Three

2.7K 284 78
                                    

Obudził mnie dzwonek w moim telefonie. Przekręciłam się na brzuch, zakrywając głowę poduszką. Sięgnęłam dłonią po urządzenie, leżące na szafce obok łóżka.

— Tak? — powiedziałam zaspanym głosem. Przetarłam twarz, układając się na plecach.

 Jeszcze śpisz? — usłyszałam roześmiany głos Kihyuna. Co?

— Co? — mruknęłam, dźwigając się do siadu.

Wstajemy księżniczko. Mamy środę, na zegarach godzina siódma, za sześćdziesiąt minut zaczynamy szkołę.

— Czemu do mnie dzwonisz? Skąd masz mój numer? — zapytałam, wyciągając ubrania z szafy.

Irytujący.

To tajemnica. Czekam przed drzwiami.

Słysząc przerwany sygnał, potarłam czoło dłonią.

— Czego on chce — zawołałam, wyrzucając sfrustrowana ręce w powietrze.

Przebrana, chwyciłam plecak i bluzę Kihyuna. Uważnie przyjrzałam się sobie w lustrze, zanim wyszłam na zewnątrz.

— Wyglądasz okropnie jak zawsze. Nie martw się — mruknęłam do swojego odbicia. Poprawiłam plecak i wyszłam na zewnątrz.

— Cześć — usłyszałam po swojej lewej stronie.

— Co ty tu... — zaczęłam, rozglądając się dookoła.

— „Czekam przed drzwiami". Mówi ci to coś? — zapytał, robiąc cudzysłów w powietrzu.

— Dlaczego przyszedłeś? — odparłam, patrząc mu prosto w oczy.

— Bo chciałem — powiedział, szeroko się uśmiechając.

Spojrzałam na niego jak na skończonego idiotę, finalnie ruszając w kierunku szkoły.

— Dziękuję za wczoraj, okay? Naprawdę, gdyby nie ty, to najprawdopodobniej wąchałabym już kwiatki od spodu. Ale to na tyle. Odczep się — rzuciłam, wyrzucając ręce w powietrze.

— To może jakaś kawka, herbatka z tej wdzięczności? — zapytał, sprawdzając coś w telefonie.

— Błagam cię, nie utrudniaj mi życia bardziej. Po prostu daj sobie spokój. Męcz kogoś innego — warknęłam, przyspieszając kroku.

— Widzę, że otoczka nienawiści do całego świata i oziębłości powróciły na swoje miejsce — mruknął, robiąc kaczy dzióbek.

— A właśnie, bluza — powiedziałam, wyciągając ją przed siebie. — Dziękuję.

— Oddasz ją po lekcjach, jak nerwy ci przejdą — odpowiedział, patrząc przed siebie. — Do później — dodał, mierzwiąc moje włosy, następnie przekraczając próg szkoły.

— Nerwy? — warknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Potrząsnęłam głową, udając się do mojej sali lekcyjnej.

W środku wszyscy siedzieli w małych grupkach. Gdy tylko weszłam, zaczęli szeptać między sobą. Wyjęłam książki, starając się ich ignorować.

— Słyszeliście? — zaczęła jakaś dziewczyna, podnosząc się ze swojego miejsca. — Ponoć matka jednej z uczennic z naszej klasy, próbowała popełnić wczoraj samobójstwo.

Wokół rozniósł się szum i szmery.

— Jisoo, wiesz coś o tym? — zapytała zaciekawiona, opierając ręce na blacie ławki.

I can be your heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz