12

93 13 1
                                    

W środę po obiedzie wzięłam Karmela na krótki spacer. Nie musieliśmy już chodzić tylko wokół stajni, więc korzystając z ładnej pogody, postanowiłam trochę go rozruszać. Wydawał się być bardzo zadowolony z tego, że idziemy gdzieś dalej. Po spacerze przywiązałam konia przed stajnią, przyniosłam szczotki i zaczęłam go czyścić. Karmel nie potrzebował już bandażu na nodze, jednak nadal musiałam być ostrożna przy czyszczeniu. Kasztanek nie utykał już i pewnie miał w sobie dużo energii, którą chciałby wykorzystać w dzikim galopie przez pastwisko. Musiał jednak jeszcze trochę poczekać.
Wyszczotkowałam lśniącą sierść i długą grzywę oraz ogon, po czym dokładnie wyczyściłam kopyta. Karmel stał spokojnie i nie sprawiał mi problemów przy czyszczeniu. Na koniec dałam mu kilka marchewek, po czym zaprowadziłam go do boksu.

Wracając do domu przystanęłam na chwilę przy drugiej stajni. Budowa szła szybko i sprawnie. Właśnie o to chodziło mojej mamie. Chciała jak najszybciej mieć, gdzie trzymać konie, dlatego wydała na tą budowę aż tyle pieniędzy. W innych okolicznościach pewnie zapłaciłaby mniej, ale i budowa nie szłaby zbyt sprawnie.

Przez resztę dnia trochę mi się nudziło, więc przeszłam się do lasu, słuchając muzyki. Pogoda była idealna. Na niebie nie było ani jednej chmurki, słońce mocno przygrzewało i było bardzo ciepło, ale wiał lekki, chłodny wiatr, dzięki czemu ta wysoka temperatura nie była tak bardzo wyczuwalna.

Środa i czwartek minęły dość szybko. W ciągu tych dni myślałam nad tym, co zrobić żeby Jasper nie musiał wyjeżdżać. Nie mogłam z nim jechać, a pani West nie zmieniłaby zdania. Myśl o rozstaniu bolała mnie, ale niestety nie mogłam nic z tym zrobić.
W piątek po śniadaniu spakowałam się na wyjazd w góry. Dużo czasu spędziłam u Karmela, a po obiedzie całą rodziną wyjechaliśmy w podróż. Nie jechaliśmy zbyt długo, z czego bardzo się cieszę, bo nie przepadam za długimi podróżami.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, na podjeździe stali już babcia, dziadek, ciocia, wujek i nasze dwie kuzynki. Obie mają krótkie blond włosy, brązowe oczy i jasną cerę. Jedna ma na imię Rose, a druga - Lily. Są młodsze ode mnie o rok, a Rose jest starsza od Lily o pięć minut. Ciocia Alison ma długie włosy w kolorze blond i szare oczy. W porównaniu do wujka jest dosyć niska. Wujek Eryk ma czarne włosy, brązowe oczy i ciemniejszą karnację niż ciocia. Babcia ma bardzo krótkie, kręcone i jasne włosy, a jej oczy, tak samo jak oczy dziadka, są szare. Włosy dziadka są proste i czarne, a w niektórych miejscach widać siwe pasma. Oboje są średniego wzrostu.

Przywitałam się z rodziną, po czym wzięłam swoje rzeczy i poszłam za Rose, która miała mnie zaprowadzić do pokoju, w którym będę spać. Dom był naprawdę duży. Na pierwszym piętrze znajdował się przedpokój, salon, kuchnia, łazienka i jadalnia. Na drugim była łazienka i trzy sypialnie, a na ostatnim - dwie sypialnie. Trzecie piętro znajdowało się na poddaszu.
Rose zaprowadziła mnie do pierwszej sypialni po lewej na drugim piętrze. Był to jej pokój. Na czas naszych odwiedzin Lily i Rose miały spać w pokoju młodszej bliźniaczki, a ja i moja siostra - w pokoju starszej, który był zaraz obok. Trzecia sypialnia należała do cioci i wujka. Na ostatnim piętrze był pokój babci i dziadka oraz pokój gościnny, w którym mieli spać moi rodzice. Tom bardzo chciał spać w na kanapie salonie. Pewnie z powodu telewizora.

Kuzynka pokazała mi szafki, do których mogłam schować swoje ubrania. Nie miałam dużo rzeczy, więc bardzo szybko się rozpakowałam. Pokój był prostokątny, podłoga miała kolor kawy, a ściany były pomalowane na fioletowo. Meble miały kolor czarny, a na półkach stały jasne ozdoby. Naprzeciwko drzwi znajdowało się duże okno z białymi zasłonami. Na środku pokoju leżał biały, puchaty dywan. Przy jednej ze ścian stało jednoosobowe łóżko, obok którego wujek dostawił materac. Kiedy przyszła Kayla, zagrałyśmy w "papier, kamień, nożyce". Osoba, która wygra, miała spać na łóżku. Niestety przegrałam.
Wieczorem babcia zawołała wszystkich na kolację. Nie starczyło miejsc przy stole, więc wujek jadł na stojąco, a Tom poszedł jeść do salonu. Po kolacji umyłam się i poszłam spać.



Chciałabym przeprosić, że wstawiam rozdział tak późno. Od dłuższego czasu nie mam już pomysłów, ani weny do tego opowiadania, a z doświadczenia wiem, że pisanie na siłę nie wychodzi zbyt dobrze. Nie chcę go zawieszać, więc uznałam, że najlepiej będzie napisać kilka ostatnich rozdziałów i je zakończyć

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz