Rozdział 6

49 3 1
                                    

Zalecane puszczenie piosenki z mediów. Naprawdę piękna i oddająca charakter! :*

💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗

Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stała...

...Lucy, 25-letnia córka Zoe. Dziewczyna zmieniła się, odkąd ostatni raz ją widziałam: miała 175 cm wzrostu, jasną, lecz nie bladą cerę, duże, zielone oczy, zgrabną figurę i te swoje "słynne", turkusowe włosy. Pofarbowała je po wielu kłótniach z Zoe, w wieku 15 lat. Najpierw były one granatowe, potem czerwone, innym razem morskie, a następnie... Lucy się wyprowadziła i już się nie widziałyśmy. Ostatni raz widziałyśmy się na jej 18-tych urodzinach. A potem słuch o niej zaginął. Przynajmniej dla mnie, a miałam wtedy 9 lat. Po jakimś czasie przestałam smucić się, że jedyna osoba, która nie była konformistą w tym beznadziejnym mieście, wyjechała.

Teraz Lucy miała takie włosy:

Widać było, że dziewczyna zdziwiła się na mój widok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Widać było, że dziewczyna zdziwiła się na mój widok. Po chwili ciszy powiedziała nieśmiało:

- Hej Annie...

- Część Lucy.

- A... ty nie Byłaś w swoim pokoju? - spytała cicho.

- Nie... dlaczego tak myślałaś? - zdziwiłam się jeszcze bardziej.

- No... moja mama tak powiedziała...

- CO?! - teraz to już byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co powiedzieć. Jak to możliwe, że Zoe nie zauważyła mojej nieobecności? Po sekundzie rozległ się czyjś głos z salonu:

- Kochanie, wszystko ok?

- K-ktoo t-t-to j-jees-st? - zapytałam drżącymi głosem. Nim Lucy zdążyła odpowiedzieć rozległ się dźwięk kroków, a obok dziewczyny pojawił się jakiś facet.

Był minimalnie wyższy od mojej kuzynki, lekko opalony, z mocnymi rysami twarzy, brązowymi oczami i czarnymi włosami.

- Kto to jest? - spytał.

- Em... Jacob, to jest Annie, moja kuzynka i... - widać było, że Lucy jest zmieszana.

- Nathan. - przedstawił się mój towarzysz i podał dłoń, najpierw do dziewczyny, potem do chłopaka.

- Co tu robicie? - zapytałam "gości".

- Równie dobrze mógłbym zapytać o to ciebie... - powiedział Jacob. Widać, że mnie nie polubił. Tak chce grać? Proszę bardzo!

- Ja? Ależ ja tu mieszkam od 11 lat! Ty też? Bo jakoś nigdy cię nie widziałam... - odpowiedziałam z sztucznym, ironicznym i przesłodzonym uśmiechem.

- Ann... - Lucy próbowała załagodzić sytuację.

- Przyszłam tylko po swoje rzeczy.

- Jak to? - spytała kuzynka.

- Normalnie. Wyjeżdżam z Nathanem.

- A-al-l-le jak? G-gdzi-ie?...

- Jedziemy do...

- Glasgow. - dokończył za mnie chłopak. Popatrzyłam na niego dziwnie. Przecież mieliśmy przeprowadzić się do Leek. Ja już nic nie rozumiałam. Postanowiłam jednak grać w tą jego chorą grę:

- Właśnie.

- Uch... No dobra... - zaczęła dziewczyna, ale nie czekałam aż skończy: po prostu weszłam, przepychając się pomiędzy nią, a jej... chłopaka?

Nathan, jakby czytając mi w myślach ruszył w tym samym czasie co ja. Kiedy przebiłam już się przez Lucy i Jacoba, szybkim krokiem ruszyłam w kierunku schodów na piętro, a następnie do mojego pokoju.

Wszystko leżało tak, jak zostawiłam to w dniu uprowadzenia. Na początek postanowiłam odnaleźć moje walizki. Miałam je 3 - wszystkie tej samej firmy i o tych samych wymiarach: 50x80x15 centymetrów. Wszystkie były czarne. 2 miały dodatkowo wzorki - krwistoczerwone róże (1) i wiśnie (2).

Po wydobyciu walizek spod łóżka, podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i zaczęłam wrzucać byle jakie ubrania. Większość się zmieściła. Kilka musiałam zostawić, No ale jakoś nie żałuję, że zostawiam tu te wszystkie sukienki i spódnice.

Potem przyszła kolej na kosmetyki. Zawsze otrzymałam je w kosmetyczce, więc nie było problemu ze znalezieniem eyelinera albo maskary.

Na koniec do walizek wrzuciłam elektronikę, książki, pamiątki i inne ważne dla mnie pierdoły.

Zamknęłam walizki. Nathan uparł się, że dwie weźmie. Po krótkiej walce dałam za wygraną i zniosłam 1.

Tuż przed wyjście rozejrzałam się ostatni raz po pomieszczeniu i wyszłam zamykając drzwi. W salonie Lucy patrzyła na mnie smutno, zaś ten jej chłopak... podejrzliwie. Cieszyłam się, że już go nigdy nie zobaczę. Och, w jakim ja byłam błędzie!

Nathan schował walizki do bagażnika. Jakimś cudem się zmieściły. Wsiedliśmy. Po chwili chłopak powiedział:

- Czeka nas długa droga...

- Domyśliłam się, że nie jedziemy do sąsiedniego miasta. - odparłam z sarkazmem. Nastolatek westchnął, po czym bez niepotrzebnego komentarza mojej jakże oryginalnej odpowiedzi [sarkazm] ruszył. Ja włożyłam słuchawki do uszu, puściłam muzykę bardzo głośno i zatopiłam się w niej...

"... I'm all alone. Isn't someone missing me?..."

💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗

Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki i beznadziejny, ale w połowie opuściła mnie wena. :'C

Kolejny postaram się dodać za kilka dni, ale nie wiem kiedy dokładnie.

Powodzenia w życiu!

Amy 💖

Mroczna DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz