Rozdział 6

4.6K 154 14
                                    

Zasnąłam kilka godzin po mojej walce słownej z Harrym. Widocznie przeniósł mnie do swojego pokoju, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką pamiętam była niewygodna kanapa, a teraz jestem w wygodnym, miękkim łóżku.

Otwarłam oczy, porozglądałam się i uświadomiłam sobie, że nie jestem w sypialni Harry'ego, ale w jednym z pokoi. Zaskakująco na jego gest moje serce podskoczyło.

-Przestań Ashley. Nie lubisz go. Nie lubisz. - myślę sobie.

Powoli otworzyłam drzwi, aby następnie po cichu zejść na dół w celu poszukania Harry'ego. Zastałam go jedzacego w kuchni.

-Na blacie masz jedzenie jak chcesz. - powiedział nie odrywając wzroku od gazety w jego rękach.

Nie zapominając, że może on wkurzyć się na mnie. Biorę talerz z pułki i nakładam trochę jedzenia na niego. Potem siadam na wolnym krześle naprzeciwko bruneta, i zaczynam jeść.

-Muszę wkrótce wychodzić. Jest jakaś sprawa którą muszę się zająć . Louis przyjdzie, pilnować cię- mówi Harry wstając i kładąc naczynia w zlewie.

-W porządku - mówię nadal jedząc.

Harry w odpowiedzi pomrukuje i wychodzi z kuchni, zostawiając mnie samą.

-Ignoruje mnie od wczoraj.-pomyślałam- Dobra, skoro chce grać w tą grę, to okej...

●●●

Jakąś godzinę później, usłyszałam dzwonek do drzwi, sądzę że to Louis. Nie wiem co o nim myśleć po wczorajszym, wydaje się być zarówno tak bardzo przerażający jak Harry.

Gdy już się upewniłam, sprawdzając przez wizjer, że to on; otworzyłam drzwi. Zrobiłam krok w bok by mógł wejść, a gdy już to zrobił zamknęłam za nim drzwi i podeszłam do schodów, by powiadomić lokowatego.

-Harry! Louis przyszedł!- krzyknęłam po czym podeszłam do kanapy by na niej usiąść.

Nie otrzymałam odpowiedzi, lecz usłyszałam otwieranie drzwi, i kroki na schodach.

●●●

Harry's POV

Byłem na górze w moim pokoju, szykując się, kiedy Ashley krzyknęła z dołu, że Louis już jest. Sprawdziłem czas na zegareku, i okazało się, że mam około pięć minut do opuszczenia domu.

Gdy skończyłem się szykować, zeszłem na dół gdzie zastałem Louis'a i Ashley rozmawiających.

Kiedy Louis mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie. Klepnął mnie po plecach i przywitał się

-Hej Hazz - mówi

- Hej Lou . O czym we dwójkę rozmawiacie? - pytam

-To nie twoja sprawa - mówi Ashley krzyżując ramiona na piersi.

Robię do niej minę i daje Louis'owi spojrzenie, które mówi " lepiej powiedz mi później ". On kiwa głową i siada obok Ashley.

W momencie zauważam, że muszę już wyjść. Chwytajam moje klucze i telefon, po czym wychodzę z domu bez pożegnania.

●●●

Louis's POV

Ashley i ja rozmawialiśmy o Harrym ignorującego ją, kiedy zszedł na dół, szybko ucichła i opadła na kanapę .

Chichocząc, wstaję i klepie Harry'ego po plecach.

-Hej Hazz. - mówię.

-Hej Lou. O czym we dwójkę rozmawiacie?- pyta.

-To nie twoja sprawa - mówi Ashley krzyżując ramiona na piersi.

Harry daje mi spojrzenie " powiesz mi później ", a ja mu kiwam głową. Siadam z powrotem obok Ashley, a kilka minut później Harry wychodzi.

Mogę stwierdzić, że Ashley była zdenerwowana, że Harry się nie pożegnał. Wzdychając zarzucam moją rękę na jej ramie i przyciągam ją do mojego boku.

- Nie martw się kochanie. Wróci. On wciąż szaleje, przez to co się stało ostatniej nocy. - mówię starając się ją pocieszyć.

Ashley uśmiecha się trochę i wstaje by pójściem do kuchni.

-Głodny? -pyta

-Nawet nie wierz jak bardzo.

●●●

Harry's POV

Wysiadam z samochodu, po czym kieruję się w stronę opuszczonego magazynu. Widziałem Zach opartego o ścianę przy wejściu.

-Styles. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - mówi Zach przesuwając się od ściany.

-Jestem pełen niespodzianek - mamroczę.

-Więc, jak tam Ashley?

- Teraz bardzo dobrze, jest bezpieczna, z daleka od ciebie - warknąłem na niego.

-Teraz teraz Styles. I nie mów do mnie tym tonem - Zach mówi jakby matka zbeształa swoje dziecko.

-Odpieprz się.

-Au, całujesz swoją matkę tymi ustami?*

-Przynajmniej moja matka wciąż żyje.

-Ty naprawdę nie powinieneś był tego mówić.-oznajmia i uderza mnie w twarz.

Potykam się trochę do tyłu, ale szybko odzyskuje równowagę. Zamechnęłem moją rękę do tyłu i uderzyłem go w brzuch.

Zach wywraca się, a ja podchodzę do niego.

- Nie. Dotykaj. Jej. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

-Nie będziesz kurwa, mówił, co mam robić. - odpowiada wstając. Uderza mnie w brzuch , a kiedy spadam na ziemię, kopie w żebra.

Łapię jego nogę i pociągnam go w dół, aż do pokrwawionej twarz, stwierdzam że jest lekko nieprzytomny.

Gdy dostaję się do domu otwieram drzwi i pierwszy rzecz jaką słyszę jest gwałtownym wdech, a następnie Ashley wykrzykująca moje imię ponieważ upadam na podłogę.
Straciłem przytomność.

-

-----
*chodzi o to że przeklina, i czy w domu mama go tak uczyła i czy w stosunku do niej by tak powiedział. Coś w tym stylu.

Miłego dnia kochani 🌞

Stockholm Syndrome //h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz