POV:Justin
Nie mogę przestać się szczerzyć, kiedy równo 6:00 rano jestem pod domem Mirandy.
Nie byliśmy umówieni na konkretną godzinę, więc tym lepiej dla mnie. Moja słodka blondyneczka będzie zdrowo wkurzona moim widokiem tu tak wcześnie.
Bez żadnych oporów wciskam dźwięk dzwonka, prawdopodobnie budząc cały dom.
Ale ze mnie diabeł wcielony.
Mijają długie minuty ciszy, więc ponawiam próbę wcisnięcia dzwonka.
-Już idę. Cholera, tyle razy mówiłam tym kurierom, żeby zostawili przesyłki pod drzwiami, a nie się dobijali jak wściekłe zwierzęta - słyszę zza drzwi, a następnie rozlega charakterystyczny dźwięk otwierania zamka.
PO chwili drzwi stają otworem, a w nich zaspana Britt w szlafroku nocnym.
-Justin? - rozszerza oczy w szoku.
Raczej pan szef.-To ja - obdarzam ją jak najbardziej uroczym uśmiechem.
-Co ty tu robisz tak wcześnie? - pyta.Czas na bycie szczerym do bólu.
-Zabieram twoją siostrzenicę na randkę.
Mija sekunda.
Dwie.
Trzy.
-Wiedziałam, że was coś łączy! - piszczy nagle i radośnie klaszcze w dłonie. Przypomina mi wesołą fokę. - A ta skubanica nie chciała mi nawet słowa powiedzieć. Wchodź, Justin.
Prawie wybucham śmiechem na jej słowa, ale ostatecznie się powstrzymuję. Korzystam z jej zaproszenia i przekraczam próg jej domu.
Prowadzi mnie do kuchni, a ja bez zaproszenia siadam na jednym ze stołków przy szklanym stole.
-Miranda jeszcze śpi, chyba zapomniała o waszej randce - marszczy brwi Britt - To do niej podobne. Nawet dzwonek do drzwi ją nie obudzi. Ma sen jak niedźwiedź.
-Och, nie - kręcę głową z delikatnym uśmiechem - Poprosiła mnie, żebym przyszedł i ją obudził - kłamię cholernie zadowolony z siebie.
Britt patrzy na mnie, jakbym równie dobrze powiedział że przeszedłem ją zamordować.
-Miranda tak powiedziała? - dziwi się. Kiwam głową, wpędzając ją w jeszcze większy szok. - Okaaay... To idź ją obudź, a ja zrobię kawę.
Uśmiecham się zadowolony i wstaję, by ruszyć na górę. Pokonuję schody w oka mgnieniu i szybko znajduję się przy drzwiach pokoju Mirandy. Otwieram je po cichu i wchodzę do środka.
Blondynka leży na łóżku bez ruchu. Ma naprawdę mocny sen, to widać. Kołdra zsunęła jej się do brzucha, odkrywając koszulkę na ramiączka i obojczyki.
Głowę ma przekręconą na lewą stronę,a jej blond kosmyki są porozrzucane po całej poduszce.
Wygląda prawie jak nie żywa.
Podchodzę do niej i siadam na wolnej części łóżka. Pochylam się i nie mogę powstrzymać się od muśnięcia jej odkrytej szyi.
Okazuje się że nie ma aż tak mocnego snu, bo mruczy zadowolona. Oczy ma ciągle zamknięte.
Zachęcony jej reakcją powtarzam czynność tym razem przedłużając, zamieniając pocałunek w ssanie.
Noga Mirandy drga, a ciało się wygina. Wędruję mokrymi pocałunkami wzdłuż jej obojczyków. Powoli przenoszę się na jej dekolt, delikatnie odchylając koszulkę.
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfiction☞Druga część "Nie działasz na mnie, Justin" Mija rok odkąd Miranda Evans poznała Justina Biebera, sławnego na całym świecie piosenkarza. Wydaje jej się, że teraz jest szczęśliwa. Tu w Baltimore razem z nowymi przyjaciółmi i szaloną, zdobywającą sła...