Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jakimś dziwnym miejscu: był to biały pokój bez okien, z drzwiami obitymi białą gąbką, tak samo zresztą ściany i podłoga. Dobrze znałam takie miejsce z horrorów - była to izolatka w psychiatryku. Sama byłam ubrana w szpitalną koszulę, a moje włosy były w nieładzie. Bardziej czułam to, niż widziałam. Prawdopodobnie wyglądałam teraz jak Samara Morgan. Ech... Zaczynałam tracić poczucie czasu. Jak dla mnie mogło minąć zarówno 10 minut, jak i 10 godzin...
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanęła... Lucy?! Tak, to na pewno ona! Ubrana była w typowy strój pielęgniarki, a na rękach trzymała tacę z 2 kubeczkami.
- Czas zażyć swoje lekarstwo! - powiedziała głosem bez wyrazu. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Wyglądała jak jakiś robot!
Dziewczyna podeszła do mnie podała mi styropianowe kubki z tacy. W jednym znajdowały się pigułki, a w drugim woda. Spojrzałam zdezorientowana na Lucy. A wtedy ona się na mnie rzuciła...
✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝
Obudziłam się przerażona. Szybko odblokowałam telefon. Nie... Nie, nie, nie, nie! To nie może być prawda! Przełknęłam ślinę. Na moim iPhonie widniała data 1 października... - Boże, to się nie stanie... prawda? - myślałam. Nie wiem dlaczego, ale miałam przeczucie, że muszę zasnąć. I dowiedzieć się, co będzie dalej. Co się stanie po zamachu mojej kuzynki na mnie...
✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝
...zaczynało mi brakować powietrza. Oznaczało to, że Lu mnie dusi. Jeszcze chwilka i bym umarła we śnie, kiedy usłyszałam głos za plecami kuzynki:
- Jeszcze nie teraz Lucy. Poczekamy, może jeszcze nam się przyda... - Co on tu kurwa robi?! Chciałam coś powiedzieć, ale gardło miałam zmiażdżone i wydobył się z niego jakiś dziwny skrzek.
- Ojej... mała Carrie chce coś powiedzieć? - że co?! Jaka Carrie, jestem Annie!
- J...aaaa... jjjjjjjeeee.....steeemm... Aaaa....n...nnnn.....n....i..iiii.....eeeeee....!
- Carrie, nie podawaj się za moją zmarłą kuzynkę. Skąd ty w ogóle o niej wiesz?! - po tych słowach w oczach Lucy zauważyłam łzy. Teraz przypominała człowieka. Dalej mi9 coś tu nie pasowało, ale zaczynałam mieć teorie i była ona zarówno logiczna jak i... przerażająca...
- Zostawmy ją Lucy. Jak wreście skończy z tymi kłamstwami i przyzna wreście, że jest sobą, to dopiero z nią pogadamy... - powiedział Jacob. Ten, który ocalił mnie przed uduszeniem przez własną siostrę... kuzynkę znaczy się... chwila... dlaczego pomyślałam, że Lu to moja siostra... zaraz, zaraz... zaczęłam przyglądać się sobie. Wyglądałam inaczej niż ja. Miałam najwyżej 10 lat i falowane, blond włosy. Swojej twarzy nie widziałam, lecz mogłam wyczuć, że mam inne rysy twarzy. Czy ja... przeszłam reinkarnację... Nie... raczej wygląda na to, że opętałam tą dziewczynkę... znaczy się Carrie... czyli siebie... Ugh... Co się dzieje?!
Dopiero po chwili zauważyłam, że drzwi znowu są zamknięte, a ja zostałam sama w pokoju. Spróbowałam skupić się na swoich wspomnieniach. Nie miałam zamiaru tkwić w tej izolatce ani jednej zbędnej chwili! Zwłaszcza, że byłam dziesięciolatką, a dziesięciolatki nie lubią być zamknięte i same, a już na pewno nie marzą o siedzeniu w domu wariatów.
✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝ ✝
Po (chyba) 3 godzinach potrafiłam opisać życie Carrie... znaczy się swoje... Nie ważne. W każdym razie wiedziałam już, że nazywam się Carrieta Owl, mam 9 lat, urodziny obchodzę 1 lutego i mamy rok... 2025?! Że co?! Przez chwilę musiałam przemyśleć wszystko. No ale to ma sens...
CZYTASZ
Mroczna Dusza
Paranormal" - Człowieku nie znam cię! Odsuń się! Jest coś takiego jak "strefa prywatności"!!! - Muszę cię rozczarować, ale nie jestem człowiekiem. - Jak to...? Nie. To nie możliwe. Ty... - A jednak. - Skąd wiesz co... - Bo jestem taki jak ty. Jesteśmy tym sam...