Pochyliłam się do przodu, z trudem łapiąc oddech. Wokół budynku stały dwa radiowozy policyjne i tłum gapiów. Przedarłam się do przodu, zaczepiając pierwszego napotkanego mundurowego.
— Przepraszam — zaczęłam, poprawiając szelkę plecaka. — Nazywam się Kim Jisoo i ktoś z państwa do mnie dzwonił. Czy mogę się dowiedzieć, co się stało?
Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów, zapisując coś w małym notesiku.
— Ktoś włamał się do twojego domu. Z powodów bezpieczeństwa nie możesz do niego wejść, a co za tym idzie — zostać w nim. Skontaktowaliśmy się z twoim ojcem, powinien tutaj być lada moment — odparł, poprawiając swoją czapkę na głowie. Tylko nie on.
Wzięłam głęboki wdech, starając się opanować. Na samą myśl o tym, że najprawdopodobniej będę musiała u niego zamieszkać, robiło mi się niedobrze.
Przetarłam twarz dłonią, opierając się o drzewo rosnące nieopodal. Byłam wściekła i jednocześnie przerażona, bo ktoś naruszył moją przestrzeń. Mój azyl, w którym czułam się bezpieczna. Nagle mój telefon zawibrował. Wyjęłam go z kieszeni, następnie odczytując wiadomość.
Od Kihyun:
Wszystko jest okay?
Wzięłam głęboki wdech, wystukując odpowiedź.
Do Kihyun:
Nic nie jest okay.
Zablokowałam urządzenie w chwili, gdy przyjechał ojciec. Zacisnęłam pięści, poprawiając szelkę plecaka.
— Wszystko dobrze? — zapytał, podbiegając do mnie. Potarł moje ramiona swoimi dłońmi, przyglądając mi się z przerażeniem w oczach.
— Tak, ze mną wszystko dobrze — odpowiedziałam cicho, spoglądając przed siebie. Jeszcze nigdy nie widziałam ojca w takim wydaniu. Trząsł się jak osika, a jego głos był zatroskany.
— Zabrałaś już swoje rzeczy? Nie możesz tutaj zostać — powiedział, ściskając w dłoni kluczyk od samochodu.
— Zabierasz mnie do siebie? — zapytałam, uważnie przyglądając się jego twarzy. Wyglądała teraz inaczej, jakby marniej. Na pewno gorzej niż przed odejściem.
— Tak. Wiem, co wydarzyło się z mamą, więc teraz ja przejmuję pieczę nad tobą — odpowiedział, chowając ręce do kieszeni.
Kiwnęłam głową, przygryzając wnętrze policzka. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz. Kihyun. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przejeżdżając palcem po ekranie.
— Tak? — zaczęłam, odchodząc kilka kroków od ojca.
—Czemu nie jest okay? — zapytał od razu, gdy tylko usłyszał mój głos.
— Czemu się tym przejmujesz?— odpowiedziałam pytaniem na pytanie. — Odpowiedź „bo chcę" nie wchodzi w rachubę — dodałam, zakładając pojedynczy kosmyk włosów za ucho.
— Po prostu. Bardzo szybko wybiegłaś ze szkoły — odpowiedział po chwili ciszy. — Martwiłem się.
Westchnęłam, spoglądając w stronę ojca. Uważnie mi się przyglądał.
— Nie musisz się martwić, naprawdę. Wszystko będzie ze mną dobrze. Jak zawsze. Muszę kończyć, przepraszam — odparłam i nie czekając na odpowiedź, nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
CZYTASZ
I can be your hero
FanfictionWyobrażaliście sobie kiedykolwiek, jak to jest, gdy wasze życie traci sens? Powoli, rzeczy, które budowaliście przez lata, upadają. Wszystko lega w gruzach, w jednej sekundzie. ~~~ #7 w Opowiadanie - 161217