POV: Justin
-Nie może pan tak po prostu wejść! - słyszę na powitanie, kiedy bez żadnych zahamowań wraczam do Morves Agency.
-A co trzeba mieć specjalne zaproszenie? - krzyczę wzburzony w stronę sekretarki. Kobieta cofa się, przestraszona moją wściekłością.
-Wezwę ochronę - ostrzega mnie.
-To sobie wezwij - macham lekceważąco ręką i idę w głąb budynku, zostawiając ją z tyłu.
-Tony! - wrzeszcze, a mój ryk odbija się od ścian korytarza. - Wyłaź, ty sukinsynu!
Drę się na całego, ogarnięty furią. Wiem, że to niezbyt przemyślane, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi.
-Bieber? - słyszę i podążam wzrokiem za dźwiękiem głosu.
No i jest: ta fałszywa morda.
Zanim Tony zdąży mrugnąć, jestem przy nim i gwałtownie łapię go za koszulkę, przyciskając do ściany.
-Gdzie ona jest?! - syczę.
Jeszcze bardziej wkurwia mnie fakt, że on jest spokojny i posyła mi swój arogancki uśmiech:
-Ale kto?
-Nie udawaj kurwa głupiego - warczę.
-Szukasz dziewczyny? - pyta, a ja jestem na skraju by z całej siły go uderzyć.
-Posłuchaj mnie, bo drugi raz nie będę powtarzać - mówię cedząc wyraźnie każde słowo - Nazywam się Justin Bieber i wystarczy żebym kiwnął palcem, aby zniszczyć twój wizerunek i wszystko, co twoim zdaniem jest pracą. Rozumiesz? Więc radzę ci zostawić Mirandę w spokoju. Spróbuj tylko na nią spojrzeć albo wymówić jej imię.
-Nie ma jej tu - patrzy na mnie pewnym siebie spojrzeniem.
Puszczam go z wściekłym rykiem i odwracam się do niego plecami, kierując się do wyjścia.
-Chcę tylko jej dobra! - słyszę jeszcze Tony'ego - Dzięki mnie będzie sławna nie tylko poprzez ciebie!
-A ja chcę, żebyś się od niej odpieprzył! - wrzeszczę i wtedy już odwracam się na dobre i zostawiam go w spokoju. Kierując się do wyjścia spotykam ochroniarzy, którzy patrzą na mnie bystrym spojrzeniem.
-Już wychodzę - rzucam w ich stronę.
Czuję jak mnóstwo emocji naraz kumuluje się w moim wnętrzu. Mam ochotę wrzeszczeć.
Idąc do samochodu jeszcze raz próbuję dodzwonić się do Mirandy.
-Halo? - odzywa się nagle, a ja wciągam ze świstem powietrze.
-Gdzie jesteś? - nawet nie próbuję ukryć swojego ostrego tonu.
-Właśnie wchodzę do domu - odpowiada - A ty?
-Szukam cię.
Zapada chwila ciszy, która dla mnie trwa zdecydowanie zbyt długo.
-Czemu?
-Bo się martwiłem, Miranda do cholery! - irytuję się - Czemu do niego poszłaś?!
-Skąd ty..
-Nic nie mów - przerywam jej - Pogadamy, jak już u ciebie będę.
***
-Nie przyjęłam jego propozycji - nie jestem pewien, czy to jest to, co chcę usłyszeć, kiedy siadam na przeciwko Mirandy i żądam wyjaśnień.
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfiction☞Druga część "Nie działasz na mnie, Justin" Mija rok odkąd Miranda Evans poznała Justina Biebera, sławnego na całym świecie piosenkarza. Wydaje jej się, że teraz jest szczęśliwa. Tu w Baltimore razem z nowymi przyjaciółmi i szaloną, zdobywającą sła...