Nine(Ruji)

1.4K 97 14
                                    

UWAGA UWAGA
Proszę nie dostać raka, gdyż ponieważ zastosowana zostanie zmiana czasu.
Dziękuję za uwagę xd
************************************

Udało mi się przekonać Murtagha do mieszkania razem. Tak po prawdzie, to wcale nie było trudne, bo wystarczyło obiecać mu dawać dupy, kiedy mu się zachce, a i mam nie wypijać mu alkoholu... Nie ma aż tak wielkich strat moralnych.
Minęły jakieś trzy miesiące od tamtego feralnego zdarzenia. Całkiem całkiem się zadomowiłem w Sady'ego, zmieniłem sypialnię w istny raj dla kota. Takiego jak ja. Pluszaczki, obrazki, zabawki... Hehe.
Ale nie wszystko jest super. Murtagh wciąż jest dla mnie niesamowicie chłodny, a jedyne oznaki jakichkolwiek uczuć można dostrzec, gdy mnie rucha, bądź gdy widzi, że nie ma mnie w pokoju.
Ach... Zapomniałbym o najważniejszej sprawie. Od tych trzech miesięcy nie dostałem kolejnej rui. Mam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony się cieszę, bo możliwe, że... Ale pewnie nie. Z drugiej strony mam kitra, bo Mr. Sady ciągle wypytuje mnie o częstotliwość tych okresów. A ja co? A ja omijam odpowiedź...
I co ja mam biedny poradzić?

Jasmine mi doradziła. No wiecie, to super przyjaciółka, choć czasami jest zajebiście wkurwiająca. Czy te słowa oddają moje uczucia? Mam nadzieję, że tak. Ale wracając... Doradziła mi, żebym po prostu udał się do lekarza w godzinach pracy, bo zwykle gdy wychodzę, Sady pilnuje, żebym wrócił prosto do domu. Hyhy. Uznajmy to za przejaw sympatii, a nie troski o lalkę do ruchania. Czy źle mi z tym, że właśnie tak mnie traktuje? Tak. I to strasznie. Kurna! Znowu odbiegam od tematu. Meh. A więc... Poszedłem.

- Em... Dzień dobry. - powiedziałem cicho na wejściu, patrząc nieco przestraszony na kobietę, siedzącą za biurkiem. Skrzywiłem się lekko, czując zbyt mocny zapach nienaznaczonej omegi. Okropne. Baba ma z sześć dych na karku... Wzdrygnąłem się i usiadłem po drugiej stronie stolika.
- Witam. W czym problem? - zapytała łagodnym głosem, spoglądając na mnie mile. Odetchnąłem z ulgą. Już myślałem, że okaże się jędzą.
- Widzi pani, sprawa jest bardzo dziwna... Gdy dorastałem, były małe komplikacje z moimi narządami rozrodczymi i lekarze powiedzieli mi, że jestem bezpłodny. Jednak ruje miałem! No... Do czasu. Od trzech miesięcy ich już nie mam i... - urwałem, bo przerwała mi kobitka.
- A czy te trzy miesiące temu doszło do zbliżenia?
- Jakiego...
- Ech, synku... Czy ruchałeś się z kimś? - wywróciła oczami, składając dłonie w trójkąt. Zarumieniłem się, przywalając sobie mentalnego facepalma.
- Tak.
- No dobrze. Często bywa tak, że narządy nie chcą rozwinąć się w odpowiednim wieku. Kiedy miałeś robione badania?
- Normalnie, w trzeciej klasie. - westchnąłem, a pani doktor pokiwała głową.
- Przytyłeś?
- Nie wiem, mój ch... Partner nie kupił baterii do wagi.
- Typowe. W takim razie połóż się na kozetce i podwiń koszulkę. Zobaczymy, czy coś zdołamy zobaczyć. - powiedziała, wstając z fotela. Skierowała swoje kroki do drzwi, które zaraz przede mną otworzyła. Wszedłem do drugiego pomieszczenia i położyłem się na leżance, wykonując resztę polecenia kobiety. Ta zaraz przyszła i zajęła miejsce obok mnie, włączając maszynę do USG. Skrzywiłem się, widząc, jak smaruje mi brzuchol jakąś zieloną mazią i zaraz zaczyna jeździć po nią jakąś zjebaną gałką. Jeździ, jeździ i patrzy w monitorek, na którym ja widzę tylko czarne i białe plamy.
- I co? Rak?
- Anorak. Popatrz tutaj. - powiedziała, wskazując palcem na ekran.
- To rzeczywiście guz... Ale tutaj - przesunęła palec w bok - to już nie guz. To fasolka.
- Ciąża spożywcza? Rak?
- Rak i ciąża. Nie spożywcza. - powiedziała z uśmiechem, patrząc na mnie. Kurde. A już myślałem, że będę miał małe kebsiątka!
- Ale... Ale co ja mu powiem?!

************************************
Co Ruji powie Murtaghowi? Jak kutasiarz zareaguje? Czy Słońce jest pomarańczą? Nie wiem! Ale dowiemy się w następnym rozdziale.

Mr.Sady's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz