Chapiter 3 ~ Silence et problèmes ~

166 18 2
                                    

Dzienne opóźnienie, ale to tylko i wyłącznie wina mojego zapominalstwa ;-; W rekompensacie, kolejny rozdział pojawi się w przyszły wtorek.

--------------------------------------------------

Eleanor nie była zbyt zadowolona puentą mojego wywodu.Jako prawnik posiadałem, kolokwialnie rzecz ujmując, gadane, ale przyznam, że w tamtym momencie miałem nie lada problem z wytłumaczeniem jej sytuacji, w której się znalazłem.
Wiedziałem, że nie mogę liczyć z jej strony na obiektywną opinię. Nie mogłem liczyć od nikogo na obiektywizm w kwestii wyjazdu do Bergues. Nawet od siebie.

— To ryzykowne — powtórzyła, jeśli dobrze liczę, piętnasty raz.

— Zdaję sobie z tego sprawę, El — odparłem z westchnieniem. Szlag by to.

Nastąpiła cisza, która przecinał jedynie dźwięk zegara. W tej chwili pragnąłem, żeby chociaż się na mnie wydarła. Ten bezdźwięk był cholernie irytujący. Na dodatek, jak na złość, nawet za oknem nie przyjeżdżał żaden samochód. Pies sąsiadów też był tego dnia wyjątkowo grzeczny. Dlaczego cały świat postanowił zbuntować się przeciw mnie?

— Co na to twój szef? — zapytała, w końcu.

Usłyszałem szczekanie i warkot silnika za oknem.

No bez jaj.

— To on pierwszy przeczytał faks od tego całego Styles'a i dał mi czas na zastanowienie się — odparłem zgodnie z prawdą.

— I nie próbował cię przekonać do pojechania albo właśnie niezrobienia tego? — zapytała, patrząc mi prosto w oczy, jakby chciała przewiercić mnie na wylot.

Pokręciłem przecząco głową.

— Uważam, że powinieneś skontaktować się z tym Desmonem i dowiedzieć czegoś więcej na temat jego oferty — stwierdziła, a ja spojrzałem na nią zaskoczony.

— Co? Myślałem, że będziesz chciała mnie od tego pomysłu odciągnąć. — wyznałem.

— Nie pcham cię do Bergues — stwierdziła — uważam po prostu, że trzeba rozpatrzyć wszystkie możliwości.

Spojrzałem na nią podejrzliwie.

— Przyznaj, że kasa, która zaoferował, spodobała ci się.

Moja narzeczona wydała z siebie zrozpaczony skowyt, który brzmiał dosyć zabawnie.

— Nie zawsze chodzi o pieniądze Louis! — oznajmiła zirytowana — pieniądze są dzisiaj potrzebne, ale to nie wszystko. Bardziej chodzi mi o tego chłopaka.

— Nie chcesz mnie chyba zostawić dla młodszego? — zapytałem żartobliwie za co, dostałem kuksańca prosto w ramię.

— Louis! — krzyknęła kobieta, na wpół rozbawiona i zirytowana.

Uniosłem ręce na znak rozejmu, ale nie potrafiłem ukryć uśmiechu, który wpłynął na moją twarz.
Od początku naszej znajomości przekomarzanki były nieodłączną częścią nas. Tak samo, jak miłość do jedzenia tylko w dwóch postaciach: Eleanor kocha gotować, a ja jeść.

Oto i istota prawdziwej miłości. Kiedy dopełniacie się nawzajem, nawet tak błahymi rzeczami, jak przygotowywanie i spożywanie jedzenia.

- Chciałam powiedzieć, że powinieneś dowiedzieć się czegoś na temat tego chłopaka. Może jego ojciec trochę przekoloryzował i wcale nie będziesz musiał wyjechać do Bergues, żeby mu pomóc! - Miała rozbawiony głos.

Ściągnąłem brwi, zastanawiając się nad jej słowami. Może ma rację. Przecież Styles nie powiedział co dokładnie, zrobił jego syn. Być może wystarczy im zwykła konsultacja przez telefon.

— Masz absolutną rację — oznajmiłem, wstając z sofy, wcześniej nie zapominając o lekkim pocałunku mojej ukochanej w policzek.

— Oczywiście, że mam — powiedziała oburzonym tonem — w końcu jestem kobietą!

Przewróciłem oczami na jej komiczną, feministyczną uwagę, a jej słodki śmiech wypełnił całe mieszkanie.

— Dobrze więc. Ja idę do pokoju i spróbuje napisać do Styles'a — oznajmiłem.

Kobieta puściła mi oczko.

— Nie będę ci przeszkadzać — powiedziała, wstając z kanapy — i tak muszę dokończyć prezentację o udziałach na jutro.

Chwyciła ze stołu swojego laptopa i ruszyła do kuchni. To chyba było jej ulubione pomieszczenie, bo przebywała tam częściej niż w sypialni. Na moją niekorzyść.
Tam spełniała swoją pasję, jaką jest gotowanie, szczególnie dla mnie, pracowała, a czasami po prostu siedziała. Nigdy nie miałem do niej o to pretensji, to jej miejsce i już.

Usiadłem przy biurku i włączyłem swojego laptopa. Od razu wszedłem w mail, który ostatnio dostałem od Desmona Styles'a. Kliknąłem przycisk odpowiedź.

Panie Styles,

Wiem, że powinienem odezwać się wcześniej, ale proszę mnie zrozumieć. Pański faks był dla mnie dosyć dużym zaskoczeniem. Musiałem to przemyśleć. Zanim jednak podejmę ostateczną decyzję, chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej na temat problemu Pana syna. Napisał Pan jedynie, że narobił sobie problemów z Waszymi władzami - to za mało. Potrzebuję jakichś szczegółów. Nakreślenia sytuacji, w jakiej znalazł się Harold.
Czekam na szybką odpowiedź, nie ma co marnować czasu.

Vôtre vraiment*,
Louis Tomlinson

Kliknąłem Wyślij. Teraz tylko czekać na odzew.

-----------------------------
Vôtre vraiment - Z poważaniem
-----------------------------
Po długim czasie, ale jest!
Nie obiecuję, że wracam na stałe, ale w miarę możliwości postaram się.
Zapraszam również na moje pozostałe opowiadania, a w szczególności na "Cancer".

Północny Wiatr | L.S || PRZERWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz