Wszędzie jest ciemno. Chyba mam zawiązane oczy. Poruszam ciężkimi rękami. One również są związane, a raczej skute z nogami łańcuchami, które brzęczą przy każdym ruchu. Moje ciało przeszywa delikatny dreszcz. Idę już tak dłuższą chwilę. Pchają mnie do przodu w bezkresną ciemność, w której nie słychać żądnej żywej duszy oprócz ich okropnych, dyszących oddechów. Zimny wiatr łaskocze moje policzki. Słyszę ryk silnika furgonetki. Po chwili wchodzę do niej i zdejmują mi opaskę. Dwójka blond bliźniaków zamyka srebrne, metalowe drzwi przed moim nosem.
Z delikatnym szarpnięciem i głośnym warkotem ruszamy. Obok mnie w metalowej puszcze, przywiązani do ławek siedzą jeszcze inne dzieciaki, jest nas chyba pięciu - trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Po mojej lewej ciemnowłosa dziewczyna bawi się kawałkiem papieru z jakimiś zapiskami czerwonym tuszem. Uśmiecha się, a jej policzki są czerwone. Czyżby zostawiła tam kogoś, kogo kochała?
- Fajne kajdany, co? - śmieje się głośno ktoś w głębi. Jego śmiech przeszywa mnie jak igły. Dostrzegam chłopak o zielonych włosach, jego złote oczy błyszczą się w ciemności. Ma delikatne, kobiece rysy twarzy. - Ładnie brzęczą. - Porusza żelastwem, które wydaje z siebie dźwięk podobny do zepsutego dzwonu. Zakrywam uszy wystraszona.
- Mógłbyś się przymknąć? - warczy dziewczyna o ciemnych włosach. Dotychczas wydawała się miła.
- Zmuś mnie, panienko - odpowiada zadziornie i sarkastycznie ukazując rządek śnieżnych zębów.
Dziewczyna podrywa się z rękami zaciśniętymi w pięści. Rzuca się na niego, a kajdany odrywają się od słabego metalu ławki, i zaczyna go okładać. Chłopak śmieję się coraz bardziej jakby niezrażony tym, a siedzący obok niego blondyn kuli się przestraszony. Przerywa im jasny płomień wybuchający pomiędzy nimi. Szybko odsuwają się od siebie ze strachem w oczach.
- Oboje się zamknijcie! - krzyczy wysoka dziewczyna o niebieskich oczach. W ręku trzyma zapalniczkę, która pali się delikatnym ogniem. - Ty - wskazuje na dziewczynę - ogarnij dupę i ty również, wieśniaku - warczy i siada z powrotem na ławce.
W furgonie zapada cisza, przerywana cichym szlochem blondyna. Wszyscy siedzimy pogrążeni w swoich myślach. Niektórzy chowają twarz w dłoniach, inni patrzą w sufit, głęboko oddychając.
- Uciszy go ktoś wreszcie?! - drze się ciemnowłosa.
- Sama się ucisz! - nie wytrzymuję w końcu i sama krzyczę w jej stronę.
Dziewczyna czerwienieje ze złości. Zielonowłosy już się podrywa, lecz mocniejsze zabezpieczenia trzymają go w ryzach. Panuje wszechobecny chaos. Wszyscy krzyczą i rzucają się na siebie. Ta fala dźwięków przytłacza mnie, zatykam uszy, próbując się odciąć. Serce wali mi jak szalone.
- Cicho tam, dzieciarnio! - krzyczy nagle kierowca, waląc w ścianę. - Długo tu nie będziecie siedzieć.
Rzuca nami na kolejnym zakręcie. Jedziemy jeszcze krótką chwilę, aż stajemy. Drzwi otwierają się, wpuszczając światło dzienne. Podchodzą do nas ludzie w morskich mundurach z czerwonymi naszywkami i złotą gwiazdą po środku. Łapią za nasze kajdany. W rękach mają strzykawki z jakimś płynem. Igła zatapia się w mojej szyi i padam na ziemię wraz z innymi.
Bracie, gdzie jesteś?! - myślę, patrząc, jak ciągną nas po ziemi ku wielkiemu budynkowi.
☆☆☆
Hej, hej, hej!
A co ja tu odwalam? Opowiadanie nie skończone, a ja tu wyskakuje z jakimś opowiadaniem, niby rozdział, ale... tak! Dobrze myślisz! To nowe ff ANE. Trochę kontynuacja tego, ale inni bohaterowie, trochę wyrzucimy w przód do 10 tomu +.
Zapraszam!
CZYTASZ
Eins. Zwei. Drei! || Ao no Exorcist ✒
FanficNeko Yoru, siedemnastoletnia córka kapłanki z kociej świątyni, znajduje pewnego dnia białego psa z różową kokardką w białe grochy. Lecz rok szkolny trwa w najlepsze, a ją gonią prace w świątyni przed zbliżającym się Obonem, świętem zmarłych. Jedna n...