Żyłka złota. Chyba nikt jej jeszcze nigdy tak nie nazwał.
- Oczywiście Kwiatuszku, w związku z tak owocnym rozwojem wydarzeń, Tobie również odpalę coś ekstra. Może i jestem zimną suką, ale za to jednego zarzucić mi nie można: braku uczciwości.- Eliza miała co do tego poważne wątpliwości, jednak wolała zachować jakiekolwiek obiekcje wyłącznie dla siebie.- Co powiesz na 600 dolców?
- 600 dolarów?- Dziewczyna sądziła, że chyba się przesłyszała. Ta suma, to znacznie więcej niż zabrała ze sobą w podróż. Z jej pomocą z powodzeniem mogłaby odzyskać wizę, a do tego czasu ulokować się w jakimś przytulnym moteliku w oczekiwaniu na wyjaśnienie sprawy z International Career.
Cokolwiek odmalowywało się teraz na jej twarzy, Layla wzięła za dobrą kartę, bo już po chwili rzuciła w jej stronę kolejny firmowy uśmiech.
- Sama widzisz maleńka, taka kupa forsy. A teraz pozwól, że pójdę załatwić kilka naglących spraw, wrócę za kwadrans i będę oczekiwać odpowiedzi.- Już miała kierować się w stronę drzwi, gdy jej wzrok padł na stopy Elizy.- Kochanieńka, coś Ci musiało wypaść w trakcie trwania zabiegu, jak widać te czarne łotry nie okradły Cię z wszystkiego.
Istotnie, tuż przy czubku buta dziewczyny spoczywała zwinięta w rulonik karteczka. Widniały na niej autografy Cee lo oraz Bruno Marsa. Mimo że od ich otrzymania nie minęła nawet doba, dziewczyna czuła się tak, jakby od spotkania celebrytów dzieliły ją lata świetlne.
A więc została sama. Na obskurnym, nadgryzionym przez mole fotelu miała stoczyć ze sobą wewnętrzną walkę, która zjawiskowością może nie dorównywała serwowanym w TV pojedynkom fechmistrzów, niemniej dla Elizy była równie skomplikowana. W tej chwili niewiele znaczył już zdrowy rozsądek, stojący w opozycji do głosu serca, które zamiast podszeptywać dziewczynie słuszne rozwiązanie, biło jak szalone, z rodzącej się ukradkiem ekscytacji oraz zakotwiczonego już jakiś czas w ciele Elizy-strachu. Co ciekawe, dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się, że drzwi wejściowe są lekko uchylone, a przez niemalże niewidoczną w nich wyrwę, wdzierał się świszczący wiatr. Dlaczego Layla zostawiła ją samą tuż obok otwartych drzwi? Elizie trudno było przyjąć do wiadomości, że kobieta mogłaby być na tyle głupia, by ich nie zauważyć i pozwolić zbiec swojej „żyłce złota". Sporą chwilę zajęło jej rozwiązanie tej nietuzinkowej zagadki. Odpowiedź, która spadła na nią, niczym grom z jasnego nieba, wbiła ją w fotel.
Layla zostawiła uchylone drzwi przezornie. Ta kobieta wiedziała już od dłuższego czasu, że Eliza przystanie na jej propozycję, a pozostawiona alternatywa w postaci furtki do wolności, nie miała na celu nic innego jak zamanifestowanie swojej władzy. To Layla trzymała ten cały szemrany interes w ryzach i nadawała mu odpowiedni tor. Z kolei ten drobny psychologiczny manewr z drzwiami, świadczył również o tym, że oprócz godnych pozazdroszczenia zdolności przywódczych, pomarszczona burdel mama znała się na ludziach jak mało kto.
Eliza podjęła decyzję.
Layla ponownie wtargnęła do pokoju po upłynięciu równych 15 minut, z dokładnością co do milisekundy. Na jej twarzy nie malowało się zdziwienie, gdy ujrzała siedzącą w fotelu Elizę. Był to jednak pełen osobliwości grymas, zbyt trudny do sklasyfikowania. Poczucie triumfu i dzikiej satysfakcji, kłóciło się ze stoickim spokojem, który bił z oczu kobiety.
- Cieszę się, że podjęłaś słuszną decyzję. Zobaczysz, obie wyjdziemy na tym równie dobrze. A tymczasem zmykaj na górę, pora się szykować, za dwie godziny chce was wszystkie widzieć zwarte i gotowe do pracy, jasne?
Eliza przytaknęła. Za dwie godziny z hakiem sprzeda swoją niewinność jakiemuś obskurnemu fetyszyście, gustującemu w dziewicach. Jakkolwiek było to obrzydliwe, przesiąknięte na wskroś dekadentyzmem i po prostu niemoralne, w konfrontacji z trafieniem za kratki w ramach popełnienia serii zmyślonych przestępstw, czyn na który miała się porwać, przy odrobinie dobrej woli, można było uznać za przysłowiowe „mniejsze zło".
>><<
Dziewczyna czuła się nieswojo w ekstrawagancko upiętych włosach, wyzywającym makijażu i obcisłej czarnej sukience, którą Eliza prędzej określiłaby mianem tuniki. Makka zapierała się, że ciemny kolor kreacji niepotrzebnie podkreśli jej chorobliwą bladość, ale mała czarna była jedyną kiecką wśród sterty innych, nieskromnych strojów, którą Eliza była skłonna zaakceptować. Fakt, że na tle reszty dziewczyn wyglądała blado- większość z nich była ciemnoskóra albo miała latynoskie korzenie, według Layli dodawał jej cnocie pikanterii. Makka dodatkowo sprószyła powieki Elizy czarno-srebrnym cieniem, co nadawało jej szarym oczom niespotykaną głębię. Z kolei ciemne blond włosy, tworzyły na głowie nastroszony kok, z którego ukradkiem wymykało się kilka kosmyków. Całość robiła wrażenie. "Jak na lokalną prostytutkę wyglądam całkiem elegancko"-pomyślała z przekąsem Eliza, starając się nie myśleć o tym, co miało lada chwila nadejść.
Zgodnie z wytycznymi Layli, za 5 minut musiała udać się ze zaznajomionym taksówkarzem do hotelu, w którym powinien czekać klient. Reszta dziewczyn była zobligowana do świadczenia usług na miejscu- „To Ty jesteś gwiazdą tego wieczoru Skarbie"-słowa Layli tłukły się jej po głowie, mieszając się z drobiazgowymi instrukcjami, które powtarzała w myślach niczym mantrę. Po wejściu do pokoju powinna zainkasować pieniądze. Płatność tylko w gotówce. Bezpośrednio po dokładnym przeliczeniu banknotów, których suma ku zdziwieniu Elizy miała wynieść 3000 dolarów, z czego tylko 600 należało się jej samej, miała schować pieniądze do złotej kopertówki-nieodłączny element każdej szanującej się kurtyzany. Po wszystkim wsiada do auta i wraca do SkidRow. Tak miało wyglądać sprzedanie własnej cnoty w teorii. Ponadto Layla lubiła działać prewencyjnie- hotel był obstawiony najbardziej barczystymi gorylami, jakich ta ziemia nosiła. Myślicie, że podobne działanie ma na celu ochronę zdrowia i życia Elizy? Bynajmniej. Goryle mieli za zadanie zapobiec ewentualnej ucieczce dziewczyny z trzema tysiącami dolarów w kieszeni. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony.
Eliza już miała udać się na ganek, gdy poczuła nieznaczny ucisk dłoni na przedramieniu. To Makka.
- Złota grzywa to weźmie- szepnęła, ukradkiem wkładając Elizie do kopertówki małe zawiniątko, które kształtem przywodziło na myśl strzykawkę.- Nigdy nie wiedzieć co może się stać, zawsze musieć się bronić przed natrętny klient.
Eliza nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jaka substancja jest skondensowana w tym filigranowym narzędziu zbrodni, niemniej poczuła coś na kształt ulgi. Nie będzie bezbronna.
- Dziękuję Makka, naprawdę.- Powiedziała z wdzięcznością spoglądając na ciężarną dziewczynę, której fryzura z poprzetykanymi zatyczkami od puszek i tęczowymi koralikami, o zmierzchu robiła jeszcze większe wrażenie, sprawiając, że Makka wyglądała niczym szamanka, która urwała się z seansu spirytystycznego. Na samo porównanie Eliza nie mogła się nie zaśmiać.
CZYTASZ
Brzask || Bruno Mars
FanfictionNiepozorna studentka Eliza, z bagażem kiepskich wspomnień i idealistycznym nastawieniem do życia, wyrusza w podróż do Stanów Zjednoczonych. Pełna nadziei stawia swoje kroki w mieście aniołów- stolicy światowej rozrywki, kina i dyktatora współczesnyc...