Obudził mnie dzwonek w moim telefonie. Przekręciłam się na brzuch, zakrywając głowę poduszką. Sięgnęłam dłonią po urządzenie, leżące na szafce obok łóżka.
— Tak? — powiedziałam zaspanym głosem. Przetarłam twarz, układając się na plecach.
— Jeszcze śpisz? — usłyszałam roześmiany głos Kihyuna. Co?
— Co? — mruknęłam, dźwigając się do siadu.
— Wstajemy księżniczko. Mamy środę, na zegarach godzina siódma, za sześćdziesiąt minut zaczynamy szkołę.
— Czemu do mnie dzwonisz? Skąd masz mój numer? — zapytałam, wyciągając ubrania z szafy.
Irytujący.
— To tajemnica. Czekam przed drzwiami.
Słysząc przerwany sygnał, potarłam czoło dłonią.
— Czego on chce — zawołałam, wyrzucając sfrustrowana ręce w powietrze.
Przebrana, chwyciłam plecak i bluzę Kihyuna. Uważnie przyjrzałam się sobie w lustrze, zanim wyszłam na zewnątrz.
— Wyglądasz okropnie jak zawsze. Nie martw się — mruknęłam do swojego odbicia. Poprawiłam plecak i wyszłam na zewnątrz.
— Cześć — usłyszałam po swojej lewej stronie.
— Co ty tu... — zaczęłam, rozglądając się dookoła.
— „Czekam przed drzwiami". Mówi ci to coś? — zapytał, robiąc cudzysłów w powietrzu.
— Dlaczego przyszedłeś? — odparłam, patrząc mu prosto w oczy.
— Bo chciałem — powiedział, szeroko się uśmiechając.
Spojrzałam na niego jak na skończonego idiotę, finalnie ruszając w kierunku szkoły.
— Dziękuję za wczoraj, okay? Naprawdę, gdyby nie ty, to najprawdopodobniej wąchałabym już kwiatki od spodu. Ale to na tyle. Odczep się — rzuciłam, wyrzucając ręce w powietrze.
— To może jakaś kawka, herbatka z tej wdzięczności? — zapytał, sprawdzając coś w telefonie.
— Błagam cię, nie utrudniaj mi życia bardziej. Po prostu daj sobie spokój. Męcz kogoś innego — warknęłam, przyspieszając kroku.
— Widzę, że otoczka nienawiści do całego świata i oziębłości powróciły na swoje miejsce — mruknął, robiąc kaczy dzióbek.
— A właśnie, bluza — powiedziałam, wyciągając ją przed siebie. — Dziękuję.
— Oddasz ją po lekcjach, jak nerwy ci przejdą — odpowiedział, patrząc przed siebie. — Do później — dodał, mierzwiąc moje włosy, następnie przekraczając próg szkoły.
— Nerwy? — warknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Potrząsnęłam głową, udając się do mojej sali lekcyjnej.
W środku wszyscy siedzieli w małych grupkach. Gdy tylko weszłam, zaczęli szeptać między sobą. Wyjęłam książki, starając się ich ignorować.
— Słyszeliście? — zaczęła jakaś dziewczyna, podnosząc się ze swojego miejsca. — Ponoć matka jednej z uczennic z naszej klasy, próbowała popełnić wczoraj samobójstwo.
Wokół rozniósł się szum i szmery.
— Jisoo, wiesz coś o tym? — zapytała zaciekawiona, opierając ręce na blacie ławki.
CZYTASZ
I can be your hero
FanfictionWyobrażaliście sobie kiedykolwiek, jak to jest, gdy wasze życie traci sens? Powoli, rzeczy, które budowaliście przez lata, upadają. Wszystko lega w gruzach, w jednej sekundzie. ~~~ #7 w Opowiadanie - 161217