Wstałem gwałtownie do siadu, słysząc głośny wrzask. Nie ogarniając co się dzieje, wstałem z łóżka i zdziwiony podreptałen do źródła dźwięku. Ach... No tak. Omega. I znowu ten zapach. Mru.
- Kim ty jesteś?! Gdzie ja jestem?! - krzyczał koc z oczami i uszami, a ja tylko się patrzyłem.
- Mowę ci odjęło, dupku?! Gadaj, bo ci wydrapię te gały! - zasyczał, wyskakując nagle z koca. Wzdrygnąłem się i padłem jak długi na dywan, gdy omega się na mnie rzuciła z zamiarem podrapania mi twarzy. Co za dzikus!
- Opanuj się! Uratowałem ci dupę, ty chory pojebie! - warknąłem, zrzucając z siebie chłopaka, by następnie nad nim zawisnąć.
Patrzył na mnie zdziwiony, a zaraz lekko się zarumienił, widocznie uświadamiając sobie, że właśnie leży taki napalony pod młodą alfą.
- Potrąciłeś mnie? - zapytał spokojniej, kładąc uszy.
- Ta. Zabrałem do domu i załatwiłem opiekę medyczną. Jesteś poobijany i masz złamaną nogę. Znaczy miałeś. A, jestem Murtagh. - mruknąłem i wstałem z podłogi, by potem pomóc chłopakowi zrobić to samo.
- Dzięki? Ja jestem Isao. Częściej Ruji. - wymamrotał, skubiąc palcami swój ogonek.
Przeczesałem włosy palcami i przyjrzałem się mu uważnie.
- Masz jakieś piguły na stłumienie tego zapachu?
- Drażni cię?
- I to strasznie.
- To masz problem, bo nie mam. - wzruszył ramionami i ruszył do kuchni.
Gdy tylko się odwrócił, wyciągnąłem w jego stronę ręce, wykonując gest, jakbym chciał go udusić.
- Gdzie moja torba? Miałem w niej ciuchy. - mruknął, szperając w MOJEJ lodówce, z której wyciągnął MOJE piwo.
- Obok kanapy. Nie czujesz się za swobodnie? - prychnąłem, patrząc na niego, a ten tylko uśmiechnął się złośliwie.
- Jeszcze nie. Będę czuł się swobodnie po tym, jak zrobisz mi dzieciaka. - powiedział i szturchnął mnie palcem wskazującym w mostek. - Mogę być twój i tylko twój. Chcesz? Nietykany. - musnął teraz paluchem mój policzek i odsunął się. A ja tylko się w niego wgapiałem, kompletnie odurzony nagłą intensywnością zapachu chłopaka. Wzdrygnąłem się i szybko pokręciłem głową.
- Chyba śnisz. Wracaj szybko do zdrowia i wypierdalaj z mojego domu. Przyjść możesz tylko poza rują. - prychnąłem i ruszyłem do swojego pokoju, ignorując Rujiego, który zaczął mnie wyzywać od jebanycb abstynentów o małych jajach i owłosionych kuśkach.
Ta...