Obudziła się po kilku dniach w wielkim pokoju wypełnionym po brzegi różnymi gadżetami. Wysokie sklepienie w jasnym kolorze, tak samo jak ściany, zasłaniał jej baldachim ogromnego łóżka, na którym leżała. Wokół niego, na ziemi, naprzeciw największego telewizora jaki w życiu widziała, leżały sterty kolorowych poduszek. Ogólny wystrój wnętrza budził u niej mieszankę zafascynowania z lekką odrazą do zbytniego przepychu. Na wysokich meblach, w znanej tylko przez właściciela harmonii, ustawione były mangi, gry, maskotki, figurki i im podobne bibeloty.
Przewróciła się na lewy bok. Jej ciało było obolałe i zdrętwiałe, pomimo tego, iż łóżko był miękkie i bardzo wygodne. Kilka dni przeleżała w jednej pozycji, przewracana tylko by zmienić opatrunki. Za wielkimi drzwiami toczyła się rozmowa mężczyzny z kobietą, to on uspokajał młodszą dziewczynę, mówiąc, że wszystko jest już dobrze.
Jestem w czyimś domu, pomyślała gorączkowo i zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu wyjścia. Nagle drzwi uchyliły się i do środka wszedł niepewnie mężczyzna. W ręce trzymał loda na patyku. Zerknął w stronę dziewczyny, która udawała, że śpi, i zobaczył, że zimny okład pozostawiony przez Moriyamę spadł jej z czoła. Zabrał go i odłożył na stolik. Jednym pstryknięciem zmienił ubranie dyrektora na zwykłą, lubianą yukatę.
Usiadł na brzegu łóżka przy dziewczynie. Nie zauważył, gdy delikatnie drgnęła, kiedy przejechał dłonią po jej włosach. Zjadł ostatni kęs loda i wyrzucił do śmietnika w kształcie pandy. Po policzkach Neko spłynęła pojedyncza łza ze strachu. Znajduje się w obcym miejscu, a do tego ktoś ją dotyka. Próbowała nie wydawać żadnego dźwięku, lecz krępująca sytuacja nie pozwalała zachować jej ciszy i spokoju. On spostrzegł to i gwałtownie się poruszył.
Dziewczyna odzyskawszy w pełni władzę nad ciałem, uciekła na drugi koniec łóżka.
— Kim ty jesteś? Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? — pytała coraz szybciej, zasłaniając połowę twarzy kołdrą. — Kim ty jesteś? — zadała ponownie pierwsze pytanie. Przez jej strach przed obcymi, było to najczęściej zadawane przez nią pytanie.
Mężczyzna odwrócił się do niej przodem i usiadł w wygodnej pozycji.
— Nazywam się Mephisto Pheles i jestem dyrektorem Akademii Prawdziwego Krzyża, w której się znajdujesz — odpowiedział rozkładając szeroko ręce, jakby chciał ująć całą Akademię.
— Meph-Mephisto? — wyjąkała, przypominając sobie napis na przypince zwierzęcia, którym opiekowała się przez ostatnie tygodnie. — Ten Mephisto? To jakiś sen czy głupi żart?
Odepchnęła kołdrę i na czworakach podpełzła do mężczyzny. Zatrzymała się parę centymetrów przed nim. Popatrzyła na niego, przekrzywiając głowę niczym niczego nieświadomy szczeniak. Podniosła rękę i dotknęła jego ciepłych policzków, zjechała w dół, w okolice szczęki, dotknęła jego brudki, nakreśliła palcem uśmiech na jego ustach, pociągnęła za uszy, na co on potrząsnął głową. Zachowywała się jak małe dziecko sprawdzającego nowe otoczenie, czy wszystko jest bezpieczne. Tak się również czuła. Jak dziecko idące przez mgłę.
Złapała jego dłoń, a on nie protestując, pozwolił jej na ten ruch, jak i każdy inny. Delikatnie uniosła ją do góry, złapała za wierzchnią stronę i pogładziła ją kciukiem. Mephisto cały czas przyglądał się tej czynności, nic nie mówiąc. W końcu splotła swoje palce z jego. Na kolanach zrobiła drobny krok w przód, tak że ich ciała spotkały się ze sobą. Jeszcze raz pogładziła jego twarz dłonią, jakby chciała sprawdzić, czy to nie kolejny szalony sen.
— Jesteś demonem? — zapytała pełna pewności i gotowa na każdą odpowiedź.
— Tak — odpowiedział bez zbędnych ogródek.

CZYTASZ
Eins. Zwei. Drei! || Ao no Exorcist ✒
FanficNeko Yoru, siedemnastoletnia córka kapłanki z kociej świątyni, znajduje pewnego dnia białego psa z różową kokardką w białe grochy. Lecz rok szkolny trwa w najlepsze, a ją gonią prace w świątyni przed zbliżającym się Obonem, świętem zmarłych. Jedna n...