ROZDZIAŁ 11

848 75 30
                                    

KAKASHI POV

Przede mną stała bardzo i to bardzo skąpo ubrana różowowłosa dziewczyna mająca na sobie czarne lateksowe spodenki trochę dłuższe niż majtki, o których wolałbym nie myśleć, bo nie wiadomo czy je w ogóle ma. Spod tego ciuchu spodenko podobnego miała przyczepione czarne pasy do koronkowych pończoch kończących się na początku czerwonych szpilek na wysokim obcasie. Przeniosłem wzrok wyżej zauważając czarny gorset kończący się w połowie jej małych piersi upinając je bardzo mocno, żeby zdawały się być większe. Miała lekko rozchylone usta i wyraz twarzy pełen namiętności, a jej wzrok utknął na moim torsie. W jednej chwili przypomniało mi się, że nie założyłem z powrotem koszulki odkąd przyszła SanSan czego teraz bardzo żałowałem.

-Witaj sensei...- powiedziała zmysłowym głosem przejeżdżając paznokciem po mojej klatce piersiowej z góry kończąc na początku gumki od dresu lekko o nią zahaczając

SANSAN POV

Coś długo nie przychodził więc postanowiłam zobaczyć kto przyszedł, wstałam z łóżka i udałam się w stronę drzwi. Zauważyłam jak Kakashi stoi jak słup soli przy otwartych drzwiach nic nie mówiąc. Po cichu podeszłam do niego nawet nie patrząc kto przyszedł popatrzyłam na jego twarz mówiąc.

- Meh..co tak długo

Obróciłam twarz w stronę gościa i próbowałam pierwszy raz od dłuższego czasu powstrzymać się od śmiechu. Zrobiłam się cała czerwona od przytrzymanego powietrza, ale nie wytrzymałam i pękłam ze śmiechu. Śmiałam się tak głośno, że było mnie słychać w całym mieszkaniu, a nawet bloku. Złapałam się jedną ręką za bolący od śmiechu brzuch i skuliłam, a drugą ocierałam łzy rozbawienia. Sakura zrobiła się cała czerwona ze zdenerwowania i zażenowania całą sytuacją.

- Jejku gratulacje Sakura, pierwszy raz ktoś od dłuższego czasu mnie tak rozbawił

-Jeszcze się zemszczę SanSan - założyła ręce na piersi i odwróciła się w stronę schodów

-Powodzenia - trzasnęłam drzwiami i udałam się do kuchni po coś do picia

-To było trochę z twojej strony nie miłe - Kakashi usiadł przy stole biorąc butelkę wody i szklankę

- Słucham?! A co...może miałam ubrać buty i wyjść życząc wam miłej zabawy? - oparłam się o blat ze szklanką soku w dłoni patrząc się na krajobraz za oknem

-Nie... ale...dobra nie ważne - upił łyk wody

Odłożyłam szklankę z głośnym hukiem na szczęście jej nie zbijając.

-Idę do domu - odwróciłam się, ale Kakashi szybko znalazł się przede mną przyciskając mnie do blatu

-Jeszcze nie idź...- jego usta znajdujące się w tej chwili przy moim uchu drażniły je - zostań ze mną... - przez jego zmysłowy niski głos dreszcze przeszły przez linie wzdłuż kręgosłupa, a dodatkowym doznaniem było lekkie przygryzienie mojego płatka ucha wywołujące cichy jęk

Złapał mnie za biodra i podniósł do góry usadowując mnie na blacie, o który wcześniej się opierałam. Naparł na mnie jeszcze bardziej kładąc głowę na moim ramieniu gładząc dłońmi moje plecy.

-Nie bądź zła na mnie

-Nie jestem - westchnęłam - tylko ciekawi mnie, dlaczego od razu nie zamknąłeś drzwi tylko patrzyłeś się na nią jak na jakąś boginie

Przyłożył głowę do mojego czoła opierając się patrzył mi głęboko w oczy. Położyłam ręce na jego nagich ramionach łącząc dłonie za głową wśród włosów.

Więzień dobra i zła | Kakashi x OC x Itachi | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz