Rozdział 40. Zadanie Jessiki

11.2K 570 181
                                    

UWAGA! Ze względu na pewne problemy ze stroną, polecam odświeżenie jej wraz z wejściem w każdy kolejny rozdział, gdyż dopiero wtedy wyświetli się całość!!    


Dwójka Prefektów Naczelnych wkroczyła zmęczona do swojego Pokoju Wspólnego. Pomimo męczącego dnia który mieli za sobą, na ich twarzach zagościł lekki uśmiech, spowodowany powrotem do domu. Będąc znów w znanych, rodzinnych murach, które mieli praktycznie na własność w końcu mogli zmęczeni odetchnąć w swoim towarzystwie. Chociaż na krótką chwilę mogli się oderwać od nieszczęśliwej nowiny, pozwalając sobie na niewinny odpoczynek.

-W końcu w domu. Nie wiedziałem, że kiedyś zatęsknię za tą szkołą. –westchnął Draco, przecierając ze zmęczenia oczy.

-Nie wiem jak ty, ale ja spodziewałam się naszego powrotu w trochę innych okolicznościach. Jestem strasznie zmęczona tym wszystkim, a to dopiero początek. –stwierdziła ponuro Hermiona.

-Nie da się zmienić hasła do tego głupiego pokoju? –warknął. -Nikt by nam nie przeszkadzał, a ty mogłabyś w końcu odpocząć.

-Nie, Draco. Musimy być dostępni teraz dla przyjaciół. Potrzebują nas.

Chłopak przyjrzał się jej zmizerniałej twarzy i podpuchniętych oczach. Powstrzymał się jednak od złośliwego komentarza, mając na uwadze czas i miejsce. Hermiona już taka była. Przedkładała kogoś sprawy ponad swoje. Nie przejmowała się tym, że jest zmęczona, gdyż wiedziała, że inni jej potrzebują. Czasami była po prostu za dobra. To wszystko się kiedyś na niej odbije, a ona ucierpi najbardziej. Bez słowa wziął ich bagaże i wciągnął do jej dormitorium. Po chwili poszedł do łazienki wziąć szybką kąpiel. Potrzebował tego. Na spokojnie mógł wszystko przeanalizować sam ze sobą. Sytuacja była beznadziejna. Dla wszystkich. Nie mógł w to uwierzyć, że Dumbledore zostawił ich w takim momencie. Co się naprawdę stało? Mógł tak po prostu umrzeć ze starości czy choroby? Nie wyobrażał sobie, aby człowiek taki jak Dumbledore umarłby w taki sposób.

Gdy skończył rozmyślania, wyszedł z łazienki i skierował się z powrotem do dormitorium Hermiony. Bez pytania wpakował się obok niej na łóżko i przykrył szczelnie kołdrą.

-A ty co robisz w moim łóżku? –spojrzała na niego z uniesionymi brwiami.

-Leżę. –na jego ustach zagościł cyniczny uśmiech. –I nie zmieniam go aż do końca roku szkolnego.

Hermiona westchnęła z lekkim rozbawieniem i pokręciła głową. Wcale jej to nie przeszkadzało. Nawet chciała tego, aby przy niej był. Potrzebowała go teraz. Jego obecność naprawdę ją uspakajała. Kto by pomyślał, że będzie się czuła bezpieczna w ramionach Dracona Malfoya, prawda?

-Miałam rację z tymi moimi złymi przeczuciami. –wyszeptała i wtuliła się w jego tors. Przez chwilę upajała się jego miętowym zapachem, połączonym z delikatnym aromatem mugolskich papierosów.

-Daj spokój, to nie mogło o to chodzić. Skąd miałaś wiedzieć, że coś takiego może się stać?

-A jak chodziło właśnie o to? –zapytała z wyrzutem. Obwiniała się. A jeżeli jej przeczucia pchały ją, aby miała jakoś temu zaradzić? Może mogła jakoś pomóc profesorowi Dumbledore'owi?

-To co? Miałaś coś z tym zrobić? To wręcz niemożliwe. Byłaś w Durmstrangu, nie powiedziałabyś chyba, że musisz wrócić do szkoły, bo masz złe przeczucia. Zresztą Dumbledore był chory. Może od początku wiedział, że niedługo umrze?

Hermiona zamyśliła się. Przyznała mu w duchu rację. Nie miała na to wpływu. Życie ludzkie jest kruche, czasami nie da się odmienić losu, który jest człowiekowi przeznaczony. Może rzeczywiście dyrektor wiedział co się z nim dzieje.

Zakazany Owoc // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz