- No nie tak! - wzdrygnąłem się, słysząc głośny pisk przy moim uchu.
- Jak nie, jak tak?
- No nie! Tutaj zapinasz! - dostałem w tył głowy z otwartej dłoni. Prychnąłem pod nosem i odsunąłem się od przewijanki i gawożącego dziecka, które śmiało się chyba ze mnie. Ruji odsunął mnie jeszcze bardziej i dokończył skomplikowany proces przewijania chłopca, po czym wziął go na ręce i usiadł na kanapie. Zająłem miejsce obok i zaraz głowa chłopaka wylądowała na moim ramieniu, gdy ten tulał Kazuhiro do snu.
- A Solembum gdzie? - zapytałem, ziewając przez ładną kołysankę, którą przed chwilą zaczął nucić Isao.
- Mmm... Jadł w kuchni. - przerwał na moment, spoglądając na mnie.
- Co jadł? Przecież tam leży mięcho na obiad! - zerwałem się z kanapy i poleciałem do pomieszczenia, o mało co nie wywalając się o uciekającego z nogą kurczaka w pysku czarnego kota.
- Solembum! - krzyknąłem, po czym zaraz dostałem w twarz zużytą pieluchą.
- Zamknij mordę!
- Sam się wydzierasz! - naszym krzykom zawtórował szczery śmiech dziecka.
- No i dupa! Weź ty się lecz. - fuknął i odmaszerował do sypialni razem z Kazu na rękach. Wywróciłem oczami i złapałem kota, który siedział na moim fotelu, oblizując sobie jajka.
- No kolego, ktoś tu jest niegrzczny. - powiedziałem i ruszyłem do pokoju, gdzie przesiadywała omega. Ułożyłem się na łóżku, kładąc sobie na brzuchu kota, który zamruczał, ugniatając mi go boleśnie. Zaraz też zwinął się w kłębek, więc na spokojnie mogłem wyciągnąć rękę do małego chłopca, którego pogłaskałem po głowie. Powoli zasypiał, bawiąc się palcem Isao. Popatrzyłem z uśmiechem na mojego wredulca i zaraz dostałem soczystego całusa.
- Jesteś tępym chujem, ale cię kocham, wiesz?
- Mh... Wiem, wiem, kocurku.
- A ty mnie?
- Hm... No nie wiem. A zasłużyłeś?
- Chłopie, ty mnie nie wnerwiaj. Dziewięć miesięcy nosiłem twoje dziecko w brzuchu, okłamując wszystkich, że to ciąża spożywcza. Rzygałem, wpierdalałem, rzygałem i znowu wpierdalałem, wydając pensję, bo ty wywaliłeś mnie z domu. Nie zasłużyłem? Urodziłem twoje dziecko, przy okazji przechodząc szereg operacji. - syczał niczym obrażona kotka, na co ja się tylko uśmiechałem. Już miał kontynuować swój wywód, gdy nagle zamknąłem mu usta tymi swoimi.
- Zasłużyłeś. Kocham cię. - szepnąłem, za co dostałem ten jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakimi obdarować mnie może tylko Isao.
- Jednak nie jesteś takim tępym chujem...
- Przez ciebie Kazu będzie mieć niewyparzony język.
- Trudno. Musi mieć charakterek. Tacy są najwięcej warci...
