1

284 32 5
                                    

Jeszcze rok temu nie pomyślałabym, że moje życie tak bardzo się zmieni. Stałam właśnie na środku ujeżdżalni i patrzyłam, jak moja przyjaciółka Mary kłusuje na Arpegiu. Kiedy w zeszłym roku pierwszy raz go dosiadła, pokochała tego konia, a jakiś czas temu poprosiła mnie, żebym nauczyła ją jeździć. Od tamtej chwili przyjeżdża do mnie kilka razy w tygodniu na lekcje.

- Zmień kierunek, zrób woltę w punkcie A i przejdź do stępa. - powiedziałam, a po chwili brunetka skręciła w bok i zmieniła kierunek przez przekątną.

Siwy wałach, na którym jechała był idealnym koniem do nauki i wykonywał każde polecenie amazonki.

- Zmień nogę. - przypomniałam jej.

Po zmianie nogi Mary zrobiła woltę i zwolniła do stępa.

- Koniec? - zapytała. I położyła wodze na szyji konia.

- Tak. - odpowiedziałam. - Dobrze ci idzie. Za kilka lekcji będziesz mogła już zagalopować. Ale na razie popracujemy nad rękami, bo trzymasz je ciut za wysoko i trochę nimi szarpiesz. A po za tym, wszystko jest w porządku. Następnym razem zawołam mamę, bo ona ma do tego lepsze oko.

Po kilku kółkach stępa Mary zsiadła i zaprowadziła siwka do barierki. Tam pomogłam jej go rozsiodłać. Kiedy zaniosłyśmy rzeczy do siodlarni, pożegnałam się z przyjaciółką i zaprowadziłam konia na pastwisko. Po odprowadzeniu go, wróciłam do stajni. Kiedy podeszłam do pierwszego boksu po lewej, Karmel zarżał na powitanie i trącił mnie nosem. Pogłaskałam go, przypięłam mu uwiąz do niebieskiego kantara i wyprowadziłam na zewnątrz. Tam dokładnie wyczyściłam jego sierść i kopyta, po czym osiodłałam. Karmel to kasztanowaty koń czystej krwi arabskiej. Niecały rok wcześniej zabrałam go z fundacji i pomogłam mu dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach u poprzednich właścicieli. Związałam swoje czarne włosy i założyłam na głowę kask. Niebieski czaprak i ochraniacze wyglądały pięknie na lśniącej sierści kasztanka. Odpięłam go i zaprowadziłam na halę, bo na odkrytej ujeżdżalni moja siostra, Kayla jeździła na nowym koniu.

Kiedy Karmel był już rozgrzany, pomyślałam że dzień jest zbyt ładny, żeby spędzić go na hali, więc wyjechałam z budynku i skręciłam w stronę lasu. Były wakacje, więc dni były wyjątkowo upalne. Postanowiłam, że pojadę na krótki spacer, ale znalazłam parę nowych ścieżek, więc przejażdżka trochę się wydłużyła. Wjechałam w część lasu, której nie znałam zbyt dobrze, przez co się zgubiłam. Karmel nie wydawał się poruszony faktem, że błądzimy po lesie już od godziny i za niedługo będzie ciemno. Ja natomiast byłam przerażona, tym bardziej kiedy na ścieżkę wybiegły dwa lisy. Karmel był wtedy tylko zaskoczony. Ostatnio zrobił się naprawdę odważny.

Błądziliśmy między drzewami i cały czas jechaliśmy wzdłuż ścieżki. W pewnym momencie ścieżka, którą jechaliśmy skończyła się, a my trafiliśmy na ślepy zaułek. Nie chciałam błądzić po krzakach w ciemnościach, więc zawróciłam. W końcu straciłam poczucie czasu, a na niebie zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy. Kiedy udało nam się trafić na ścieżkę prowadzącą do domu, było już pewnie po dwudziestej drugiej. Ostatnio coraz częściej zdarzało mi się gubić na przejażdżkach, więc nikt się pewnie nie zdziwił. Przy stajni rozsiodłałam konia, wyszczotkowałam mu sierść i sprawdziłam, czy w kopytkach nie utknęły mu jakieś kamienie. Później wprowadziłam go do boksu, a sprzęt odniosłam do siodlarni. Na pożegnanie pogłaskałam jeszcze kasztanka i dałam mu marchewkę, po czym wyszłam ze stajni.
Dom na zewnątrz był biały i znajdował się zaraz za stajnią. Z przedpokoju wchodziło się do salonu częściowo połączonego z jadalnią. Ściany były tam koloru pomarańczowego, a jedna (ta za telewizorem) była szara. Podłoga miała kolor kawy. Stała tam kanapa, przy niej stolik, a naprzeciwko telewizor. W salonie były drzwi prowadzące do kuchni i drzwi do łazienki. W przedpokoju znajdowały się jeszcze drzwi do sypialni rodziców i schody. Na piętrze były trzy sypialnie i łazienka. Mój pokój był pośrodku. Po lewej stronie był pokój mojego młodszego brata, a po prawej - sypialnia starszej siostry. Ściany mojego pokoju były niebieskie, podłoga miała ciemny odcień brązu, a meble były koloru białego. Na ścianach wisiało kilka obrazów z końmi, a na półkach parę figurek. Pokój był kwadratowy, na lewo od drzwi stała szafa. Drzwi były w rogu pokoju, a na przeciwko było łóżko i okno. Na parapecie stał żółty kwiatek i drzewko bonsai. Obok łóżka stało biurko i fotel, a w rogu ściany drzewo w czarnej doniczce. Nad łóżkiem wisiała półka, na której stało wiele książek takich jak: "Heartland", "Akademia Canterwood" i poradniki jeździeckie. Na ścianie naprzeciwko wisiała druga półka, na której stały figurki koni, zdjęcie Karmela, skarbonka i gry komputerowe. Pościel, tak jak rolety w oknach i miała kolor żółty.

Kiedy wróciłam do domu, byłam wykończona, więc zjadłam kilka kanapek zrobionych na szybko, wzięłam prysznic i zasnęłam.






Czytelnikom książki "Karmel" dziękuję za gwiazdki i komentarze, które dawały mi siłę do pisania. Ogólny zarys fabuły mam już wymyślony, ale możecie pisać w komentarzach swoje pomysły. Postaram się je wykorzystać.
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział wam się spodobał.
Do następnego :)

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz