-Mmm byłeś wspaniały kochanie – mruknął Adam do ucha blondyna.
-Ahh ty też, jak ty to robisz? – westchnął Tommy.
-Mam swoje sposoby – Lambert delikatnie przygryzł jego ucho, przez co brązowookiego przeszły dreszcze i wtulił się w klatkę piersiową bruneta – śpij dobrze – szepnął jeszcze.
-Mmm haha ty też – odszepnął Tommy i już po chwili usłyszał miarowy oddech chłopaka leżącego obok.
Zadarł głowę do góry, by spojrzeć na oblicze swojego ukochanego. Nigdy nie sądził, że sprawy przybiorą taki obrót. Jeszcze pół roku temu został niesłusznie wpakowany do więzienia za to, że jego kumpel handlował narkotykami i uciekł podkładając mu je do mieszkania. Nie widział już dla siebie miejsca w tym świecie. Miał spędzić w pierdlu ładnych parę lat, a teraz? Miał dom, pracę i co najważniejsze miłość swojego życia, która właśnie spała u jego boku i której się czule przyglądał.
Mimo iż Adam wiele razy mówił, że ma swoje wady, to dla Tommy'ego był chodzącym ideałem. Miał złote serce, które ratowało blondyna i nigdy mu tego nie zapomni.
Poznali się właśnie pół roku temu, kiedy Adama przyprowadzili na posterunek z powodu rzekomego przekroczenia prędkości i akurat tak się stało, że główny korytarz był w remoncie i prowadzili go koło cel i właśnie tam go zobaczył. Tommy siedział na pryczy ze spuszczoną głową, grzywka zakrywała mu twarz i był ubrany w tandetny pomarańczowy kombinezon. Lamberta zaintrygował jego sprzeczny wygląd i skłamał posterunkowemu, że go zna i tym sposobem dano im dziesięć minut na rozmowę, no oczywiście po rozmowie z Adamem.
Siedzieli przy małym kwadratowym stoliku naprzeciwko siebie. Blondyn nie był zbyt rozmowny ani przyjaźnie nastawiony, czemu Lambert się nie dziwił, podejrzewał, że sam nie byłby szczęśliwy w takim miejscu. Mimo ciężkiej komunikacji z Ratliffem Adam nie odpuszczał i przychodził uparcie w odwiedziny. Policjant przysłuchiwał się każdej ich rozmowie i cały czas stał w pobliżu jakby Tommy miał zaraz zacząć dusić gościa. Może i wyglądał na wariata, ale Lambert w głębi duszy czuł, że nie zrobiłby nic, co by go skrzywdziło.
-Po co tu przyłazisz? – spytał szeptem pewnego deszczowego dnia.
-Bo chcę ci pomóc Tommy – odrzekł spokojnie, splatając palce.
-Nie potrzebuję twojej pomocy, nie potrzebuję twojej pieprzonej litości.
-To nie litość tylko dobre chęci...
-W dupie to mam – przerwał mu.
-Dlaczego jesteś do mnie tak wrogo nastawiony?
-B już kiedyś zaufałem jednemu o dobrych chęciach i skończyłem tu.
-I co? Teraz nie masz zamiaru już nikomu zaufać?
-Dokładnie tak.
-Proszę nie bądź taki. Dopuść mnie do siebie. Tommy chcę ci pomóc – Adam nakrył dłoń blondyna swoją, lecz ten spojrzał na niego i strząsną ją.
-Nie jestem gejem. Spierdalaj. Sam dam sobie radę.
-Ta jasne, sam to dasz radę, ale zwariować, każdy człowiek potrzebuje towarzystwa.
-Ja jestem wyjątkiem.
-Doprawdy? – uniósł brew.
-Tak.
-Mhm ... to trudno od jutra już nie będziesz.
-Bo?
-Wychodzisz, pakuj się. Na razie – rzekł brunet, po czym wstał i chciał wyjść, ale Tommy rzucił się w jego kierunku i złapał go za nadgarstek, jednak policjant zareagował natychmiastowo i chwycił go w pasie, powodując, że puścił Adama.

CZYTASZ
Imaginy Adommy
FanfictionJest to zbiór imaginów o Adommy. Każda część to nowy imagin, czyli osobna opowieść. Części będą się pojawiały nieregularnie i ostrzeżenie, będą o homoseksualistach, więc prosta zasada - masz z tym problem, nie czytaj, po co sobie humor psuć ;) a za...