Ashley
Szliśmy już jakieś piętnaście minut. Jeff caly czas coś mówił. Najpierw opowiadał żarty, a później wymieniał imiona swoich noży. Ostatnie dwie minuty przeszliśmy w ciszy.
-Mogłabyś zamknąć oczy? - zapytał chłopak.
-No dobrze, tylko mnie prowadź żebym się tu nie wywaliła - zaśmiałam się.
-Okej, ale nie podglądaj.
-Nie będę, nie chcę zepsuć sobie niespodzianki. - Zamknęłam oczy, a Jeff dodatkowo przysłonił mi je rekami.Jeff
Zasłoniłem jej oczy rękami. Mimo tego, że ją prowadziłem i tak co chwilę się potykała, ale nawet teraz wyglądała uroczo.
-Już jesteśmy, ale nie otwieraj jeszcze oczu. - Poprosiłem. Gdy zobaczyłem, że się mnie posłuchała podbiegłem do stolika i na jej talerzu położyłem kopertę.
-Juuż? -niecierpliwiła się Ashley.
-Jeszcze chwila...- Poprawiłem jeszcze kilka szczegółów i stanąłem przed dziewczyną.
-Już! - wyszeptałem. Mina Ash po otworzeniu oczu była bezcenna, a i ona w tym świetle wyglądała przepięknie.Ashley
Nie wierze w to co widze. Maly stolik, dwa krzesła, kwiaty, balony i światełka na tle lasu. To jest po prostu coś pięknego! I pomyśleć, że to wszystko zorganizował morderca.
-Jeff tu jest cudownie!
-Starałem się, chciałem żebyśmy oboje zapamiętali ten wieczór.- Ojejuu Jeffuś się zarumienił. Po kilku sekundach podeszliśmy do stolika. Można było się domyślić, że Jeff odsunął mi krzesło. Jakiś napad kulturalności z jego strony, ale mi się to tam podoba. Pierwsza w oczy rzuciła mi się koperta leżąca na moim talerzu. Widniał na niej napis; ,,Otwórz i przeczytaj dopiero w domu, kilka minut przed północą.''
-Okej skoro nalegasz to tak zrobię. - Popatrzyłam się na chłopaka z uśmiechem i schowałam kopertę do torebki. Jeff usiadł na przeciwko mnie i pstryknął palcami. Chwilę później moim oczom ukazał się brunet. Był on niewiele niższy od Jeffa, miał na czole google, a usta zasłaniała mu chusta. Przy pasie miał przyczepione dwa toporki.
-Ashley, proszę poznaj Ticcy Toby'ego. - zaczął Jeff - To on przygotował dzisiejszą kolację.
-Nie ja sam, pomagał mi Hoodie i Masky - powiedział brunet - Miło mi cię poznać Ash. - dodał i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Mi również. -powtórzyłam jego czyn - czyli mogę się spodziewać gofrów i sernika, tak?
-Tak właśnie. Widzę, że Jeff zdarzył ci co nie co o nas poopowiadać.
-Tak to też, ale czytałam creepypasty o was.
- Z creepypast dużo się o nas nie dowiesz, większość jest zmyślona.
-Okej, rozumiem. - I na tym skończyła się nasza rozmowa, Toby wrócił do budynku, który zauważyłam dopiero teraz.
-Aa właśnie, Ash - zaczął Jeff - to właśnie jest Rezydencja Slendermana. Jak będziesz chciała, to po kolacji mogę cię zapoznać z niektórymi ludźmi.
-I mam rozumieć, że każdy z nich zabija, tak?
-No tak, znaczy nie do końca, bo taka Sally to raczej nie zabija, jak na razie.
-No dobra, ale to później. Możemy już coś zjeść? Bo szczerze ci powiem, że zgłodniałam. - zaśmiałam się.
-Tooooby! Kobieta mi zgłodniała! - krzyknął Jeff, a brunet przyszedł do nas z tacą.
-No to masz do wyboru; gofry z nutellą, cukrem pudrem lub bitą śmietaną i owocami.- powiedział uśmiechnięty Toby.
-Poprosze każdy po jednym. - po mojej wypowiedzi chłopcy popatrzyli na mnie jak na wariatke. - No co? Nie lubie sernika to bynajmniej goframi się najem.
-Już ją lubie - zaśmiał się Toby i podał mi talerze.
-To ja wezme z owocami. - Powiedział Jeff i także dostał o co poprosił. Jedliśmy w ciszy, a po skończonym posiłku udaliśmy się do Rezydencji.
-Poprosiłem, aby każdy kto chce cię poznać czekał w salonie, więc nie będziemy musieli chodzić po pokojach. - poinformował mnie chłopak. Weszliśmy do środka. Na kanapie siedziało kilka osób, a obok nas pojawił się prawdopodobne Slenderman. Wnioskuje to po twarzy, a raczej jej braku.
-Witaj dziecko. - powiedział iście męskim głosem.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
-Miałaś poznać dzisiaj dużo więcej osób, ale wszyscy nie mogli się tu zjawić.- Na jego odpowiedz kiwnęłam głową. Po chwili podbiegła do mnie mała dziewczynka w różowej sukience.
-Hej, jestem Sally. Już nie mogłam się doczekać żeby cię poznać. Pobawisz sie ze mną? - powiedziała na jednym wdechu.
-Obawiam się, że nie będzie to możliwe - wtrącił sie Slender - musisz iść już spać.
-No dooobrze, ale musisz sie ze mna pobawic, gdy następny raz tu będziesz. - Powiedziała uradowana i wskoczyła Slenderowi na ręce.
-Musisz jej wybaczyć, ona taka jest. - Zaśmiał się Jeff.
-Jest urocza, ale nie tak bardzo jak ty. - pogłaskałam go po policzku. - A teraz może zapoznasz mnie z resztą?
-Naturalnie - czyżby jego kulturalność powróciła? - To jest Ben;
CZYTASZ
7 Lat Później... | Jeff The Killer ✔
FanfictionSzesnastoletnia Ashley Williams budzi sie z 7-letniej śpiączki. Nie będzie mogła uwierzyć w to, jak bardzo zmienił się świat podczas jej ,,nieobecności''. Na jej szczęście, a może i nieszczęście, spotka osobe, która nieźle namąci jej w głowie. *** ...