ROZDZIAŁ 7

1K 79 30
                                    

Budząc się rano ujrzałam tuż przed swoją twarzą jego. Miałam położone dłonie na jego gołym torsie, a ramiona oplotły mnie tak mocno jakby bał się, że mnie straci. Zauważyłam, że maska została trochę przekrzywiona, więc postanowiłam ją zupełnie zdjąć. Zawsze mnie ciekawiło po co mu ona, czy naprawdę jest, aż tak brzydki, żeby ją nosić? Delikatnie i powoli ruszyłam dłonią w jej stronę cały czas patrząc się czy nie otwiera oczu. Serce biło mi jak szalone, bałam się, że w każdej chwili się obudzi i mnie przyłapie. Gdy moje palce weszły pod brzeg maski powoli zaczęłam ściągać ją w dół z uśmiechem na twarzy, gdyż zwycięstwo miałam w kieszeni.

-SanSan, co robisz? - powiedział zaspanym głosem

Podskoczyłam przestraszona i już chciałam szybko pociągnąć ją w dół, lecz złapał moje nadgarstki przytrzymując je w miejscu. Otworzył oczy. Było widać w nich, że trochę się zdenerwował więc wzięłam głęboki wdech i wyrwałam się z jego ucisku.

-Nie umiesz się bawić, Kakashi - odburknęłam i usiadłam na brzegu łóżka plecami do niego.

-Umiem się bawić, ale w lepsze gry - położył się obok mnie trzymając głowę przy moich udach. Spojrzałam na niego, a on poruszał energicznie brwiami śmiejąc się głupio.

-Ale ty jesteś głupi - postukałam palcem w jego czoło i wstałam jednak on mnie złapał za biodra i pociągnął do tyłu sprawiając, że upadłam na łóżko obok niego.

-Za szybko się obrażasz

- Nie obraziłam się

- Znowu taka jesteś...

- Jaka?

- Zimna, niedostępna. A wracając do naszej wczorajszej rozmowy

- Byłam zmęczona i nie wiedziałam co gadam - szybko mu przerwałam

Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony, a widok, który ujrzałam zaparł mi dech w piersi. Jeszcze czerwone słońce wyłaniało się zza oceanu. Światło zmieniało błękitny odcień wody w krwistoczerwony kolor. Otwarłam okno i od razu poczułam delikatny letni wiaterek uderzający w moją bladą twarz. Orzeźwiający zapach morza postawił mnie od razu na nogi. Usłyszałam jak Kakashi wstaje z łóżka i idzie w stronę łazienki. Zatrzymał się przed wejściem i powiedział

-Aż tak bardzo chcesz zobaczyć moją twarz?

Zdziwiło mnie to pytanie, ale postanowiłam skorzystać z okazji, bo druga może się już nie nadążyć.

-Tak, chce - obróciłam się w jego stronę dając ręce na moje biodra.

-To chodź - znikł za drzwiami łazienki, a ja szybko pobiegłam w tamtą stronę

Otworzyłam drzwi i ujrzałam go stojącego przed pralką nad, którą wisiało średniej wielkości lustro. Podeszłam do niego, a on chwycił mnie w pasie i posadził na niej. Oparłam się o ścianę tak, że przy mojej głowie było lustro.

-No czekam - powiedziałam pewnym głosem patrząc się na niego

-Spokojnie - zaśmiał się i chwycił kawałek maski.

Tak bardzo byłam podekscytowana, że nie zauważyłam jak zasłania mi drugą dłonią oczy.

-KAKASHI!! PUSZCZAJ MNIE!

-I co myślisz o mojej twarzy? Przystojny jestem prawda? - co drugie słowo śmiał się jak dziecko

Starałam się całymi siłami zdjąć jego dłoń z mojej twarzy, ale to nic nie dawało.

-TY KRETYNIE! TO NIE JEST ŚMIESZNE!

-O mój Boże jaki ja jestem wspaniały i przystojny. Też tak myślisz prawda San?

Więzień dobra i zła | Kakashi x OC x Itachi | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz