22. ■Taki mój urok■

5.2K 272 9
                                    

POV: Justin

-Nie może pan tak po prostu wejść! - słyszę na powitanie, kiedy bez żadnych zahamowań wraczam do Morves Agency.

-A co trzeba mieć specjalne zaproszenie? - krzyczę wzburzony w stronę sekretarki. Kobieta cofa się, przestraszona moją wściekłością.

-Wezwę ochronę - ostrzega mnie.

-To sobie wezwij - macham lekceważąco ręką i idę w głąb budynku, zostawiając ją z tyłu.

-Tony! - wrzeszcze, a mój ryk odbija się od ścian korytarza. - Wyłaź, ty sukinsynu!

Drę się na całego, ogarnięty furią. Wiem, że to niezbyt przemyślane, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi.

-Bieber? - słyszę i podążam wzrokiem za dźwiękiem głosu.

No i jest: ta fałszywa morda.

Zanim Tony zdąży mrugnąć, jestem przy nim i gwałtownie łapię go za koszulkę, przyciskając do ściany.

-Gdzie ona jest?! - syczę.

Jeszcze bardziej wkurwia mnie fakt, że on jest spokojny i posyła mi swój arogancki uśmiech:

-Ale kto?

-Nie udawaj kurwa głupiego - warczę.

-Szukasz dziewczyny? - pyta, a ja jestem na skraju by z całej siły go uderzyć.

-Posłuchaj mnie, bo drugi raz nie będę powtarzać - mówię cedząc wyraźnie każde słowo - Nazywam się Justin Bieber i wystarczy żebym kiwnął palcem, aby zniszczyć twój wizerunek i wszystko, co twoim zdaniem jest pracą. Rozumiesz? Więc radzę ci zostawić Mirandę w spokoju. Spróbuj tylko na nią spojrzeć albo wymówić jej imię.

-Nie ma jej tu - patrzy na mnie pewnym siebie spojrzeniem.

Puszczam go z wściekłym rykiem i odwracam się do niego plecami, kierując się do wyjścia.

-Chcę tylko jej dobra! - słyszę jeszcze Tony'ego - Dzięki mnie będzie sławna nie tylko poprzez ciebie!

-A ja chcę, żebyś się od niej odpieprzył! - wrzeszczę i wtedy już odwracam się na dobre i zostawiam go w spokoju. Kierując się do wyjścia spotykam ochroniarzy, którzy patrzą na mnie bystrym spojrzeniem.

-Już wychodzę - rzucam w ich stronę.

Czuję jak mnóstwo emocji naraz kumuluje się w moim wnętrzu. Mam ochotę wrzeszczeć.

Idąc do samochodu jeszcze raz próbuję dodzwonić się do Mirandy.

-Halo? - odzywa się nagle, a ja wciągam ze świstem powietrze.

-Gdzie jesteś? - nawet nie próbuję ukryć swojego ostrego tonu.

-Właśnie wchodzę do domu - odpowiada - A ty?

-Szukam cię.

Zapada chwila ciszy, która dla mnie trwa zdecydowanie zbyt długo.

-Czemu?

-Bo się martwiłem, Miranda do cholery! - irytuję się - Czemu do niego poszłaś?!

-Skąd ty..

-Nic nie mów - przerywam jej - Pogadamy, jak już u ciebie będę.

***

-Nie przyjęłam jego propozycji - nie jestem pewien, czy to jest to, co chcę usłyszeć, kiedy siadam na przeciwko Mirandy i żądam wyjaśnień.

Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz