Gdy tylko wróciłem do mieszkania pierwszą rzeczą, jaką wykonałem, było rzucenie się plackiem na łóżko, które głośno zaskrzypiało pod moim ciężarem. Kolejna rzecz, która uświadomiła mi jaki ten dzień jest beznadziejny.
Chrzanić to.
Westchnąłem głośno, to chyba jednak zaraźliwie, i dopiero wtedy dotarło do mnie, że mieszkanie jest puste.
— Eleanor?! — krzyknąłem, trochę bezmyślnie.
Odpowiedziała mi cisza.
Jakby moja narzeczona mogła nagle wyskoczyć z szafy. Inteligentnie Louisie Tomlinsonie znany prawniku. Inteligentnie...
Na stoliku w kuchni znalazłem karteczkę, na której to Eleanor napisała swoim starannym pismem, że dostała nagle wezwanie do pracy i musiała wyjść. Obiad zostawiła mi do odgrzania w lodówce.Jak zwykle.
To u nas żadna nowość. Co rusz, któreś z nas albo zostawało po godzinach, albo musiało nagle wracać do pracy. Oboje nie mieliśmy łatwo. Ja byłem prawnikiem, a El pracowała w dużej korporacji, która swoją drogą często korzystała z naszych usług. Takie już jest życie zapracowanych ludzi w dwudziestym pierwszym wieku. Nic tylko praca, praca i praca. Nie ma czasu na żadne czułości. Liczy się tylko to, aby cyferki na koncie się powielały, a nie kurczyły.
Wyjąłem z lodówki soupe au pistou oraz ratatouille. Tradycyjna francuska kuchnia. Za to właśnie kocham moją narzeczoną. W przeciwieństwie do mnie potrafi gotować. Ja w tym związku mam za to talent do spartaczenia nawet najprostszej kanapki.Bo to masło było za twarde, okej?!
Włożyłem najpierw zupę, a potem warzywa do mikrofali i o dziwo nic nie zostało spalone, ani nie wybuchło. Brawa dla mnie!
Po szybkim obiedzie, w którego to trakcie wciąż czytałem faks od niejakiego Desmona Stylesa*.30 czerwca 2016 roku
Sz. P. Louis Tomlinson,
Nazywam się Desmon Styles i zwracam się do Pana z gorącą prośbą o reprezentowanie mojego syna Harolda podczas jego rozprawy w tutejszym sądzie. Wiem z wielu źródeł, że jest Pan świetnym prawnikiem. Zdaję sobie sprawę, że podróż do Pikardii nie jest spełnieniem marzeń, doskonale zdajemy sobie sprawę, co o nas mówicie, ale jestem skłonny zapłacić każdą cenę za pomoc mojemu pierworodnemu. Narobił on sobie paru problemów z tutejszą władzą, i nie mówię, że nie jest winny, ale może udało by się Panu, Panie Tomlinson, ułagodzić jego wyrok. Nie chcę, żeby szedł do więzienia. Nie mam nikogo innego. Kto odziedziczy po mnie rodzinną firmę?! Liczę na pańską pomoc. Oto kwota jaką mogę panu zaoferować na ten moment: €€€
Trzeba przyznać facet, miał dar przekonywania. Nawet na południowym wybrzeżu trzeba było mieć farta, aby znaleźć klienta, który zaoferuje więcej niż pięćset euro. A to proszę, taka ładna sumka.
Obok daty znajdowała się pieczątka, a raczej jej skserowana kopia, poczty w Bergues.
Pieniądze kusiły, nie ma czego ukrywać, ale... to Bergues! Znajduje się ono na samej północy kraju. Na krańcu świata. Ci ludzie i ich dziwny dialekt, który nazywają ch'timi*. Poza tym wszyscy wiedzą jaki, tam panuje klimat, zimą temperatury osiągają wręcz syberyjskie rekordy, zaś latem... no cóż, nigdy nie ma więcej niż zero stopni Celsjusza. Co za szajs.
Usłyszałem przekręcany klucz w drzwiach, więc gorączkowo szukałem kryjówki, gdzie mogłem schować list. Nie mogę jej o tym powiedzieć. Nie od razu.
— O, hej Lou, nie wiedziałam, że już wróciłeś — powiedziała szatynka, rzucając swoje klucze na półkę z książkami — zwykle siedzisz do siedemnastej, albo i dłużej.
— A no widzisz jestem tutaj — odparłem z założonymi nogami.
Chciałem wyglądać naturalnie, ale mój uśmiech, bardzo szczery rzecz jasna, najwidoczniej mnie zdradził. A może chodziło o zbyt wesoły ton głosu?
— Coś znowu nabroił? — zapytała z podejrzliwym wyrazem twarzy, stając nade mną i zakładając rękę na rękę.Matko Przenajświętsza! Jak ta kobieta dobrze mnie zna!
— Ja? — Rozglądnąłem się wokoło, niby szukając innego winowajcy. — Dzisiaj jeszcze nic! — Uniosłem ręce w obronnym geście.
Westchnęła. Matko Boska, co dzisiaj wszyscy mają z tym wzdychaniem? Jakaś epidemia, czy jaka cholera?
— Powiedzmy, że ci wierzę, chociaż oboje dobrze wiemy, że coś ukrywasz i ja dowiem się co.Kocham tę kobietę. Daje wam słowo, że ją kocham!
Wstałem z fotela i jak gdyby nigdy nic, przytuliłem moją wybrankę. Czułem, że jest zdziwiona. W sumie to ją rozumiem, od dłuższego czasu ograniczaliśmy nasze czułości do minimalnego minimum. Czy to w ogóle ma sens? Pilnowałem, aby, złożony na cztery, papier nie wypadł mi przypadkiem z tylnej kieszeni dżinsów.
— Och skarbie, nie wiem, dlaczego zawsze uważasz, że muszę coś kombinować... — Odsunąłem się na odległość ramienia.
— Bo tak jest — przerwała mi, ale ja z ledwością powstrzymałem się od przewrócenia oczami.
Może jestem ofiarą losu, ale tylko w domu. Gdybym swoje niszczycielskie zdolności przełożył na pracę... prowadziłbym buldożer, a nie kancelarię prawniczą. Ha, to było dobre Tomlinson, dobre.
— Tak czy inaczej — kontynuowałem — ja naprawdę dzisiaj jestem czysty jak woda.
— Byleby nie ta z kałuży pod naszym domem — Podsumowała, kierując się w stronę kuchni — à propos prawie dzisiaj w nią wlazłam, jak wysiadałam za samochodu. Nienawidzę deszczu!
Poczułem ulgę, gdy sama zmieniła temat.
Wiem, że powinienem jej powiedzieć o pracy, ale... no właśnie. Nie mam pojęcia, jak zareaguje na wieść, że dostałem horrendalnie wysoko płatną propozycję w Bergues. Ona, tak jak pozostali południowcy, w tym ja, uważali tamte okolice za zupełną dziurę większą niż Rów Mariański. A to chyba coś znaczy. Pieniądze, pieniędzmi, ale tutaj mówimy też o mnie. Rozprawa syna pana Styles'a ma odbyć się za ponad trzy tygodnie, a biorąc pod uwagę okoliczności oraz fakt, że nie znam dokładnej sytuacji chłopaka, powinienem tam być najpóźniej w przyszłym tygodniu.
Jasny gwint. Dwa tygodnie w Bergues. To spełnienie moich najskrytszych marzeń. Przecież Pikardia to znacznie atrakcyjniejszy region niż Prowansja, Dolina Loary, Alzacja, czy Burgundia. Każdy francuz marzy o egzotycznych wakacjach w tym miejscu.Merde!
Jednak te pieniądze. Muszę się porządnie zastanowić nad ofertą. Mam mało czasu. Bertrand dał mi specjalnie wolne, abym zdążył dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw.
Na ten moment miałem w głowie całą listę przeciw ale było jedno znaczące za. Kasa. To na niej opiera się dzisiejszy rynek. Zresztą, kto nie lubi sobie zarobić? Nawet te wielkie organizacje non-profit zarabiają. I niech nie mówią, że nie. Jestem prawnikiem, wiem takie rzeczy.Skup się Louis!
Pikardia, Prowansja, Pikardia, Prowansja. Pieniądze, odmrożenie palców.
Miałem ochotę krzyczeć z frustracji. Wybór zdaje się prosty. Lepiej mieć wszystkie dwadzieścia palców... ale ja jestem cholernym materialistą i chcę kasę. Fichu. Chyba muszę odpocząć.
— Jakby co, będę w pokoju! — krzyknąłem do Eleanor, która odgrzewała swoją porcję obiadową.
Zerknęła na mnie, ale nic nie powiedziała. Uwielbiam ją.
Zmęczony dzisiejszym dniem, opadłem na dwuosobowe łóżko, które, jak łatwo można się domyślić, dzieliłem z moją narzeczoną. Zamknąłem oczy i usypiany tykaniem zegara oraz poruszającą się po mieszkaniu Eleanor, usnąłem.--------------------
Reaktywacja rozpoczęta. Najbliższe rozdziały będą pojawiać się w środy i postaram się wtenczas napisać kolejne, bo na razie mam chyba do 5.

CZYTASZ
Północny Wiatr | L.S || PRZERWANE
FanfictionLouis Tomlinson jest młodym, dobrze prosperującym francuskim prawnikiem. Pewnego dnia dostaje lukratywną ofertę obrony syna szewca. Wszystko byłoby cudowne - szansa na duży zarobek w krótkim czasie, kolejna wygrana sprawa doCV - gdyby nie jeden, mal...