Rozdział 6

1.4K 107 34
                                    

Peter Parker – Spider - Man

Jeszcze sekundę temu było ze mną wszystko w porządku...

Rozmyślałem o tym jak Vision pocałował Wandę. Jakim cudem się nie zorientowałem, że coś do niej czuje? Może dlatego, że zawsze miał ten swój kamienny wyraz twarzy? A może byłem zbyt zajęty własnymi sprawami? W każdym bądź razie... Vision i Wanda byliby świetną parą, taką nietypową, ale raczej słodką. A gdyby się postarali, to na pewno stworzyliby związek doskonały.

Wanda zabiłaby mnie, gdyby dowiedziała się, że tak o tym myślałem. Sama jest raczej przerażona zaistniałą sytuacją.

Do tego moje myśli kumulowały się wciąż przy jednym pytaniu: Gdzie do cholery jest Angel i kiedy wróci?

Wtedy, sekundę temu, trzymałem się jeszcze naprawdę dobrze. Mogłem myśleć i nic nie robić, co było miłą odmianą po nocy spędzonej na powstrzymywaniu pomniejszych oprychów. Wszystko jednak się zmieniło, kiedy Angel wparowała do swojego pokoju z zaczerwienioną od łez twarzą.

To wyprowadziło mnie z równowagi z prędkością światła.

Od razu wstaję z krzesła i podchodzę do niej. Otwiera szeroko oczy na mój widok. Rzeczywiście... nie powinno mnie tu być – to w końcu jej pokój. Ale jej przedłużająca się nocna wycieczka zaczynała mnie martwić.

Prócz zaskoczenia, w jej oczach jest coś jeszcze... czyżby przerażenie?

Wyciągam do niej ręce, ale odsuwa się jak poparzona. Marszczę brwi. W tej sytuacji tracę swoje błyskotliwe słownictwo. Zatrzymuję się w pół kroku i zabieram ręce. Angel spogląda na mnie podejrzliwie, co wygląda nieco dziwnie z tej jej opuchniętymi oczami i zasmarkanym nosem. I nawet mnie to nie odpycha, a wręcz przeciwnie – sprawia, że chcę ją przytulić i pomóc jej się pozbierać.

— Cholera! — syczy Angel i odsuwa się jeszcze bardziej, aż trafia biodrem w kant stolika za sobą. Wykrzywia twarz w grymasie bólu, ale nic nie mówi. Patrzy na mnie i kilkakrotnie, szybko mruga. Widocznie to nie pomaga, bo jeszcze przeciera oczy. — Peter?

Prycham cicho i szybko ruszam w jej stronę.

— A kogo się spodziewałaś? — mówię i biorę ją w ramiona. Widzę, że jest kompletnie rozbita, co jeszcze bardziej mnie martwi. Nie odwzajemnia uścisku, ale też nie wyrywa się z moich ramion. — Angel, co się...

Przykłada mi dłoń do ust i kręci głową. To jeszcze bardziej wzmaga mój niepokój. Angel odsuwa się ode mnie i powłóczystym krokiem rusza w stronę łóżka. Siada, ciężko wzdychając i ukrywa twarz w dłoniach. Przez bardzo krótką chwilę waham się, po czym zajmuję miejsce obok niej. Obejmuję ją ramieniem, ale staram się nie narzucać. Jestem pewny, że docenia moją obecność, ale na pewno nie będzie w takim dziwacznym stanie okazywać swojej radości.

— Skarbie — szepcę i całuję ją we włosy. Angel opiera się na moim ramieniu i zaczyna płakać. Twarz wciąż skrywa w dłoniach. — Hej, Angie...

Zabieram dłonie z jej twarzy i pocieram jej mokre policzki. Dziewczyna patrzy na mnie z bólem w oczach. Przytulam ją jeszcze mocniej kołysząc w ramionach.

— Chcesz powiedzieć co się stało?

— Wiesz gdzie byłam? — mruczy, a ja kiwam głową. Angel przytula się jeszcze mocniej. — Moja przyrodnia siostra Darcy...

— Masz przyrodnią siostrę?!

— Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.

Ale to akurat wiem doskonale. Kocham Angel, nawet jeżeli nie do końca znam jej życie i historię. Przeżyła więcej niż ja i na pewno doskonale wie co robi, kiedy nie mówi mi o tym wszystkim, co w głębi duszy chciałbym wiedzieć.

Bohaterka Avengers. Age of Fallen AngelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz