Rozdział 43. Co robimy w Walentynki? Cz.2

10K 539 299
                                    

UWAGA! Ze względu na pewne problemy ze stroną, polecam odświeżenie jej wraz z wejściem w każdy kolejny rozdział, gdyż dopiero wtedy wyświetli się całość!!    


W końcu nadszedł dzień przez wielu tak wyczekiwany, a przez wielu znienawidzony. Dzień zwany Dniem Świętego Walentego, Dniem Zakochanych lub po prostu Walentynkami. Dlaczego znienawidzony? Wielu zastanawia po co komu obchodzić takie święto. Przesłodzony czas w którym wyjątkowo mamy obdarzać siebie miłością? Miłość nie potrzebuje do tego święta, okazji. Powinna być obecna na co dzień. Przecież jeżeli się kogoś kocha nie potrzebujesz romantycznej kolacji akurat tego dnia! Oczywiście, że nie. Jednak jest to takie samo święto jak dzień kobiet, dzień chłopaka... Zakochani również powinni mieć do niego prawo. Może właśnie tego dnia ktoś odnajdzie swoją drugą połówkę? Swoje szczęście? Nikt z nas nie wie co przygotował dla nas los...

~~*~~

Od rana po całym Hogwarcie widać było przechadzające się zakochane pary okazujące sobie na każdym kroku uczucia, śpiewające kupidyny wręczające kartki walentynkowe uczniom, a czasem nawet nauczycielom, gdy któryś z uczniów postanowił sprawić w jego mniemaniu zabawny żart. Nawet jedzenie tworzone przez skrzaty miało kształt serduszek. Przechodząc korytarzami z każdego wolnego miejsca zwisały przesłodzone dekoracje, a z głośników leciała romantyczna muzyka wprowadzająca każdego samotnika w istny szał.

Przy stole Gryffindoru siedziały właśnie dwie dziewczyny. Nie były samotne, o nie. Po prostu czuły się zapomniane. Powieszone wszędzie naokoło serpentyny oraz słodkie ciasteczka wprawiały je w paskudny humor. Patrzyły ponurym wzrokiem na zakochanych którzy pałętali się po Wielkiej Sali. Żałowały, że nie zrobiły tego, co większość uczniów. Po prostu nie zostały w dormitorium. Ich ponure myśli przerwała podbiegająca do nich z szerokim uśmiechem rudowłosa istotka.

-Tutaj jesteście, wszędzie was szukałam! –wykrzyknęła radośnie.

-Nigdzie się nie chowałyśmy. –mruknęła do niej brązowooka Hermiona bez entuzjazmu. –Jeszcze nie wyjechaliście?

-Właśnie po to was szukałam. Chciałam się pożegnać. Zaraz wyjeżdżamy. Bawcie się dobrze i przestańcie już wymyślać jakieś babskie wino party. To jest dzień zakochanych, a nie alkoholowa libacja samotnych dziewczyn będących w związku!

Jej przyjaciółki spojrzały na nią z lekkim, rozbawionym uśmiechem.

-Dzięki, Ginn. Wy też bawcie się dobrze. A co do nas... Zostaniemy jednak przy naszym planie dotyczącym wina.

-Czy wy nie możecie...?

-Nie. –mruknęły jednocześnie.

-Leć już, bo Blaise na ciebie czeka. –Hermiona wskazała głową na mulata stojącego w drzwiach Wielkiej Sali. -Spóźnicie się na Świstoklik i nigdzie nie pojedziecie.

Ginny spojrzała na przyjaciółki ostatni raz z niezadowoloną miną i wyszła bez słowa, lekko zirytowana wraz ze swoim chłopakiem, który krzyknął jeszcze na odchodne do nich „słodkich Walentynek, laseczki!".

Przyjaciółki westchnęły cicho.

-Przynajmniej Ginny będzie się dobrze bawiła..

-Dokładnie tak. –przytaknęła Ślizgonka, lecz już po chwili spojrzała na nią oburzona. -Powiedz mi Hermiono, jak można być tak ślepym żeby nie zauważyć tych wszystkich dekoracji i w ogóle!? Chyba nawet ślepy by zauważył! Przecież przez to wszystko nawet korytarzem się przejść nie da! Nie zdziwię się, jak nam nawet życzeń nie złożą.

-Ale widocznie zrobi to ktoś inny.. –powiedziała z lekkim zainteresowaniem Hermiona widząc, że zbliża się do nich jeden z latających kupidynów.

Zakazany Owoc // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz