Otworzyłam delikatnie oczy, po chwili znów je zamykając. Nieznośny szum i czyjaś krzątanina wdzierały się do moich uszu, kalecząc je. Podjęłam się kolejnej próby otworzenia oczu. Tym razem się udało. Pierwsze co zobaczyłam, to biel. Wszędzie biel.
— Obudziłaś się! — usłyszałam po swojej lewej stronie rozradowany głos ojca.
Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
— Gdzie jestem? — zapytałam, mrużąc oczy. Nadal ciężko było mi przyzwyczaić się do tych białych ścian.
— W szpitalu. Zemdlałaś w gabinecie dyrektorki. Zrobili ci badania, ale nic złego w nich nie wyszło. Lekarz powiedział, że to przez stres i przemęczenie — odpowiedział, robiąc krótką pauzę. — Ale także przez to, że nie jesz regularnie posiłków.
Pokiwałam głową, wbijając wzrok w sufit.
— Jakiś chłopak cały czas się do ciebie dobijał. Masz chyba ze sto nieodebranych wiadomości — zażartował ojciec, po chwili nabierając poważnego wyrazu twarzy.
Dźwignęłam się do siadu, opierając się plecami o poduszkę. Sięgnęłam po telefon, następnie go odblokowując. Kiedy zobaczyłam ilość nieodebranych połączeń i wiadomości, zaśmiałam się pod nosem. Ojciec przyjrzał mi się uważnie, zapewne zastanawiając się, co mnie tak rozbawiło.
— Patrz — powiedziałam, odwracając telefon w jego stronę. — Dwadzieścia sześć nieodebranych połączeń, a do tego czternaście wiadomości — dodałam, po chwili z powrotem zabierając telefon.
Ojciec zmarszczył czoło, posyłając mi pytające spojrzenie.
— To Kihyun. Ten chłopak, który często przebywa w naszym domu — odpowiedziałam, zabierając się za napisanie jakiejś wiadomości z wyjaśnieniami.
— Powiedziałaś „naszym" — rzucił ojciec, a w jego głosie można było usłyszeć nutkę radości.
— Tak tak — odparłam, wystukując kolejne wyrazy.
— Zawsze mówiłaś, że to mój dom — kontynuował, przysiadając się bliżej.
Wypuściłam powietrze z płuc, odkładając telefon na kolana przykryte kocem.
— Posłuchaj — zaczęłam, oblizując wargi. — To już chyba najwyższy czas, żebym z tobą porozmawiała, tak szczerze.
Ten tylko kiwnął głową, uważnie mi się przyglądając.
— Tak szczerze powiedziawszy, to cię nienawidziłam — powiedziałam wprost, bez ogródek. Na jego twarz wpełzł grymas przerażenia. — Wiesz, za to wszystko, co nam robiłeś. Za tę cholerną zdradę, za to, co powiedziałeś mamie, po prostu za to, że nas porzuciłeś dla jakiejś młodszej lafiryndy — zrobiłam pauzę, przyglądając się jego reakcji. Teraz zamiast przerażenia, na jego twarzy gościł smutek.
— Jeszcze bardziej cię znienawidziłam, kiedy usłyszałam, co planujesz zrobić. Pamiętasz, co wtedy powiedziałeś? — kontynuowałam, zaciskając dłonie w pięści. — „Problem w tym, że Jisoo jest dla niej najważniejsza, a ja chcę uderzyć w najczulszy punkt". Właśnie to powiedziałeś. I w tamtym momencie straciłeś resztki szacunku, jakim cię darzyłam.
— Jisoo, ja... — zaczął, ale mu przerwałam gestem dłoni.
