Five

2.4K 290 53
                                    

Stałam oparta o murek, który ogradzał dom mojego ojca. Schowałam ręce do kieszeni bluzy, po raz kolejny zanosząc się szlochem. Byłam roztrzęsiona, a do tego jeszcze zdenerwowana. Nagle para czyichś ramion zamknęła mnie w żelaznym uścisku.

— Spokojnie, już jestem — powiedział, obejmując mnie jeszcze mocniej. Rozpłakałam się jak małe dziecko, wtulając się w Kihyuna.

— Przepraszam — szepnęłam, wycierając rękawem bluzy mokre od łez policzki.

— Nie masz za co — odparł, odsuwając mnie delikatnie na długość swoich ramion. — Powiesz, co się stało? — dodał z nadzieją w głosie. Kiwnęłam głową, pociągając nosem.

— Możemy się przejść? — zapytałam, biorąc głęboki wdech.

— Możemy — odpowiedział, lekko się uśmiechając. Miał taki piękny uśmiech.


🌟🌟🌟


Szliśmy powoli nierównym chodnikiem, w odległości pół metra od siebie.

— Wiesz — zaczęłam, zatrzymując się nagle. — Zadzwoniłam do ciebie, bo, po pierwsze, wydajesz się być osobą godną zaufania, a po drugie, znam i mam teraz tylko ciebie — dodałam, patrząc przed siebie. Wszędzie, byle tylko nie na niego.

— Szczerze to bardzo się ucieszyłem, że zadzwoniłaś. Tylko nie spodziewałem się, że mój uśmiech zniknie tak szybko, gdy usłyszałem twój zrozpaczony głos — powiedział, smutno się uśmiechając.

— Przepraszam za to — mruknęłam, spuszczając wzrok. — Powiem ci wszystko teraz, bo już nie wytrzymuję. To niszczy mnie od środka — wzięłam głęboki wdech, przymykając powieki. — Tak naprawdę, to nic do ciebie nie mam. To nie tak, że cię nienawidzę, albo czymś zawiniłeś. Po prostu cholernie mi kogoś przypominasz. Kogoś, kto był dla mnie ważny, ale odszedł. Dlatego ja NIE CHCĘ pakować się w żadne relacje. Nawet w zwykłą znajomość. Zbyt szybko przywiązuję się do ludzi i boję się, że z tobą będzie tak samo, jak z nim.

— A jeżeli obiecam, że nie będzie tak samo? — zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Moje serce przyspieszyło swoją akcję, a żołądek wywinął fikołka.

— Nie możesz składać obietnic, z których później trudno będzie ci się wywiązać — rzuciłam, przecierając twarz dłonią. — Widzisz, to dlatego taka jestem. Taka oziębła. Nie lubię, kiedy ktoś składa obietnicę, a później się z niej nie wywiązuje — wypuściłam powietrze z płuc, kontynuując. — Moi rodzice nie są razem. Ojciec zostawił moją mamę i odszedł do innej kobiety. Moja rodzicielka nabawiła się przez niego depresji i dlatego targnęła się na swoje życie. Kiedy ona jest w szpitalu, ojciec przypomniał sobie o mnie, bo chce się zemścić na niej i jeszcze bardziej ją dobić. Jest tak głupi, że dzisiaj, gdy zbyt głośno kłócił się ze swoją nową partnerką, wykrzyczał wszystko. Jestem dla niego zwykłym pionkiem w tej chorej grze — dodałam, chowając ręce do kieszeni bluzy.

Kihyun tylko podszedł do mnie i mocno mnie objął.

— Nie sprawię, że twoja mama poczuje się lepiej ani że ojciec zmieni swoje postępowanie i sposób myślenia. Ale mogę sprawić, by na twojej twarzy znów zagościł uśmiech. A przynajmniej chciałbym, żeby tak było. Boli mnie, że twoim zdaniem jestem taki sam jak wszyscy. Pusty, nieczuły i rozwydrzony. Daj mi szansę. Chcę ci tylko pomóc — powiedział cicho, nadal mnie przytulając.

— Dziękuję — szepnęłam, odwzajemniając uścisk. Czułam się bezpieczna. Naprawdę bezpieczna.

— Jaki był? — usłyszałam po chwili zaciekawiony głos Kihyuna.

— Kto? — zapytałam, lekko się odsuwając.

Ten, który odszedł — odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy. Wzięłam głęboki wdech, spoglądając przed siebie.

— Zbyt idealny — odparłam, uśmiechając się na samo wspomnienie. — Rozumieliśmy się bez słów, a tematów do rozmów nigdy nam nie brakowało. Pasowaliśmy do siebie tak, jak pasują puzzle. Aż sama się dziwiłam, że jest nam tak idealnie. Bo takie przypadki dopasowania istnieją tylko w filmach. Kiedy się zorientowałam, było już za późno. Wpadłam po uszy, a kiedy odszedł, nie mogłam się otrząsnąć.

Zapadła pomiędzy nami cisza.

— To smutne — powiedział po chwili, drapiąc się w kark. — Tracisz coś, co było dla ciebie czymś bardzo ważnym. Takim małym światem. Najgorsze jest to, że piekielnie szybko spada się w dół. Ta przeszłość ściąga cię na samo dno. A ty nie możesz walczyć, bo czujesz, że na tym dnie czeka on. Będziesz mogła go zobaczyć, dotknąć jeszcze raz — dodał, robiąc pauzę, po czym spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. — Szkoda tylko, że na tym dnie tak naprawdę go nie ma, a to wszystko jest wytworem zmęczonej i zrozpaczonej wyobraźni.

— To prawda — szepnęłam, bawiąc się suwakiem bluzy. — Trzeba się nauczyć z tym żyć, bo inaczej się utonie.

— Masz rację — kiwnął głową, podchodząc do mnie bliżej. — Tyle że ja nie pozwolę ci utonąć — dodał cicho, z lekkim uśmiechem. Moje oczy rozszerzyły się, a serce przyspieszyło swoją akcję. Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone.

Cholera.

— Wracajmy do domu, twój ojciec pewnie się martwi — rzucił, szeroko się uśmiechając.

— Racja — zawołałam szybko, naciągając kaptur na głowę. Muszę to jakoś ukryć.

— Hej — powiedział Kihyun, niszcząc mój plan. — Słodko wyglądasz, jak się rumienisz, nie ukrywaj tego! — dodał, ukazując rządek swoich zębów w szerokim uśmiechu. Przyłożyłam dłonie do policzków, jeszcze bardziej się rumieniąc.

Kihyun, co ty ze mną robisz.


~~~~~~~~~~~~

Cześć!

Przybywam z nowym rozdzialikiem~

Mam nadzieję, że się Wam spodobał c:

I can be your heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz