Część 13 : „ Z problemami za pan brat" (Bonus I)

23 3 2
                                    

(Seo Hee)

    Odkąd wyjaśniłam sobie „coś" z Sunggyu minęło 5 dni. Oficjalnie nie mogłam zwracać się do niego inaczej, być może na początku parę razy zdarzyła się „luźniejsza" atmosfera, to i nazwałam go nieco mniej formalnie, ale i tak nie wypadało mi przesadzać. Określenie „hyung" było jak najbardziej adekwatne i nie zamierzałam tego zmieniać. Według mojego systemu hyung i oppa byli równi, aczkolwiek sama do końca nie znałam różnicy. Ale na pewno nie oznaczało to, że ktoś jest lepszy lub że „hyungowi" ufam mniej.

Przez ten miniony czas mogłam się wewnętrznie wyciszyć, pomyśleć oraz najważniejsze: nadrobić to, co straciłam z Sungjongiem. Oczywiście nie mogliśmy codziennie, ponieważ w ciągu tych 5 dni Infinite byli zajęci: wypadły im 4 występy oraz byli też gośćmi jakiejś audycji radiowej. Siłą rzeczy byli zmęczeni, gdy wracali do dormu po robocie. Ja zresztą też nie siedziałam w swoich czterech ścianach. No i tak w ogóle to jeszcze pozostawała kwestia konfliktu między Infinite a CEO Woollim. Czy też ludzie myślą tylko i wyłącznie o pieniądzach?! Zyski, zyski, kasa, a gdzie miejsce na grę fair play?

Szykowałam się do wyjścia, bo miałam pójść i zostawić dokumenty w sekretariacie pewnego budynku. Choć wiadomo, że już nie mam po co wracać do szkoły nikt nie powiedział, że nie mogę spróbować w jakiś inny sposób. Skoro Ren czy Zelo, a nawet Doyoung coś jednak pokończyli, to dlaczego mi się miało nie udać?

Nim wyszłam upewniłam się, że Kit-Kat siedzi wygodnie i bezpiecznie, po czym ze spokojem opuściłam mieszkanie, zamykając drzwi na dwa zamki: górny oraz dolny. Tego samego dnia musiałam się dostać do jeszcze innego budynku, więc Kit-Kat był skazany na samotność. Aby dostać się pod adres 41 Apgujeong-ro 79-gil, Gangnam-gu, Seoul musiałam mieć przynajmniej 2 godziny w zapasie, bo z moją orientacją w terenie nie jest dobrze. Do tej pory jest dla mnie absolutnie nie do ogarnięcia, jak trafiłam do dormu, a jednocześnie mieszkania Kim Sunggyu. A, nieważne. Najważniejsze, że dzięki temu poznałam Infinite.

Złożyłam swoje papiery i wyszłam, od razu kierując się w stronę metra, którym miałam dojechać do Gangnam. 15 lub 20 minut potem byłam na miejscu, musiałam tylko się odnaleźć, a to znowu mogło zabrać dłuższą chwilkę. Podeszłam do mapy danej części Gangnam, w której się znajdowałam. Musiałam iść pieszo jeszcze 20 minut. Nie zgubić się w drodze to jedno, ale pozostawał jeszcze budynek JYP- wiem, że jest ogromny! Swoją drogą, jak ja to zrobiłam, że nie pogubiłam się w wytwórni Woollim? Chyba intuicja.

-A pani to kto, przepraszam bardzo?- zapytał mężczyzna z ochrony, kiedy podeszłam do szklanych drzwi.

Skłoniłam się, odsunęłam płaszcz, a ochroniarz mógł zobaczyć plakietkę, którą otrzymują tylko ambasadorzy organizacji CD . Nie lubiłam obnosić się posiadanym tytułem, ale czasem trzeba było- inaczej by mnie nie wpuścili, aczkolwiek nie przydałoby mi się to przy samoobronie, to że byłam ambasadorkę CD nie czyniło ze mnie żadnej idolki. Wciąż mi przysługiwał tytuł fundacji CD, tylko szkoda, że ochroniarz patrzył się na mnie tak podejrzliwie. Pewnie uważał, że jestem jakąś oszustką albo sasaeng- fanem, ale to akurat rozumiem, choć z drugiej strony z tego co mówił L hyung, to sasaeng-fani nie są mili.

-No dobrze, proszę wejść.- oznajmił, po czym dodał-Takie są procedury, rozumie pani, panno...

-Bang Seo Hee i tak, rozumiem.- przytaknęłam. Przynajmniej zrozumiał, że był zbyt podejrzliwy co do mojej osoby. Sasaeng- fan (za którego wziął mnie na początku L hyung) i te sprawy... miałam to wszystko w głowie, tylko myślenie o tym, że jednak nie jestem równo z nim traktowana, nie należało do przyjemnych. Wciąż pozostawałam tą samą Bang Seo Hee...

Po tym jak bardzo miły recepcjonista poinstruował mnie, gdzie muszę się udać, aby dobrze trafić do gabinetu CEO JYP, poszłam do windy i zgodnie ze wskazówkami wcisnęłam odpowiedni przycisk. Droga zajęła 5 minut, bo w międzyczasie winda się zatrzymywała i ludzie albo wsiadali, albo wysiadali. Na 12. piętrze był koniec. Przeszłam długim korytarzem, zauważając różnicę. No i też gdy byłam w Woollim, to jakoś tak mniej się bałam, ale później trochę zaczęłam, a dziś? To pierwszy dzień w JYP! A mimo to się nie zgubiłam i w ogóle było jakoś tak inaczej. Nikt na mnie dziwnie nie patrzył, więc czułam się tu bardziej komfortowo. Może dlaczego też, że CEO mnie nie znał od strony skandalu tak jak to było w Woollim?

Can you smile? ῳ Infinite  ῳ [Poprawki  - 03.10.2018]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz