Przede mną stoi przepiękna brunetka o ostrych, egzotycznych rysach twarzy. Jej uśmiech powola na kolana, a burgurdynowa kreacja, opinająca jej ciało, tylko podkreśla jej figurę modelki.
-Och, Shay! - rzucam się na nią i mocno ją ściskam - Tak się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą też! Nie spodziewałam się, że cię tu zobaczę!
Shay była klientką mojej cioci i właśnie tak się poznałyśmy. Była zabawna i pełna życia. Trochę przypominała mi damską wersję Nasha. Pracowała jako modelka i często była po prostu zajęta, dlatego od dawna nie miałyśmy kontaktu, chociaż bardzo się zaprzyjaźniłyśmy.
-Wyglądasz przepięknie - dotyka moich loków i nawija go sobie na palec - Pasujesz tutaj lepiej niż twoja ciocia, ale nie mów jej tego.
Chichoczę i kręcę głową:-Tylko ją tu reprezentuję, nie przyzwyczaj się.
-Słyszałam, że miała wypadek - poważnieje dziewczyna, a w jej oczach pojawia się błysk niepokoju. - Wszystko z nią okey?
-Tak - potwierdzam - Jednak nie dość, żeby tu się pojawić.-Jestem pewna, że godnie ją będziesz reprezentować - uśmiecha się szczerze - Choć, przedstawię cię paru znajomym.
Okazuje się, że Shay mówiąc "znajomi" miała na myśli bogatych, wpływowych ludzi, którzy zachowywali się względem mnie, jakbym sama do nich należała. Czułam się jak... gwiazda.
Pewność i duma wypełniły mnie całą swoją siłą i sprawiły, że prawie z każdym zamieniłam chociaż słówko. Przyjmowałam z uśmiechem pozdrowienia i życzenia powrotu do zdrowia dla cioci Britt, dziękując w jej imieniu.
Podobało mi się bycie w centrum uwagi.
Do czasu, kiedy nie przysiadł się do mnie pewien znajomy mężczyzna,gdy właśnie siedziałam przy barze i kosztowałam drinka.
-Witaj, Mirando - słyszę jego aksamitny głos, aż mnie przechodzą dreszcze. Gapię się na niego bez słowa, jakby uciekło mi język - Pamiętasz mnie jeszcze?
Takich facetów się raczej nie zapomina.
Tony, przyjaciel mamy Justina, którego poznałam na pamiętnym obiedzie w ich domu ubrany jest w białą koszulę i grafitowe spodnie od garnituru. Trzy pierwsze guziki koszuli są rozpięte, sprawiając że wygląda seksownie.
Robi wrażenie. Dojrzały, przystojny mężczyzna w dodatku obecnie dotrzymujący mi towarzystwa. Jednak w głowie nadal słyszę ostrzegawcze słowa Justina i jego przerażenie w oczach, gdy zobaczył że Tony się mną interesuje.
Staram się trzymać na dystans od atrakcyjnego mężczyzny.
-Nie zapomniałam cię - mówię, patrząc się prosto przed siebie, a nie na niego.
-Ale nie zadzwoniłaś - wyrzuca urażony.
-Wyrzuciłam twoją wizytówkę - kłamię. Nadal leży u mnie na komodzie, ale o tym nie musi wiedzieć - Nie jestem zainteresowana.
Mówię to chłodno i z wyraźnym dystansem. Tony milczy, aż w końcu parska gorzkim śmiechem. Zaskakuje mnie jak perlisty jest jego głos, gdy to robi.
-A więc Justin?
Zaskakuje mnie do tego stopnia, że tracę pewność i gwałtownie na niego spoglądam.
-Co Justin? - pytam. - Co on ma z tym wspólnego?
-Och, to ty odpowiedz mi na to pytanie.
Mrużę oczy i kręcę głową.
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfiction☞Druga część "Nie działasz na mnie, Justin" Mija rok odkąd Miranda Evans poznała Justina Biebera, sławnego na całym świecie piosenkarza. Wydaje jej się, że teraz jest szczęśliwa. Tu w Baltimore razem z nowymi przyjaciółmi i szaloną, zdobywającą sła...