8. ■Poznaj Tony'ego■

5.8K 320 31
                                    

Nie czekam na niczyją reakcję i po prostu wychodzę z salonu. Opuszczam dom i kiedy jestem już na świeżym powietrzu biorę głęboki oddech.

-Cholera - mamroczę pod nosem.

Wiedziałam, że to spotkanie będzie dla mnie koszmarem. Mam ochotę zabić Justina. Mam ochotę wybiec z tego cholernego pałacu. Mam ochotę na wiele rzeczy, ale ze względu na ciocię ich nie zrobię.

Idę wzdłuż basenu i siadam na jednym z leżaków. Przyciągam do piersi kolana i zwijam się w kulkę.

Zamykam oczy i przez chwilę uspokajam się w ciszy i spokoju, czując na skórze delikatny wodne powietrze, bijące od basenu.

Kiedy otwieram oczy nie jestem już sama. Leżak obok mnie jest zajęty i para czekoladowych obserwuje mnie uważnie.

-Wynoś się stąd - warczę ostrzegawczo, ale od razu żałuję. Przecież to jego dom i nie mogę go stąd wygonić - Zostaw mnie - poprawiam się.

-Twoja ciocia kazała mi sprawdzić, czy wszystko z tobą jest ok - wyjaśnia z lekkim uśmiechem.

-Och, możesz jej przekazać, że zajebiście ok - cmokam z sarkazmem.

Justin nie odpowiada tylko kładzie się na leżaku i wyciąga nogi do przodu.

Zauważam w jego ręce papieros i po chwili chłopak sięga do kieszeni po zapalniczkę. Zapala go i zaciąga się dymem. Czuję nieprzyjemny zapach i dym zaczyna mnie powoli dusić.

Orientuję się, że pierwszy raz pali przy mnie.

-Wiesz, że to śmierć? - pytam zniesmaczona.

-Martwisz się o mnie? - rzuca mi długie spojrzenie.

Gwałtownie się rumienię. Justin śmieje się cicho, widząc moją reakcję.

-To miłe - stwierdza.

-Nie martwię się - przewracam oczami - Po prostu sprawdzam, czy zdajesz sobie z tego sprawę.

-Och, no tak to wielka różnica, masz rację - rzuca rozbawiony.

Mało brakuje bym się rzuciła i wydrapała mu oczy.

Zaczynam kaszleć, bo Justin dmucha dymem prosto w moją twarz.

-Nie przesadzaj - kręci głową udając, że nic nie zrobił.

Ukrywam twarz w dłoniach. Mam tak go dość, że z oczu zaczynają lecieć mi łzy. Chcę stąd uciec, ale nie mogę. Szybko ocieram policzki, by uniknąć pytań, ale mi się nie udaje, bo Justin łapie mnie za nadgarstek i pochyla się nad moją twarzą:

-Płaczesz? - pyta ze zmarszczonym czołem.

-Daj mi spokój - mamroczę cicho.

-Miranda - wzdrygam się, kiedy czule dotyka mojego policzka - To przeze mnie?

-Tak! Zadowolony jesteś z siebie?! - krzyczę, bo nerwy mi puszczają. - Zmuszam się do siedzenia z tobą w jednym pomieszczeniu, tylko i wyłącznie dla cioci! Jest szczęśliwa, że może pracować dla takiego palanta jak ty! Muszę cię znosić, ale ty jeszcze to utrudniasz! Nie wiem, sprawia ci radość, jak wytrącasz mnie z równowagi? Stajesz się szczęśliwszy?

-Nie, jesteś po prostu seksowna, kiedy się wkurzasz - uśmiecha się bezczelnie.

Otwieram buzię zszokowana, jak wielki ten chłopak ma tupet.

-Żartowałem - mówi po chwili i wyraz jego twarzy staje się bardziej poważny. - Przepraszam.

-Nie przepraszaj, odczep się i daj mi święty spokój - wzdycham.

Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz