-Pozwól, mi usłyszeć jak kurwa błagasz o życie - Zayn uśmiechnął się, kiedy uderzenie wylądowało z mocnym plaskiem na podbródku osoby, jego twarz kołysała się gwałtownie z głośnym chrząknięciem, a krew ciekła po całej podłodze. Osoba zakaszlała, a słowa wychodziły niezrozumiale z jego ust. Jego całe ciało drgnęło, próbując wyrwać ręce z lin, które były związane za jego plecami - Co? Nie bardzo cię usłyszałem.
Zayn uniósł jego podbródek, a orzechowe oczy paliły się z rozbawienia, kiedy patrzył na osobę naprzeciwko, niemal na skraju uśmierci. Ale nie czuł on żadnego bólu czy wyrzutów sumienia z tego powodu. To była normalna rzecz. Karanie tych, którzy go zdradzili i słuchanie jak wołają jego imię, prosząc o drugą szansę.
Był sławnym Zaynem Malikiem. Był jedynym wnukiem dobrze znanego lidera gangu w Bradford. I wszystko, co jego dziadek zdobył, zostało przekazane mu: ochrona, sława, siła i pieniądze. Ale on nie poprzestał na tym. Ciężko pracował, trenował i wybierał swoich zwolenników. Miał w dupie czy byli oni silni albo, czy byli mądrzy, dopóki byli lojalni to wszystko było w porządku. Ponieważ każdy zdawał sobie sprawę, co się stanie kiedy go zdradzą.
-P-proszę.. Nie miałem wyboru.. Oni zabiliby mnie, gdybym nie powiedział im gdzie jesteś...
-I liczyłeś, że unikniesz śmierci jak wrócisz do mnie, prosząc o pomoc, po tym, jak powiedziałeś im gdzie jestem? - Zayn odsunął się i przebiegł palcami po swoich włosach, a zgryźliwy uśmiech pojawił się na twarzy - Myślałeś, że przyjmę cię z otwartymi rękami po tym, jak kuliłeś się przed wszystkimi, kiedy to miałeś trzymać język za zębami? Żartujesz sobie ze mnie, Nathan.
Zayn wymierzył kolejny cios, na co chłopak zakaszlał ciężko, zwijając się z cierpienia, że nawet osoby wokół poczuły przedzierający się ból wzdłuż ciała. Niektórzy skrzywili się, a inni pozostali nieruchomo, to było coś, do czego musieli się przyzwyczaić. Każdy z nich wiedział, że nawet z zimnym sercem Zayna, osoba, która go okłamie nigdy nie zapomni jego słów. Bo kiedy dajesz mu swoją lojalność, dostajesz wszystko, co chcesz, jeśli ciężko na to zapracujesz.
-Hej, Z. Dość tego, jesteśmy już spóźnieni na urodziny Liama -niski, ochrypły głos wkradł się do pomieszczenia i przez moment każdy był w stanie złapać swój oddech. Jeśli istniała by jedna osoba, która złagodziłaby napięcie pomiędzy Zaynem, a jego zwolennikami, byłby to jego kędzierzawy kuzyn i zarazem prawa ręka, Harry Edward Styles - Masz za dużo zabawy, zostaw tę brudną robotę im.
-Zabieraj swojego kutasa stąd, Harry. Daję im lekcję.- Zayn mruknął lekko przekrzywiając głowę w jego kierunku i wrócił do półmartwej osoby przed nim - Oy, nie zemdlej mi tu teraz!
-Jezu. Odpuść już, dobra? Liam pragnie nas zobaczyć w ciągu kolejnych pięciu minut! I ja nie chce się spóźnić. - Harry szedł w kierunku Zayna, który zachowywał się tak, jakby niczego nie słyszał i dalej mówił do osoby siedzącej pośrodku - Jeżeli Louis i ja znowu będziemy się kłócić, przywlokę go do ciebie i pozwolę ci mówić.
-Ty i ten twój pieprzony gejowski tyłek zawsze mi przeszkadzacie. -Zayn ostro puścił włosy chłopaka, zanim całkowicie odwrócił się do Harry'ego, który przewrócił oczami na jego wypowiedź. Brunet szukał wzrokiem osoby, która im się przysłuchiwała i zasygnalizował jej, że ma podejść bliżej - Chcę by ten kawałek gówna zniknął do jutra, rozumiesz? Miej pewność, że nigdy więcej nie zobaczę jego twarzy albo będzie martwy.
Wysoki mężczyzna przytaknął, wołając innych by zabrali Nathana z krzesła, podczas gdy Harry i Zayn opuścili pomieszczenie, jak gdyby nic się nie stało.
*********
-Tak poza tym, gdzie jedziemy? - zapytał Zayn, kiedy otwierał drzwi od strony pasażera w Audi Harry'ego, cały czas rozmyślając nad przerwaną jego małą zabawą.
-Do jakiegoś baru, który Liam wynajął. Myślę, że będą tam tylko jego bliscy przyjaciele i krewni - Harry usiadł na miejscu kierowcy, poprawiając jeszcze włosy, zanim odpalił samochód.
-Kim on jest? Dwunastoletnią dziewczynką, którą nadal obchodzi świętowanie urodzin? - Zayn zachichotał słysząc śmiech Harry'ego. Dostosował się wygodnie do pędu powietrza przepływającego po jego włosach. Światła rozmywały się od szybkiej jazdy Harry'ego - Dobrze wiesz, że nienawidzę uspołeczniać się, Haz. Dlaczego w ogóle mnie tam ciągniesz?
-To dla twojego własnego dobra, Zayn. Przecież wiesz, że Payne jest dobrym przyjacielem naszej rodziny od pokoleń. Trzeba utrzymać to, jeżeli chcesz mieć silnego i lojalnego partnera. Po prostu spróbuj się sztucznie uśmiechać i idź się napić. Odwiozę cię do domu.
Harry skręcił w prawo, a rozświetlona ulica przywitała ich. Różne bary stały obok siebie, a kluby ze striptizem i karaoke otaczały ich wokół. Niektórzy ludzie wydają się rozpoznawać dwie osoby w samochodzie, przez co odsuwali się, by dać im więcej miejsca i by okazać szacunek, co w sumie trochę go irytowało.
-Po prostu masz dzisiaj dobrą wymówkę, by kogoś przelecieć. - Zayn uśmiechnął się wychodząc z auta, patrząc jak twarz Harry'ego płonie ze wstydu. On jest po prostu zbyt łatwy do rozszyfrowania.
-Dlaczego ty nie spróbujesz sobie kogoś znaleźć, Zayn? Dzisiaj może być twoja szczęśliwa noc. - Młodszy chłopak trzymał rękę na jego ramieniu, dopóki nie weszli do baru. Ochroniarze pozwolili im bez problemu wejść.
Zayn zaczął zastanawiać się nad słowami Harry'ego. Dlaczego miałby kogoś szukać, jeśli wszystko, co chce ma przed sobą? On nie potrzebuje się martwić o nic więcej. Kiedy Harry bywał w złym humorze, ponieważ on i Louis pokłócili się o coś albo dlatego, że się spóźnił, albo dlatego, że Louis jest taką suką, zazdrosną o wszystko. Jego życie i tak już wystarczająco skomplikowane, że nie potrzebuje dodawać do niego więcej dramatu.
-Zayn! Jak dobrze cię widzieć! Chodź tutaj, mam zamiar cię przedstawić paru znajomym. - Liam zawiesił się wokół jego szyi jakby znali się od dłuższego czasu i nawet jeśli, to on nienawidził tego uczucia, trzymał fasadę. Wiedział, że musi przejść przez ten cały cykl przez całe cholerne życie, ale nie mógł się do tego przyzwyczaić.
Zayn mógł tylko skinąć do niego w odpowiedzi i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu tego drania Harry'ego, który miał rzekomo mu pomóc z towarzystwem, ale zniknął od razu jak weszli do baru. Oczywiście na pewno szuka swojego ukochanego chłopaka wśród tłumu.
Wszystko było głośne, a sztuczne śmiechy, które słyszał wszędzie sprawiły, że poczuł się jeszcze gorzej. Liam przyprowadził go do kółka swoich znajomych. Dziewczyny próbowały położyć swoje dłonie na nim; starały się zrobić wrażenie na liderze Bradford, który może dać im wszystko, co chcą, ale Zayn nie nadawał się do tego dzisiaj. Był zmęczony i starał się utrzymać sztuczny uśmiech na twarzy, ale to go tylko bardziej męczyło.
Ostatecznie, zauważył Harry'ego i Louisa obściskujących się w rogu. Ich oczy nie opuszczały siebie nawzajem a usta Louisa były przyciśnięte do szczęki kędzierzawego, kiedy szeptali coś pomiędzy sobą i wydają się tym cieszyć. Zayn nigdy nie widział Harry'ego tak szczęśliwego, podczas gdy gdzieś razem byli, tylko wtedy gdy jest z Louisem, może dostrzec naturalny uśmiech Harry'ego.
Zayn zastanawiał się, czy będzie taki sam, kiedy znajdzie sobie kogoś takiego jak Louis w swoim życiu. Zayn niemal był pewien, że Harry żartował, kiedy raz przyszedł do jego sypialni w nocy i powiedział, że zakochał się po uszy w mężczyźnie.
Ciężko to sobie wyobrazić. „zimny" Zayn Malik z Bradford, samotnie z osobą w rogu, robiący te same rzeczy co Harry i Louis, mówiący sobie cytaty z książek, miewający bezsenne noce. Uśmiechnął się do siebie. Oczywiście, że to się kurwa nigdy nie stanie.
*************
Noc była coraz głębsza i coraz więcej ludzi działało Zaynowi na nerwy. Jedna dziewczyna chciała zaciągnąć go na parkiet i zaczęła się ocierać swoim tyłkiem o niego i prawie odepchnął ją, ale Harry poprosił go na chwilę. Nie chciał też siedzieć z parą, byli zbyt słodcy. Dodatkowo chciał już wyjść, a jeszcze nic nie wypił.
-Gdzie idziesz? - zapytał Harry, którego oczy na chwilę opuściły Louisa.
-Duszno tutaj. Sądzę, że pójdę zapalić na zewnątrz. - Zayn odpowiedział - Dzwoń do mnie jakby się coś działo.
-Nie będzie różnicy, jeśli twoje płuca też się będą dusić, Zayn - Louis wtrącił, a on tylko się do niego uśmiechnął, nie będąc w nastroju, by coś odpowiedzieć.
*************
Już miał skręcić w ciemną alejkę, kiedy mały bar przykuł jego uwagę. Widział przez okno wnętrze lokalu, w którym było strasznie pusto. Mógł policzyć na palcach ilu ludzi tam się znajdowało, włączając w to pracowników. Podszedł bliżej do wejścia i zobaczył znak:'Środowa Noc: Sesja akustyczna'
To było naprawdę głupie dla tak małego baru, by zdobyć uwagę wywieszając jedynie plakat 'Sesja akustyczna' na drzwiach, kiedy jesteś w miejscu gdzie większość ma ochotę się upić i kogoś zaliczyć.
Ale ponieważ szukał jakiegoś cichego miejsca, otworzył drzwi i wszedł do środka, starając się nie zwracać na siebie uwagi tych, którzy już go rozpoznali. Scena była pusta, a gdy jego wzrok wędrował wokół, zorientował się, że występ dopiero się zacznie. Chwycił krzesło gdzieś na środku sali, wystarczająco by zobaczyć, kto będzie śpiewał i zarazem by mieć dobry widok na okno, jeśli Harry wyszedłby z baru go poszukać.
Kątem oka dostrzegł, że ktoś wchodzi na scenę; średniego wzrostu, blond chłopak z gitarą zawieszoną na ramieniu. Zayn nie był pewny czy to przez światło, czy rzeczywiście chłopak był tak blady. Wyglądał zbyt młodo, żeby pracować w barze, ale Zayn momentalnie o tym zapomniał, gdy zobaczył jak wspaniałe oczy ma chłopak, a które patrzyły wprost na niego.
-H-hej. Jestem Niall i mam zamiar zaśpiewać „Wonderwall" Oasis. Liczę, że się spodoba. Dziękuję.
Niall. Samo imię wywołało dziwne uczucie w klatce, coś czego nigdy przedtem nie czuł. Wzdrygnął się, lecz nie było to takie złe. Czuł się wręcz dobrze, ale to było coś nowego i nie do końca wiedział jak to opisać. To było jakby ktoś przez cały czas trzymał mocno jego serce i kiedy na moment ich oczy spotkały się, a on zaczął śpiewać, coś je puściło, pozwalając by z powrotem krew popłynęła do żył.Today is gonna be the day
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
Idon't believe that anybody
Feels the way I do, about you now
Back beat, the word was on the street
That the fire in your heart is out
I'm sure you've heard it all before
But you never really had a doubt
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now
And all the roads we have to walk are winding
And all the lights that lead us there are blinding
There are many things that I
Would like to say to you but I don't know how
Because maybe, you're gonna be the one that saves me
And after all, you're my wonderwall
Today was gonna be the day
But they'll never throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you're not to do
I don't believe that anybody
Feels the way I do, about you now
And all the roads that lead you there are winding
And all the lights that light the way are blinding
There are many things that I
Would like to say to you but I don't know how
I said maybe, you're gonna be the one that saves me
And after all, you're my wonderwallZayn całkowicie popadł w podziw i niedowierzanie. Nigdy nie usłyszał piosenki, która tak bardzo by go poruszyła. Czy Niall siedział tu cały czas i czekał aż on wejdzie, by zaśpiewać mu tę piosenkę? Wpatrywał się w niego w oszołomieniu i zdumieniu.
Nigdy nie podziwiał nikogo tylko ze względu na głos.... a może to było coś więcej?
Dlaczego widok Harry'ego i Louisa przytulających się do siebie pojawił mu się przed oczami? Dlaczego myśli, które jakiś czas temu miał w głowie, zaczęły mu wszystko mieszać? Nie miał zielonego pojęcia co teraz czuje. Czy Harry czuł to samo, kiedy po raz pierwszy zobaczył Louisa, próbując wygrać z pięcioma kolesiami przeciwko niemu?
Jego oczy nie mogły przestać wpatrywać się w chłopaka, który schodził ze sceny. Nagle wyobraził sobie siebie siedzącego obok niego, słuchającego jego piosenek, zupełnie sam, bez tych ludzi, którzy nawet nie doceniają talentu chłopaka.Musiał coś zrobić. Nie mógł po prostu pozwolić odejść osobie, po tym, jak poczuł coś do niej. Ale nie zapominajmy, to jest Zayn Malik. Urodził się po to, by zdobywać to czego chce, bez względu na cenę.
CZYTASZ
Wonderwall ~ Ziall [Tłumaczenie PL] ✔️
FanficZayn Malik - lider gangu, znany z tego, że ma serce ze stali; nigdy nie czuł wyrzutów sumienia dla swoich wrogów czy troski dla swych zwolenników, ale po tym, jak usłyszał głos Nialla Horana w barze, coś w jednej chwili stopniało w jego piersi. Nigd...