Rozdział 22: Piękny smutek

744 41 11
                                    

  Drżenie. Ból łomotania serca. Kłębek chaotycznych myśli przewracających się w mojej głowie. I miecz... Miecz, wbity tam, gdzie nie powinien.

***

   Znów to poczułam. Ten oszałamiający ból, który miażdżył moją głowę. Nicość przede mną zaczęła się przekształcać w coraz wyraźniejszy obraz innej rzeczywistości. Na nowo piekielny żar unoszący się we wnętrzu palącego się kościoła otulił moje ciało przyprawiając mnie o dreszcze.

  - Czy ten ogień musi tu być? Nie mógłby chociażby na chwilę zgasnąć?

  - Przeszkadza ci? – burknął niezadowolony moją prośbą demon.

  - Przeraża mnie. Boję się otwartego ognia. Szczególnie w takiej ilości – przyznałam się uniżając przed nim głowę.

  - O to właśnie chodzi, moja droga! – rozniósł się po sali powielony okrzyk. – To imitacja piekła, złotko. Czego się spodziewałaś? Lazurowego wybrzeża?! – warknął.

  Pokręciłam nieśmiało głową. Zdecydowanie wolałam się teraz znaleźć na lazurowym wybrzeżu. Wszędzie, tylko nie tutaj! Na początku ignorowałam obecność tych płomiennych języków, ale im częściej tu przebywam, tym bardziej przyprawiają mnie one o zawroty głowy. Drżałam, bynajmniej nie z zimna, lecz ze strachu. Źle mi się z nim rozmawiało w takich warunkach, ale na inne raczej nie miałam szans.

  Podniosłam się z ziemi i spojrzałam w oczy peleryniarzowi.

  - Przyzwyczaisz się – rzucił krótko. – Ha, lepiej mi powiedz, co uczyniłaś z tym nieszczęsnym lowelasem?

  Otworzyłam usta, żeby powiedzieć, ale coś mną tyknęło i w ostateczności się wycofałam z odpowiedzi. Bałam się przyznać do swojego czynu. Nie spodobałoby mu się to. A może wręcz odwrotnie. Eh, nie umiałam go rozgryźć. Niby powstał w mojej głowie, a nic o nim nie wiem. Jest taki tajemniczy. Praktycznie nic o sobie nie mówi, kiedy on mnie wie wszystko, do czego sam się przyznał. Chwila moment... Dlaczego mnie o to pyta? Sam powiedział: ,,Wiem o tobie tyle, ile ty o sobie wiesz". Wiedziałam, co zrobiłam, więc moja odpowiedź powinna być dla niego oczywista.

  - Przecież wiesz! Jesteś tak jakby moją inną osobowością, czy jak to tam. Nie udawaj!

  Popatrzył na mnie swoimi świecącymi oczami. Usłyszałam od niego przytłumiony śmiech. Śmiał się. Ciekawa byłam, czy ze mnie, czy ze swojej głupoty.

  - Ja twoją inną osobowością? – zapytał niedowierzając. Nie ukrywał już śmiechu. Rechotał się z tego jak jakiś niewyżyty psychopata. Byłam przekonana, że zaraz zsunie się na podłogę i będzie się po niej tarzał ze śmiechu. Nie rozumiałam, co było w tym takiego zabawnego.

  - Kochanie, to nie tak działa – powiedział, gdy już się w miarę ogarnął. Jeszcze przez chwilę powstrzymywał się, by znów nie wybuchnąć. Chrząknął solidnie parę razy i się uspokoił.

  - Jestem kreacją twojej podświadomości. Wiedziałem o tobie wszystko do momentu stworzenia mojej osoby. Nie przyswajam ot tak nowych informacji. Musisz mi powiedzieć, co się zmieniło odkąd powstałem. No to, powiesz mi w końcu, co z nim zrobiłaś?

  Nie odpowiedziałam. Milczałam jak grób ze spuszczoną głową. Skoro teraz miał obaw, to już się boję, jak mnie wyśmieje po tym, jak mu zrelacjonuję wydarzenia sprzed ledwo dziesięciu minut. Oszalałby z rozbawienia, a ja spaliłabym się ze wstydu. W takim miejscu jak to, o to nietrudno.

  Nie, nie przyznam się! Nie i koniec! Musiałby wyciągnąć to ze mnie siłą, żebym cokolwiek mu zdradziła. Chociaż może być jeszcze tak, że rzeczywiście tak się stanie. Może jednak mu powiem. Ale niech przez chwilę się poniecierpliwi, chcę mieć czas na ułożenie sobie tego w głowie. By nie pominąć ważnych fragmentów i dokładnie opisać, jak to wszystko przebiegało. No, może bez takiego jednego fragmentu...

Fσявι∂∂єи Aиgєℓ | DIABOLIK LOVERS Fαиfι¢тισи [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz