Rozdział 12. Przygotowania do imprezy

16K 790 307
                                    

UWAGA! Ze względu na pewne problemy ze stroną, polecam odświeżenie jej wraz z wejściem w każdy kolejny rozdział, gdyż dopiero wtedy wyświetli się całość!!    


Lekcje tego dnia mijały uczniom Hogwartu bardzo wolno i melancholijnie. Nie robili nic szczególnego, dlatego przez umysł Dracona przelatywały tylko myśli, jak się z nich urwać. Złapał się na tym, że przygląda się od pewnego czasu Granger, która postawiła sobie najwyraźniej za punkt honoru na niego nie patrzeć. Ani razu od początku dzisiejszych lekcji nie zerknęła w jego stronę. Nie żeby mu to przeszkadzało, w końcu i tak nadal jest na nią zły. Minęło już od ich kłótni parę dni, lecz ona ciągle wydawała się przybita i z poczuciem winy. Prawdopodobnie Potter był ślepy, że nie zauważał fałszywego uśmiechu na jej ustach. Nawet on wiedział, że to nie jest jej szczery uśmiech. Gdy jest naprawdę wesoła, to w jej czekoladowych oczach błyszczą iskierki radości, jej oczy śmieją się razem z ustami. Ma w sobie wtedy coś takiego zadziornego i hipnotyzującego.

Znowu to robisz, Malfoy. Myślisz o niej. Przestań!

I właśnie wtedy, gdy ponownie krzyczał na siebie w myślach, ona na niego spojrzała. Na krótką, magiczną chwilę ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Stopiły w jedno. Poczuł jak zamiera, nie potrafi się odwrócić, zapomina, że jest na nią zły. Wydawałoby się to wiecznością, która w rzeczywistości jest tylko marną sekundą. Wtedy każde z nich odwróciło szybko speszony wzrok postanawiając już więcej tego nie robić.

Draco zdążył zauważyć również, że Hermiona od tych paru dni rzadko pokazuje się w ich Pokoju Wspólnym. Prawdopodobnie nawet nie sypia w swojej sypialni. W sumie to teraz widywał ją tylko na wspólnych patrolach, na których i tak trwała grobowa cisza, na zajęciach, gdzie tylko od czasu do czasu na siebie spojrzeli, oraz na posiłkach na których traktowali się jak powietrze. Chociaż nie do końca, bo przecież powietrze jest nam potrzebne do życia. Oni po prostu traktowali siebie, jakby nie istnieli.

Zdał sobie sprawę, że to z jego powodu. Postanowiła go po prostu unikać, bo tak było łatwiej. Nie chciała go widzieć po tym jak ją potraktował ostatnio. Był wściekły, nie panował nad sobą. Czy żałował? Na początku nie, ale teraz z każdą chwilą zaczynało pożerać go poczucie winy. To dla niego nowość. Nigdy by nie pomyślał, że będzie się czuć źle z tego powodu. Czy czułby się tak gdyby to nie chodziło o Granger? Prawdopodobnie nie. Ta dziewczyna wpływała na niego zupełnie inaczej niż inni. W porządku. Może i był winny, ale nie zamierzał jej błagać o powrót. Tak nisko nie upadł.

Trzeciego dnia po ich kłótni, Hermiona podeszła do niego z dumnie uniesioną głową i obojętną miną.. Zawahała się, gdy na niego spojrzała, lecz już po chwili odezwała się tak chłodno, że na jego ramionach pojawiły się ciarki. Takie zimno do niej nie pasowało.

-Spokojnie, zanim zaczniesz mnie obrażać to wiedz, że chodzi mi wyłącznie o sprawy prefektów. Już za dwa tygodnie wypada ta impreza, więc powinniśmy wszystko ustalić i zacząć przygotowania.

-W porządku. –odpowiedział oschle. Nie spodziewał się, że do niego podejdzie. Bardziej obstawiał, że zobaczy pod drzwiami oficjalny list.

-Zastanawiałam się czy nie zrobić tego tak. –wręczyła chłopakowi listę. -Jak ci się coś nie podoba to zmień i zaproponuj swój pomysł. Jak już wszystko uzgodnimy, to ustalimy co kto powinien zrobić. –nie powiedziawszy nic więcej odwróciła się na pięcie i odeszła zostawiając go samego.

Popatrzył tęsknie za jej oddalającą się sylwetką. Nie chciał przyznać tego nawet przed samym sobą, ale brakowało mu jej. Codziennego przekomarzania się, pojedynczych kłótni i żartów. Tęsknił za jej wesołym uśmiechem, błyszczącym czekoladowymi oczami, słodkim zapachem. Brakowało mu też jej wyzwisk, wiecznych krzyków i złości. Nawet brak jej obecności w Pokoju Wspólnym, gdzie przesiadywała przed kominkiem czytając książki dawał się we znaki. Skrzywił się na te myśli. Nie pasowały do niego. Nie powinien tak myśleć. Nie mógł. Miał jej nienawidzić, sprawić tak, aby było jak wcześniej. Ale już nie potrafił. Minęły niecałe dwa miesiące odkąd mieszkali razem, a on już przyzwyczaił się do niej. Granger była zupełnie inna niż wszystkie inne dziewczyny. Nie wskakiwała do jego łóżka, wyzywała się z nim, obrażała go i potrafiła nawet mu przyłożyć. Czasem nawet nie starała się być miła. Mimo wszystko była dobra. Łagodna, mądra, zabawna, urocza. Miała swoje zasady. Czy to właśnie go do niej ciągnęło? To sprawiło, że zaczął zapominać o swoich własnych zasadach? Próbował sobie wmawiać, że żaden pocałunek nic nie znaczył, lecz przecież dobrze wiedział co wtedy czuł. To było coś niesamowitego. Jednak Hermiona Granger była dla niego zakazana.

Zakazany Owoc // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz