ROZDZIAŁ 4

967 84 43
                                    

Pewnego dnia, gdy wszyscy zebraliśmy się na naszym moście Kakashi oznajmił:

- Dzięki Naruto mamy dzisiaj naszą specjalną misję rangi C

Momentalnie spojrzałam na blondyna, który miał na twarzy swój szeroki uśmiech. Przewróciłam oczami.

- Musimy iść do Hokage

Razem ruszyliśmy w odpowiednią stronę. Będąc na miejscu ukazał nam się lekko pijany staruszek, który zaczął się na nas gapić, a w szczególności skierował swój wzrok na mnie.

- To Pan Tazuna i będziecie go bronić, dopóki nie dojdziecie do Kraju Fal - powiedział spokojnie Trzeci

Stary cały czas gapił się na mnie, aż w końcu wybełkotał:

- Jeśli taka laska ma mnie chronić to nie mam co się martwić prawda, kotku?

Od razu się skrzywiłam i pokazałam palcem odruch wymiotny, co sprawiło, że reszta grupy zaczęła się śmiać, choć Kakashi'emu nie podobało się to za bardzo.

- Co się tak krzywisz dziewczynko, mam nadzieję, że będzie wszystko u mnie bezpieczne - mówiąc to złapał się w okolicy krocza i lekko pogłaskał

- Słucham?! - ruszyłam w stronę dziadka, ale ręka Kakashi'ego mnie zatrzymała

- Panie Tazuna, proszę uważać na słowa - powiedział Hokage

Mężczyzna kiwnął głową przepraszając.

****

Ruszyliśmy w podróż. Idąc leśną drogą przyglądałam się wszystkiemu, żeby w razie czego zauważyć jakieś niebezpieczeństwo. W pewnym momencie za nami pojawiło się dwóch ninja, przez co od razu wszyscy ustawili się do pozycji bojowej.

- Naruto! Sakura! Brońcie Tazune! - krzyknął Kakashi

Pierwszy zaatakował Sasuke, lecz szybko i mocno oberwał, przez co poleciał na parę metrów z całym impetem uderzając w pobliskie drzewo.

- Sasuke! - zawołałam go z przerażeniem

To wystarczyło by obudzić we mnie wszystkie moce przez, które byłam tak bardzo nienawidzona.

Dookoła zerwał się mocny wiatr, który zaczął targać moje ciemne włosy. Zielone oczy zmieniły się w czarny kolor, a wokół mnie powstał czerwonopomarańczowy ogień połączony z moją chakrą. Zebrałam chakre w obie dłonie po chwili ułożyłam odpowiedni układ.

Dłońmi wskazałam na wrogich ninja i z moich rąk wydostały się czerwonopomarańczowe pnącza, które w mgnieniu oka oplotły przeciwników tak, że nie mogli się ruszać. Pochłonęły ich ciała przez co powstały ogniste kokony.

Zacisnęłam ręce w pięści, dopóki nie było słychać łamania ich kości i przeraźliwego krzyku sprawionego przeogromnym bólem. Rozluźniłam dłonie i wszystko znikło, a moje oczy powróciły do wcześniejszego stanu. Z przeciwnika została tylko sterta jeszcze niespalonych kości, resztki ubrań i broni. Szybko podbiegłam do brata i chwyciłam za rękę.

- Wszystko dobrze?

- Ta 

Odwróciłam się i spojrzałam na grupę. Wszyscy nieruchomo stali nie wierząc w to co zobaczyli. Przechodząc obok, minęłam ich, lecz gdy oni nadal nie ruszali się rzekłam:

- Idziemy czy nie?

Wtem podbiegł do mnie Naruto i zaczął zasypywać komplementami.

- To było NIE-SA-MO-WITE!!!

Więzień dobra i zła | Kakashi x OC x Itachi | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz