Część 5.4 „ Kuchenne rewolucje"

93 14 13
                                    

(Woohyun)

   Nie wiem, co takiego zrobił Sungyeol, że Seo Hee już nie jest taka spięta, a raczej wręcz odwrotnie: otworzyła się. Oczywiście nie stała się ot tak wylewna, jej zmiana polegała głównie na tym, iż przestała się na mnie złościć i nie mówiła mi po imieniu. Cóż, to i tak dobrze, przynajmniej przestała rozmawiać z wymyśloną postacią; pierwsze spotkanie z nią rzeczywiście nie należało do udanych, a Seo wydawała się być naprawdę przerażona. Nie uważałem jej za wariatkę, choć miałem powody, ale jak stwierdziłem na początku 'Pacjent i terapeuta są na tym samym poziomie'. Są jak równy z równym. Podczas gdy inni stosowali o wiele brutalniejsze metody, ja postawiłem na prostotę, kierując się dosyć znanymi słowami ' Traktuj innych tak jak sam chciałbyś być traktowany'. I choć na początku zwątpiłem, to niedawno nabrałem nowych sił i nowych pomysłów, które pozwoliły udoskonalić moją niekonwencjonalną metodę.

Nie chciałem pozostać gołosłowny, obiecałem Seo Hee, że jej pomogę i mam zamiar doprowadzić swą terapię do końca. I oczywiście ma być zwieńczona sukcesem. Już ja się o to postaram.

   Seo nie zaprzestała dbać o Sungyeola, przez co nie zabrakło jej sprzeczek z Sunggyu. A jeżeli Sungyeol rzeczywiście czuł się pokrzywdzony, to dlaczego wcześniej nic nie mówił? Czyżby również doświadczył niemiłej sytuacji jak Seo Hee? A może mówił, a my go zlekceważyliśmy?

-No i co? Dalej myślisz, że ta twoja ' terapia grupowa' odniesie jakiś pozytywny skutek?- zaczepił mnie Sunggyu, gdy w całym składzie udaliśmy się na 'podbój miasta'.

-Tak, tak właśnie myślę.- odpowiedziałem, a w zamian zostałem obdarowany najwredniejszym uśmiechem z serii ' Policzę się z tobą później'. Szczerze mówiąc w ogóle się tym nie przejmowałem. Sunggyu może i zachowywał się groźnie, ale z doświadczenia wiem, że nie zdobyłby się na żaden akt przemocy. Nawet przed rozpoczęciem naszej przygody jako Infinite, Sunggyu wykazywał predyspozycje przywódcy, karcił mnie lub L za źle postawiony krok lub zaśpiewanie nie swojej części domniemanego utworu. Z czasem uspokoił się, ale momentami jego ego wychodzi na wierzch; jego zachowanie jest wtedy niczym sztorm na morzu, który należy cierpliwie przeczekać.

-Ej, psst. Chłopaki - zgarnął nas Hoya, gestem pokazując, abyśmy zostawili lidera wśród regałów z wyrobami czekoladopodobnymi.

-Co jest?- spytał L.

-Bunt załogi, wróćmy do dormu albo gdzieś indziej. Niech Sunggyu sam zrobi zakupy.- zaproponował Howon.

-Popieram. – przytaknął chętnie Sungjong.

-Oddalmy się, by się nie skapnął, że nas nie ma. – dodał Hoya i tak też zrobiliśmy. Może to wredne, ale mała nauczka mu nie zaszkodzi.

 Może to wredne, ale mała nauczka mu nie zaszkodzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Sunggyu)

     Mleko, nabiał, mrożonki, czekolada... zapakowane do koszyka. Pora przejść do działu z produktami suchymi, jak kawa czy herbata. A ich gdzie wcięło? Czyżby znów kręcili się koło działu ze sprzętem RTV i AGD? Niech im będzie, spotkam ich przy kasie. Trzy z siedmiu kas były obsługiwane, stanąłem więc tam, gdzie kolejka zdawała się być najmniejsza, choć przy każdej z kas powstał dość duży sznurek składający się z rozgoryczonym i roszczącym tłumem ludzi. Także trudno było mi oszacować, gdzie kolejka jest najkrótsza. Po uiszczeniu zapłaty w wysokości 25000₩ , wyszedłem ze sklepu z sześcioma reklamówkami wypełnionymi zakupami. No i co... Nie ma ich, serio? Nie, nie. Tak nie będzie. Nie będę dźwigał zakupów sam.

Can you smile? ῳ Infinite  ῳ [Poprawki  - 03.10.2018]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz