- No Skarbie, pochwal się, co tam masz w tej walizeczce.- Najwyższy z dryblasów podszedł do dziewczyny, łapczywym spojrzeniem omiatając jej torbę.
- Jestem tu tylko przejazdem....- starała się tłumaczyć, choć głos łamał się jej ilekroć zerkała w stronę noża.
- Przyjechałaś się kurwić?- zapytał jeden z nich, błyskając przeraźliwie białymi zębami.
- Co?....Nie...
W ułamku sekundy, najbardziej korpulentny z całej trójki, doskoczył do Elizy, chwytając jej dłoń w przegubie. Ból, który eksplodował w nadgarstku dziewczyny był tak silny, że upadła na kolana, przy akompaniamencie odgłosu łamania kości.
- Kurwa... co Ty jej zrobiłeś Bob?
- Skąd miałem wiedzieć, że jest taka delikatna?
Cała trójka wymieniła ze sobą nerwowe spojrzenia. Nie było w nich jednak miejsca na współczucie. Życie na ulicy było odarte z sentymentów i próżno podejrzewać tu kogokolwiek o tak ludzkie odruchy. Aż ciężko uwierzyć, że zaledwie kilometr stąd w Old Bank District, gentlemani odziani w markowe garnitury załatwiali swoje naglące sprawunki, dobijali targu i pili spienione latte przy akompaniamencie jazzowego brzmienia. Jednak z drugiej strony, gdzieś musi przebiegać granica pomiędzy cywilizacją, a dżunglą, tak się zaś składa, że SkidRow nadawało się do tego idealnie.
-Bierz torbę i pryskamy!- Zawyrokował najbardziej dryblowaty.
Chłopak doskakując do Elizy sprzedał jej pożegnalnego, wytartego z subtelności kopniaka w brzuch, po czym wprawnym ruchem chwycił torbę i wraz ze wspólnikami oddalił się w głąb klaustrofobicznej uliczki.
Dziewczyna zwijała się z bólu, czując jak jej skroń styka się z zimną nawierzchnią betonu. Ucisk w brzuchu powoli ustawał. Wygląda na to, że kopniak był swego rodzaju formalnością. Dopełnieniem rabunku, tak, by sprawiał wrażenie bardziej spektakularnego. Sytuacja przedstawiała się gorzej, gdy w grę wchodził uszkodzony nadgarstek. Promieniujący ból rozchodził się po ciele Elizy, w sposób nie pozwalający nawet zebrać myśli, a co tu dopiero mówić o zebraniu się z zakurzonego chodnika. Zabrali jej wszystko-laptopa, dokumenty, pieniądze. Mogłaby tak stykać się z powierzchnią lodowatej posadzki i do końca życia, jeśli to uchroniłoby ją przed skonfrontowaniem się ze swoim obecnym położeniem . Po części nawet nie chciała się podnieść. Podświadomie czuła, że gdy tylko stanie na nogi, będzie musiała zacząć działać... A co może zrobić młoda dziewczyna, w zupełnie obcym mieście, która utknęła w centrum slumsów, bez dokumentów i grosza przy duszy? No właśnie. Na szczęście pomoc przyszła szybciej, niż Eliza mogłaby się tego spodziewać.
Ktoś chwycił ją za ramię. Nie był to jednak kolejny, brutalny chwyt. Ten niósł ze sobą zapowiedź wybawienia, był delikatny, taktowny i współczujący. Kto ośmielał się okazywać empatię w dżungli?
- Musisz wstać. Must up, White Woman must go up.
Ktoś szeptał jej te słowa na ucho. Był to lekki, damski głos, którego akcent wskazywał na to, że jego właścicielka była na bakier z angielskim.
Eliza bardziej za pomocą siły woli, niż siły swoich mięśni, przewróciła się na bok. Utkwiona w nią para czarnych niczym węgiel oczu, okolonych drobnymi, równie ciemnymi rzęsami, zamrugała przeciągle.
-Ty wstać. Ty pójść z Makka do Layli.
Wspólnym wysiłkiem udało się postawić Elizę do pionu, choć ta najchętniej zwijałaby się dalej z bólu.
-Dziękuję.- Powiedziała, dopiero teraz zdając sobie sprawę z kim ma do czynienia.
Przednią stała ta sama ciężarna dziewczyna, w której oczach dojrzała współczucie, gdy została otoczona przez dryblasów. Tym razem, nie dźwigała jednak naręcza siatek, co pozwoliło Elizie stwierdzić, że dziewczyna wchodziła w stan zaawansowanej ciąży.
-Ty źle trafić, Bob i jego świta nie lubić biały człowiek i gardzić biała kobieta.
Eliza kiwnęła głową na znak zrozumienia, doznała owej pogardy aż nadto.
-Nie jesteś stąd?- Zapytała ciemnoskórego anioła, który przybył jej z odsieczą.
-No, No. Ja być z Kenii.- Dziewczyna zaśmiała się nerwowo- Layla dać mi job i uczyć angielski. Makka musieć uciekać z Kenia, tam być bardzo źli ludzie. Ty też dostać job od Layla i my żyć together w ślicznym dom!
Eliza poczuła, jak jej serce topnieje na widok tej bezbronnej, a jednocześnie tak pełnej ciepła dziewczyny. „Będzie wspaniałą mamą"- przeszło jej przez myśl. I choć wizja wspólnego życia z Makką przez chwilę wydawała się jej sensowna, dziewczyna wiedziała, że musi czym prędzej udać się na komisariat i do konsulatu polskiej ambasady. Tony literatury sensacyjnej pochłanianej przez nią na co nudniejszych wykładach, w końcu się na coś przydały.
-Nazywasz się Makka, tak?
Dziewczyna w odpowiedzi posłusznie kiwnęła głową, wprawiając w ruch swoją cudaczną czuprynę. Składały się na nią setki drobno usianych warkoczyków, w które ktoś wplótł różnokolorowe koraliki. Na niemalże tuzinie z nich, wisiały zatyczki od puszek i jaskrawe pasma bibuły.
- My wierzyć, że im barwniejsza głowa, tym mądrzejsza Makka. Ty mieć włosy ze złota.- Powiedziała dziewczyna, dotykając loków, okalających twarz Elizy.- Ty być złota grzywa.
Eliza nie mogła się nie zaśmiać na to porównanie. W istocie, jej burza wiecznie żyjących własnym życiem włosów, mogła przywodzić na myśl bujną grzywę lwa.
- Jestem Eliza. Wiesz gdzie mogę znaleźć posterunek policji? Muszę czym prędzej zgłosić kradzież.
Nie wiedzieć czemu, Makka na dźwięk słowa „policja", zakryła usta dłonią.
- Ty nie możesz pójść na policja! Oni aresztować Makka i pytać co złota grzywa robić sama w takiej zła dzielnica.
- Dlaczego mieliby Cię aresztować?
- Makka nie mieć wiza i być nielegalny imigrant. Policja móc deportować Makka z powrotem do Kenia.
Wiza. Słowo klucz, pozostawiające dziwny osad na języku jeszcze na długo po tym, jak się je wypowie. Cztery litery, dwie sylaby, oznaczające magiczny zwitek papieru, otwierający przed cudzoziemcem dobrodziejstwa Stanów Zjednoczonych. Jej brak oznaczał naruszenie fundamentalnego prawa do legalnego przebywania na ziemiach któregokolwiek ze stanów. Cholerny zwitek papieru, mający moc decydowania o tym, czy w świetle prawa jesteś wyczekiwanym gościem, czy niebezpiecznym przestępcą. Eliza oczywiście miała wizę. Spoczywała ona na dnie torby, którą parę minut temu jej skradziono. Co grozi za brak wizy? Dziewczyna nie była do końca pewna. Bohater „Ognistej gorączki" jej ulubionego autora dostał 5 tysięcy grzywny, deportację w trybie natychmiastowym, której koszty poniósł we własnym zakresie oraz 5-letni zakaz przebywania na ziemiach USA, podlegający karze do 15 lat pozbawienia wolności.
Czy Eliza była gotowa ponieść wyżej wymienione konsekwencje, kosztem zgłoszenia przestępstwa na komisariacie? Cóż.
- Makka, ale ja nie mam nic, rozumiesz? Okradli mnie i chcą mi wmówić, że nie wygrałam, ale ja wygrałam, rozumiesz?- W oczach Elizy wzbierały łzy.- Jakaś pieprzona Holenderska dziwka panoszy się teraz w moim domu i jeszcze ta ręka tak kurewsko boli...
Makka przytuliła mocno dziewczynę, kołysząc ją w ramionach, niczym nowo narodzone dziecko. Eliza zaniosła się płaczem. Dopiero w tym momencie tak naprawdę do niej dotarło, w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. Była nielegalną imigrantką bez grosza przy duszy. I choć urzędy prowadziły elektroniczną dokumentację wiz, na wypadek nieszczęśliwych precedensów, do których z pewnością można zaliczyć pobicie przez bandę murzynów i kradzież. To żeby otrzymać nowy dokument Eliza musiałaby udać się do Chicago. A konkretniej- na przeciwległy kraniec Stanów Zjednoczonych. Co prawda sprawę można by załatwić korespondencyjnie, ale to petent musi ponieść koszty przesyłki oraz wyrobu nowej wizy, co daje nam nadprogramowe 150 dolarów. Eliza nie miała złudzeń. Szybka kalkulacja dała jej dwa, możliwe rozwiązania:
*Zarobić 150 dolarów i załatwić sobie nową wizę.
*Dobrowolnie zgłosić się na komisariat, po czym spędzić wareszcie kilka dni, w ciągu których ktoś zechce dostarczyć jej wizę. Do tego dochodzi jeszcze pewna rozprawa sądowa, co automatycznie wydłużało czas oczekiwania na dokument.
Wzięła głęboki oddech.
Raz. Dwa. Trzy.
Już wiedziała co robić.
CZYTASZ
Brzask || Bruno Mars
FanfictionNiepozorna studentka Eliza, z bagażem kiepskich wspomnień i idealistycznym nastawieniem do życia, wyrusza w podróż do Stanów Zjednoczonych. Pełna nadziei stawia swoje kroki w mieście aniołów- stolicy światowej rozrywki, kina i dyktatora współczesnyc...