Rozdział 9

45 5 7
                                    

Od wyjścia tajemniczych 2 osób minęły 2 godziny. No i może 9 minut. A ja dalej leżałam na łóżku w pokoju gościnnym. Ale niedługo po tym wydarzeniu otworzyłam oczy i wpatrywałam się w sufit. Położyłam się zdrzemnąć i wszystko przemyśleć. teraz do przemyślenia było jeszcze więcej rzeczy, m.in: Kto to mówił? Po co to mówił? Dlaczego przy mnie? Czy rozmawiali o mnie? Ile usłyszałam? No i oczywiście - Co tak właściwie szeptali?!

Spojrzałam na telefon - na ekranie wyświetliły się 4 cyfry i dwukropek - 23:54 oraz mnóstwo powiadomień. W oczy rzuciły mi się szczególnie informacje o 50 nieodebranych połączeniach i 25 sms-ach. Wszystko od ciotki. - Lucy jej nie powiedziała? - zdziwiłam się. No cóż... może Zoe niedowierzała swojej córce? W każdym razie, nie miałam zamiaru dawać znaków życia. Nie chciałam wysłuchiwać kazań dłuższych i bardziej męczących jak w kościele, do którego raczej niechętnie chodziłam. I tylko na jakieś okazje...

Postanowiłam, że przebiorę się w pidżamę. Uznałam, że Nath i Dan zapewne już śpią i nie będę ich budzić szumem wody. - Wykąpię się rano. - zdecydowałam. Z walizki wyjęłam za dużą, luźną, białą koszulkę z napisem "Nirvana" i charakterystyczną buźką, oraz krótkie, czarne spodenki z materiału przypominającego dres. W skrócie - takie typowe spodenki od pidżamy.

Wzięłam strój i udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i zapaliłam światło. Przeprałam się w pidżamę, rozpuściłam włosy i je rozczesałam, zmyłam makijaż i przyjrzałam się sobie w lustrze. Wyglądałam całkiem nieźle, mimo, że zasnęłam z chemią na oczach - Może przeżyję. - pomyślałam i delikatnie uśmiechnęłam się do siebie. Szybko jednak zmieniłam mimikę twarzy. Szczerzę mówiąc nawet ładnie wyglądałam z uśmiechem. Można powiedzieć, że wręcz ślicznie. Jednak coś mnie blokowało. Czułam się... dziwnie.

Wyszłam z pomieszczenia, zgasiłam żarówkę i wślizgnęłam się do łóżka. Pogrzebałam trochę w internecie, ale po ok. godzinie postanowiłam iść spać. Tak też zrobiłam.

✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝

Otworzyłam oczy. Za oknem wschodziło słońce. Szybko odrzuciłam kołdrę i wstałam. Podeszłam do okna i przypatrywałam się pięknemu widokowi. Niebo miało śliczną, lawendowo-fiołkową barwę (media). Szybko odrzuciłam kołdrę i podeszłam do okna. Widok zapierał dech w piersiach. Dodatkowo góry z intensywnie zielonymi lasami dodawały uroku temu poranku. Nawet się nim zachwyciłam, chociaż bardzo rzadko mi się to zdarza.

Po mniej więcej 30 minutach postanowiłam wziąć tą kąpiel, którą początkowo miałam zamiar wziąć wczoraj, no ale okoliczności zmusiły mnie do przesunięcia tego cudownego, rutynowego rytuału na dzisiejszy ranek.

Zaczęłam poszukiwania w szafie idealnego stroju na dziś. Po prawie pięciu minutach znalazłam TO, czego szukałam, czyli taki oto outfit:

 Po prawie pięciu minutach znalazłam TO, czego szukałam, czyli taki oto outfit:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zabrałam przygotowane ubrania i weszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i wzięłam długą, relaksującą kąpiel...

Wyszłam z łazienki po 3 godzinach, w tym 2/3 tego czasu zajęła sama kąpiel i umycie włosów. Potem już tylko wytarcie się ręcznikiem, wysuszenie moich czarnych i aksamitnych włosów, założenie ciuchów, makijaż, dzisiaj wyjątkowo delikatny, tylko czarny eyeliner i maskara, a na koniec: wyjście z pomieszczenia.

Mroczna DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz