Rozdział 10

1.8K 103 7
                                    

Zayn stał nieruchomo w drzwiach, jego nogi były niezdolne do wykonania jakiegokolwiek ruchu, a kostki aż pobielały od trzymania framugi drzwi, podczas gdy Louis leżał nieprzytomny na jego łóżku. Nie miał pojęcia co czuć w takiej sytuacji. Widział ludzi leżących tam przedtem– ukochanych, przyjaciół, a także członków rodziny – ale Zayn wydawał się nie czuć nic.

Dorastał, widząc, jak ludzie umierając prosto przed nim, postrzelonych, by spowodować ból – zawsze wmawiał sobie, że to wszystko to tylko część pracy. Ludzie zostają ranni i jeżeli nie mają wystarczająco szczęścia, mogą nie zdążyć, dojechać do szpitala lub gdziekolwiek, żywi.

Dla niego to był normalny widok, normalna rzecz w jego życiu.

Był zimnym, nieczułym i obojętnym draniem. Nie obchodziło go, co działo się z ludźmi dookoła niego, dopóki dostawał to, co chciał.

Ale to było, zanim spotkał Nialla i poczuł te wszystkie rzeczy, których nie sądził, że poczuje w całym życiu. Zaczął stawać się bardziej wrażliwy, bardziej świadomy otoczenia i ludzi wokół niego. Kiedy zobaczył Louisa, zdał sobie sprawę, że coś, o czym nie wiedział, wciąż tam jest przez cały czas. To było, kiedy wyobraził sobie Nialla w bardzo podobnej sytuacji – możliwe, że mógłby być teraz nim. Blondyn mógł zostać postrzelonym w drodze do domu czy kiedy głęboko spał, czy nawet kiedy był z nim.

Przez długi czas życia bez strachu przed śmiercią czy patrzeniem na śmierć bliskich– Zayn zdał sobie sprawę, że jego największą słabością, jego największym strachem wciąż było– i zawsze będzie, ktoś zraniony z jego powodu.

-Zayn? - wzdrygnął się, widząc nagle twarz Harry'ego naprzeciwko jego - Wszystko w porządku?

-Tak. To ja powinienem o to zapytać – Boże, wyglądasz jak gówno - opowiedział Zayn. To nie była najlepsza forma powiedzenia 'A jak z tobą, nie wyglądasz dobrze', ale Zayn czuł, że potrzebuje on uciec natychmiast od pytania albo okazałoby się, że Zayn był tym, który postrzelił jego chłopaka.

Harry uśmiechnął się, odwracając głowę na sekundę i spojrzał na Louisa, jakby miał zniknąć w każdej minucie. Wtedy ruszył w stronę wyjścia i oboje udali się w stronę krzeseł na korytarzu. Byli cicho przez chwilę przyglądając się, jak zza okna Bradford tonęło w porannej ulewie.

Teraz kiedy Harry był obok niego, Zayn dostrzegł, jak inaczej wygląda w porównaniu do tych wszystkich lat. Nigdy nie widział Harry'ego tak zmęczonego, tak zmartwionego i z tym gównem na twarzy. To było, jakby udał się na walkę na własna rękę – jego loki był wszędzie, oczy były podpuchnięte, policzki wypełnione śladami łez, a ubrania, po prostu nie wyglądały dobrze. A to wszystko wydarzyło się w ciągu ostatnich czterech godzin.

-To wydarzyło się tak szybko - zaczął, chowając powoli głowę pomiędzy rękami - My tylko szliśmy w stronę sklepu, by kupić coś na śniadanie. Obejmował mnie ręka w talii, a ja trzymałem moją na jego ramionach– szepcząc coś do niego ...-Harry uśmiechnął się lekko, prawdopodobnie przypominając sobie słowa, które wtedy powiedział. Ale powoli, Zayn zauważył, jak jego wyraz twarzy się zmienia, jego szczęka zacisnęła się, usta zaczęły drgać, a oczy nagle zaszły łzami.

To był rzadki widok w przypadku Harry'ego. Zayn był przyzwyczajony do oglądania go skaczącego wokoło, irytującego go swoim głosem czy brakiem inteligencji, ale przyglądanie mu się jak jego serce pęka, powoduje niewytłumaczalny ból w klatce.

-Nagle Louis wrzeszczał moje imię. Odwrócił mnie i wtedy usłyszałem strzał. Patrzyłem, jak Louis wysuwa się z mojego uścisku, na jego koszulce nagle było widać krew i pomyślałem– cholera, myślałem, że go stracę, Zayn, że już nigdy go nie zobaczę. Wiem, że to ja byłem celem. To powinienem być ja. Kurwa– powinienem być jedynym pokrytym krwią, jedynym leżącym na chodniku i żałując, że jeszcze nie umarłem. W zamian on tam był, uśmiechając się jak idiota i tylko mówiąc moje imię i nie wiedziałem co robić – nie wiedziałem co robić ...

Wonderwall ~ Ziall [Tłumaczenie PL] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz