Uciekaj -szepnął. Jednak nie zrobiłam tego co mówił. Ze złością w oczach rzuciłam się na fagasa w czarnym płaszczu i zielonej masce. Wskoczyłam mu na niemały brzuch, a ten wraz ze mną runął na ziemie. Okładałam go pięściami, gdy nagle Jeff się podniósł, wyjął mu z kieszeni strzykawke z tą samą substancją i wbił mu ją w szyję. Po kilku minutach Smile Dog rozszarpał go. Wynieśliśmy ciało, a raczej jego kawałki i wróciliśmy do sali balowej. Jeff pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do innego pomieszczenia.
-Muszę ci coś ważnego powiedzieć - zaczął.
-W takim razie słucham.
-Pamiętasz jak czytałaś creepypaste o mnie? - kiwnęłam głową - Ta grupka chłopaczków która mnie zaatakowała, ten typek przez którego tak wyglądam... -westchnął - Ich rodzeństwo i znajomi chcą się zemścić.
-Ale czemu zemścić? Przecież już się odegrali za tamto zabójstwo. - w tym momencie kompletnie nic nie rozumiałam.
-Po tym jak stałem się TYM Jeffem, po zabiciu swoich rodziców, zrobiłem to samo z ich starymi. Dowiedzieli się o tym i chcą się zemścić. Co najgorsze, nie chcą robić nic mi, a tobie. - No i zawał na miejscu. On sobie zabija dla przyjemności, a ja mam na tym ucierpieć? Pff... Dobra Ash, zgrywaj miłą.
-I co masz zamiar z tym zrobić? -zapytałam.
-Chcę abyś wyjechała.
-Cooo?! Ale ja nie moge, nie teraz.
-Zobaczymy się za półtorej roku. E.J. pojedzie z tobą.
-Gdzie niby mam wyjechać, hm?
-Jak najdalej. Jack wybierze trase.
-No dobrze. - spuściłam głowę i wtuliłam się w tors chłopaka.*Następny dzień, 18:40*
Ashley
-Tak Jeff spakowałam wszystko co potrzebne. - Zapewniałam chłopaka.
-Masz tu jeszcze kilka tysięcy, przyda się. - powiedział i podał mi torbe z pieniędzmi.
-Znów obrabowałeś staruszke?-zaśmiałam się.
-Może...- zawtórował mi Jeff. - Chodźmy już. -pociągnął mnie za rekę i udaliśmy się w stronę samochodu. Jack już siedział na kierownicą. Stanęłam na przeciwko Jeffa, a ten złożył pocałunek na moich ustach, który pogłębiłam. Gdy oderwaliśmy się od siebie mocno go przytuliłam.
-Uważaj na siebie kochanie. - powiedział Jeff. Chwilę pozniej siedziałam już w samochodzie, obok Eyeless Jacka. Pomachałam wszystkim na pożegnanie i ruszyliśmy w drogę.
-Spokojnie kochanie, to tylko półtorej roku, niedługo znów zobaczymy tatusia. - powiedziałam i pogłaskałam się po brzuchu, na co E.J. tylko się uśmiechnął.-----------------------------------------
No i tym o to sposobem zakończyliśmy książkę ^^Dziękuje za prawie 900 wyświetleń i za ponad 90 gwiazdek ❤
Niedługo nowa książka!
Do uslyszenia czy cos xdd
CZYTASZ
7 Lat Później... | Jeff The Killer ✔
FanfictionSzesnastoletnia Ashley Williams budzi sie z 7-letniej śpiączki. Nie będzie mogła uwierzyć w to, jak bardzo zmienił się świat podczas jej ,,nieobecności''. Na jej szczęście, a może i nieszczęście, spotka osobe, która nieźle namąci jej w głowie. *** ...