— Zadzwoniłam wtedy do Kihyuna, bo w tamtym momencie był jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać i której ufałam. Opowiedziałam mu o wszystkim. Nawet o rzeczach, które TY powinieneś wiedzieć, chociaż było zupełnie odwrotnie. O tym, że nas zostawiłeś, że mama ma przez ciebie depresję, a ty chcesz się jeszcze na niej zemścić — powiedziałam z wyrzutem, biorąc głęboki wdech. — Wiesz o tym, że Junhyung nie żyje? Oczywiście, że nie wiesz. A wiesz, jak się po tym czułam? Wiesz, że praktycznie nie jadłam, nie spałam, tylko płakałam? Wiesz, że chciałam się przez to zabić? — mruknęłam, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. — Ty niczego nie wiesz. Za to twoja wybranka wie wszystko, jakimś dziwnym trafem.
— Jak to? — zapytał chrypliwym głosem.
— Bardzo chciałabym to wiedzieć. Wiedziała o wszystkim i nie pochwaliła się tobie?— syknęłam, patrząc mu prosto w oczy.
— Jisoo, ja o niczym nie wiedziałem — powiedział cicho, biorąc głęboki wdech. — Jest mi naprawdę przykro. Nawet nie wiem, co mam powiedzieć.
— Nie musisz mówić niczego — odparłam, przyglądając się swoim dłoniom. Dopiero teraz zauważyłam, że do prawej ręki mam podłączoną kroplówkę. — Wiesz, kiedy zasłabłam tam, w gabinecie i dyrektorka powiedziała, że już jedziesz, bardzo mnie to zdziwiło. Że niby ty i zerwanie się z pracy specjalnie dla mnie? Jakoś wtedy, kiedy wracałam ze szpitala od mamy, miałeś bardzo ważne spotkanie służbowe z Yooną w łóżku, dlatego zaczęłam się zastanawiać „dlaczego?". Czyżby mój ojciec się zmienił? Kiedy usłyszałam twój zatroskany głos i zobaczyłam, że serio zerwałeś się z pracy specjalnie dla mnie, to zrozumiałam, że ty chyba jednak mnie kochasz. Chociaż tak trochę.
Po tych słowach zobaczyłam, jak łzy spływają po jego policzkach strumieniami. Ojciec podszedł do mnie i bez zbędnych słów przytulił mocno do siebie. Zamarłam. On chyba serio się zmienił.
— Jisoo — zaczął łamiącym się głosem. — Byłem złym ojcem. Naprawdę, byłem do niczego. Nie spędzałem z tobą zbyt dużo czasu, kiedy byłaś mała, a gdy podrosłaś i stałaś się nastolatką, tak po prostu odszedłem.
— Order najgorszego ojca masz w kieszeni — powiedziałam, kiedy odsunął się ode mnie. Ten tylko zaśmiał się, przecierając załzawione oczy wierzchem dłoni.
— Ja naprawdę cię przepraszam. Wiem, że teraz jest już za późno i nie wrócę tych najpiękniejszych lat twojego dzieciństwa, ale postaram się, chociaż trochę umilić twoje życie. To prawda, byłem złym ojcem. Ale chcę to naprawić. I mam nadzieję, że to docenisz.
Uśmiechnęłam się lekko, kiwając głową.
— Docenię, naprawdę — odpowiedziałam, przygryzając wnętrze policzka.
Nagle drzwi do mojej sali stanęły otworem i pojawił się w nich Kihyun. Miał roztrzepane włosy i wyglądał, jakby całą drogę biegł.
— Jisoo! — zawołał i szybko podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno, zupełnie ignorując mojego ojca.
— Kihyun, kroplówka — mruknęłam, uważając na wenflon.
— Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem. Nigdy więcej czegoś takiego nie rób — powiedział, delikatnie luzując swój uścisk.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chyba za bardzo Was rozpieszczam :v
Ale to nic, takich czytelników warto rozpieszczać, haha.
Cóż, standardowo przepraszam za błędy i mam nadzieję, że się Wam spodobało!
Buziole~
CZYTASZ
I can be your hero
FanfictionWyobrażaliście sobie kiedykolwiek, jak to jest, gdy wasze życie traci sens? Powoli, rzeczy, które budowaliście przez lata, upadają. Wszystko lega w gruzach, w jednej sekundzie. ~~~ #7 w Opowiadanie - 161217